Codziennik

Jadwiga Porske-Zjawiony. Pożegnanie.

Jadwiga Porske-Zjawiony. Pożegnanie.

Jadziu Kochana, w piątek wracałam do domu i nagle zmieniłam trasę, skręciłam w ulicę Świerkową. Mąż się zdziwił, zapytał, dlaczego tędy. Takie sentymenty, powiedziałam, pod numerem 10 mieszkała Jadzia.
Być może było to w chwili, w której umarłaś. Wierzę w znaki i nagłe podszepty. Słucham ich, nieraz przynosiły mi coś dobrego i ciekawego, nieraz ostrzegały.
Chodziłyśmy do tej samej szkoły średniej, V LO. Potem studiowałyśmy filologię polską na Uniwersytecie Śląskim. Zawsze byłaś przygotowana do zajęć, czytałaś wszystkie lektury, skrupulatnie robiłaś notatki, czasem pisałaś przez kalkę, by kopia była dla mnie. Kserokopiarka była wówczas rarytasem. Chętnie dzieliłaś się też notatkami z wykładów.
Lubiłam Twoje racjonalne podejście do życia. Nieraz sprowadzałaś mnie z obłoków na ziemię swoją rzeczową analizą codzienności.
Po studiach każda z nas poszła w swoją stronę. Urodziłaś trzech budrysów i wychowałaś ich na wspaniałych mężczyzn. Odwiedzałaś mnie z nimi. Niewiele wtedy mogłyśmy po babsku pogadać,  bo trzeba było mieć oczy dookoła głowy. Moje zabieganie wokół córeczek było zupełnie innym typem macierzyństwa.
Dzieliłyśmy się doświadczeniami w pracy z młodzieżą,  bo obie byłysmy polonistkami. Ty wytrwałaś w zawodzie aż do emerytury.

Cieszyłaś się wnukami. Z miłością o nich opowiadałaś.  Podziwiałam Cię, że w tak oczywisty sposób godzisz wszystkie obowiązki, ze nigdy nie narzekasz, a przecież życie nie głaskało Cię po głowie. Wiem, ze przeczytałaś każdą moją książkę. Pamiętałaś imiona moich córek i wnuków. Na każde święta przysyłałaś mi tradycyjną kartkę z życzeniami.
Nie spotykałyśmy się często. Ale zawsze czułam Twoją życzliwość i dobroć. Od pewnego czasu miałaś konto na Facebooku. Podglądałam, co publikujesz, najbardziej podobały mi się praktyczne rady, filozoficzne przypowieści. Nie publikowałaś ani swoich fotek, ani rodziny, nie dzieliłaś się publicznie prywatnością. My też nie mamy wspólnych zdjęć. Chyba tylko jedno, poszukam, zrobione w szkolnej bibliotece. Umówiłyśmy się, że spotkamy się za tydzień, kiedy wrócę z podróży.

Już się nie spotkamy. Umarłaś tak cicho, jak żyłaś. Takie życie, mówiłaś, kiedy wspominałyśmy kogoś ze znajomych, kto odszedł za wcześnie. Mógł jeszcze pożyć, mówiłaś.
Mogłaś jeszcze pożyć, Jadziu.

Przecież dopiero na emeryturze miało być więcej czasu do życia.
Opłakuję dzisiaj Ciebie, silna, kochana, dobra koleżanko, przyjazna duszo. Niech Cię już nic nie boli. Śpij spokojnie. I niech bogowie mówią szeptem o Twoim pracowitym i skromnym życiu.

in / 2077 Views

Brak komentarzy

Napisz swoją opinię

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.