Codziennik, Dziennik lektur

Po lekturze „Chłopek”. Takie wspomnienie

Po lekturze „Chłopek”. Takie wspomnienie

Po lekturze „Chłopek” Joanny Kuciel-Frydryszak, taka odpowiedź na pytanie „kim chciałaś być, jak byłaś mała”.

Otóż. Kiedy byłam dziewczynką z dyndającymi warkoczami i wakacje spędzałam na wsi u babci Marianny, w sosnowym lesie w Platerowie, marzyłam o tym, by w przyszłości zostać pastuchem, a nie jego pomocnikiem, jak bywałam. Pastuch na wsi był personą. Wypasał kilkanaście albo i więcej krów z gospodarstw platerowskich. Dzieci miał za pomocników. Nasza praca polegała na tym, by przyganiać niesforne krowy, które odeszły za daleko. Pastuch w tym czasie leżał na łące i patrzył w niebo jak Dyzio Marzyciel.

Krowy były pięknie majestatyczne. W różnych kolorach i różnej wielkości kropkach. Gryzły trawę, kręcąc mordą. Napychały ją w siebie w ilości hurtowej. A potem przetrawiały. I wydalały, co nazywano krowimi plackami. Jak się takie wysuszyły na słońcu, można je było spalić. Krowy miały krowie oczy i krowi wzrok. Nie widziałam w nich bezmyślności, tylko spokój i urodę. To były duże oczy z długimi rzęsami. Muchy też sobie te oczy upodobały, co się krowom nie podobało, więc przeganiały je krowim ogonem. Miał taki ogon siłę. Kiedyś i ja nim oberwałam. Miały też nabrzmiałe cycki z wymionami, którymi się nieustająco zachwycałam, marząc, że jak będę duża, to i ja takie będę miała. Jak babcia odpowiednio pociągała za wymiona, to leciało z nich mleko z pianką, zmora mojego dzieciństwa.

Gospodynie prześcigały się w bogactwie obiadu, jaki przynosiły pastuchowi wedle ustalonej kolejności. Pastuch miał codziennie ucztę, wydawał opinie, a każda z gospodyń chciała być najlepsza. Jak nie zjadał wszystkiego, łaskawie i pomocnikom coś kapnęło. Pastuch nie był rozmowny, więc i w zabawach w pastucha i pomocników każdy chciał być pastuchem, któremu inni usługują.

No i takie bywały moje wakacyjne marzenia:

Chciałam być piękna i użyteczna jak krowa, i ważna jak pastuch.

in / 180 Views

1 komentarz

  • Gosia 21 kwietnia 2024 at 21:07

    Mieszkałam w małej miejscowości, ale rodzina nie miała gospodarstwa. Nie wiem, kim wtedy chciałam być, ale zawsze chciałam mieć duuużo zwierząt – kotki, pieski, krówki, kózki, kurki… to mi zostało do dziś, chociaż minęło kilkadziesiąt lat 🙂

    Reply
  • Napisz swoją opinię

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.