Inne

Tłusty Czwartek wiosną

Któż to widział, by w Tłusty Czwartek była wiosna?
Słońce świeciło od rana. W południe było tak ciepło, że spacerowałam z psem w samej marynarce.
Po południu natomiast smażyłam faworki, jak co roku. To taki nasz świecki obyczaj.
Ciasto zagniatam według przepisu Filipa z Londynu:

Faworki:
2 szklanki mąki
6 żółtek
5 łyżek kwaśnej śmietany
1 łyżka wódki
pół łyżki soli

Ciasto trzeba najpierw długo wyrabiać, potem go solidnie wyklepać, następnie wałkować bardzo cieniutko, na milimetr. Do wałkowania trzeba siły w rękach, więc dobrze zatrudnić umyślnego.
Kroić paski długości 10 cm, szerokości 2 cm. W środku przeciąć, przewlec. Smażyć na czystym smalcu ( kostki, zużyłam ich 5). Otrzepywać z mąki, bo osiada na dnie i wtedy faworki szybko brązowieją, a powinny mieć zloty kolor. Gdyby jednak na dnie szerokiej patelni zgromadziło się zbyt wiele przypalonej mąki, trzeba tłuszcz odlać, patelnię wymyć. Dodać znów czystego smalcu.
Usmażone faworki układać na papierowych ręcznikach.
Na końcu posypać cukrem pudrem.

Moja mama faworki nazywała chrustami. Ta nazwa mi się bardziej podoba.
Kolację zjedliśmy w towarzystwie przyjaciół.

in / 1265 Views

1 komentarz

  • ~Krystyna 2 marca 2014 at 11:23

    Podziwiam! Nie miałabym tyle cierpliwości, a i umiejętności mam za słabe, żeby takie – chruściki upiec.
    Miłej niedzieli, K.

    Reply
  • Napisz swoją opinię

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.