Od czego zacząć pierwszy tekst na blogu w 2015 roku?
Gdybym napisała zaraz po pierwszym dniu stycznia, podzieliłabym się radością z urodzinowego dnia, kiedy to skończyłam 63 lata i otrzymałam mnóstwo życzeń od znajomych i mniej znajomych. To naprawdę miłe, że tak wiele osób mi dobrze życzy.
Gdybym napisała w dwa dni później, mogłabym opowiedzieć, jaki bajecznie biały się zrobił Śląsk, kiedy nocą spadło dużo śniegu i ścisnął lekki mróz. Mogłabym też opisać pierwszy zimowy spacer w tym roku.
Piątego stycznia mogłabym podzielić się wrażeniami z lektury biograficznej książki o Orianie Fallaci, autorstwa Cristiny de Stefano.
Siódmego stycznia wrażeniami z powieści Jerzego Niemczuka („Bat na koty”), autora znanego ze scenariusza serialu „Ranczo”, ale przede wszystkim autora wielu dramatów, w tym „Wszyscy kochamy, Barbie”, sztuki, o którą tak walczyłam, kiedy byłam kierownikiem literackim w Teatrze Dzieci Zagłębia.
Nie napisałam o tym zapewne z racji poświąteczno-rodzinnego rozleniwienia.
Więc teraz od czego zacząć?
Od tego, że pisarze odchodzą?
Używam tego eufemizmu zamiast wprost napisać, że umierają. Jakbym wierzyła, że odejście nie jest tożsame ze śmiercią i nie jest na zawsze.
Stanisław Barańczak. Tadeusz Konwicki. Krystyna Nepomucka.
Pisać o swoim strachu, wynikającym z tego, że spełniają się proroctwa Oriany Fallaci?
Wspominać ścieżki, którymi dreptałam po ukochanym Paryżu? Także te miejsca, gdzie terroryści zaatakowali? O znajomych, których dzieci były w szkole, którą ewakuowano?
A może o deszczu, który padał całą noc i stopił śnieg, i teraz pada i pada, jakby był ciągle listopad, a nie styczeń?
Nieprawdopodobne, jak wiele się dzieje codziennie.
I jak każdy dzień niezapisany wydaje się dwa razy szybciej minionym.
11 komentarzy
Pani Marto- jak to się stało, że dopiero teraz trafiłam na Pani bloga? Ojjj, co za odkrycie od rana!
Pisarze nie umierają- odchodzą. Tak samo malarze, muzycy, rzeźbiarze,aktorzy… Wszyscy, którzy pracowali za życia by cząstkę siebie zostawić. Umieranie jest ostateczne a oni zostają z kolejnymi pokoleniami i to jest najpiękniejsze wśród artystów. Umieranie ich nie dotyczy,
Lepiej późno niż później. Bloga prowadzę już ósmy rok. Po kilku latach przenioslam automatycznie zapiski na nowoczesniejszą (?) platformę,tak trzeba bylo, ciągle na Onecie. Stąd zapiski z wczesniejszych lat polączyły się dziwnie w podwojne wyrazy. Milo mi, ze Pani trafiła.
Kochana Marto! Wszystkiego dobrego w tym Nowym, kolejnym Roku!.
Może coś pozytywnego – kiedy byłam młoda, zastanawiałam się w Sylwestra czy naprawdę jest się z czego cieszyć. Wszak następny rok życia mija.
A z wiekiem można już tylko się cieszyć – hurrra! następny zaliczony 🙂
Aniu Brzozowa, dziękuję i wzajemnie. Pomachaj Big Benowi ode mnie.
W NOWYM roku życzę Pani spełnienia we wszystkich dziedzinach życia…na zdjęciu ma Pani taką samą fryzurę jak ja …i kolor włosów ten sam…a we wszechświecie codzienności dzieje się dużo niecodziennych rzeczy…i tak szybko te codzienności umykają…
Dziękuję Pani. Może się kiedyś rozpoznamy w tłumie. Serdecznie pozdrawiam.
Ha, ha, ha…świetna riposta…równie ciepło pozdrawiam…
Choć to dopiero początek roku, to niewątpliwie wiele się wydarzyło. Aż strach pomyśleć, co będzie dalej…
Pani Marto, właśnie przed chwilą , z Pani Blogu, dowiedziałam się o śmierci Pani Krysty Nepomuckiej. Byłam dwukrotnie na spotkaniu z Nią. Wydawało się, że Ona będzie jeszcze długo z nami.
Przypominają mi się słowa Pani Romy Ligockiej, ze spotkania z Nią, że „nie tak umawialiśmy się z Bogiem”.
Polecam wspomnienie O Pani Krystynie Nepomuckiej autorstwa Małgorzaty Karoliny Piekarskiej – na Jej blogu.
Tak, tak czytałam. Link do bloga M.K. Piekarskiej jest też na moim blogu.