Marta Fox. Z tomu: Chcę być chłopcem jak mój ojciec
– Bardzo bardzo bardzo –
powiedziała potrząsając jasną grzywką
i wykrzywiając usta w rozkoszny grymas
– Co bardzo? – zapytałem
Śmignęła tylko wąskimi biodrami
a ja poczułem że będę zwiedzał jej ciało
i sycił swoim zapachem
bo jest chłopcem twardym jak diament
i czułym jak matka
więc złowię dla niej rybę
wybuduję dom
stoczę 34 wojny
wyrzeknę się innych chłopców
a potem przykryję jej piersi
swoimi długimi włosami
lipiec 1993
1 komentarz
Dzień dobry, tak się cieszę, że Pani nadal Tu jest:-). Świetny pomysł – „Jeden wiersz dziennie”! A można wejść w „polemikę”? Czasami „wiersz za wiersz”? Pozdrawiam serdecznie, dobrego dnia; nie mam jeszcze odpowiedzi – najwyżej będzie tylko jednorazowa:-):
Do twarzy ci bez twarzy – po-twarz/ (zrób mi!)
zrób mi shake’a
z blondynki
mruknąłem przed barem
niech subtelnie oczko
z brązową źrenicą
popływa
w tę i z powrotem
kiedy machnę
słomką
niech zerknie na mnie
błagalnie spod pianki
zmiksowanych słodko-cierpkich
farbowanych włosów
ja zaś usiądę
ciepłym pośladkiem
na metalowym
wprost oziębłym krześle
zamknę się zupełnie
czytając esej
o zewnętrzności
(pewny swego
jak każdy
niedogolony intelektualista
w czarnym jeszcze swetrze)
„W kobiecej twarzy
czystość ekspresji
jest już zmącona
dwuznacznością
rozkoszy”
więc zrób mi
shake’a z blondynką
twarz ukochanej
już nic nie wyraża
wreszcie
choć
ta jej łagodność
skłania do litości
substytutem jej
życia
w mej poezji
rytm
każdy łyk
będę sączył
powoli
a po każdym łyku
przeczytam
siedem stron
piankę z włosów
wciągnę przez
słomkę
kto tam wie
co dziś znajdę
na dnie
może znów pytanie
czy wreszcie rozumiesz?
albo bardziej tradycyjnie –
krzyk zduszony :
– „nie” –
a, zrób mi…