Inne

Zabiję was jak psa!

Zabiję  was jak psa!

 

 

       W 2004 roku wydałamksiążkę opartą na faktach „Coraz mniej milczenia. O dramatach dzieciństwa beztabu” . Cztery autentyczne historie osób w dzieciństwie upokarzanych, bitych,molestowanych. Od tej pory otrzymuję listy. Dzisiaj ten, który kopiuję poniżej,w krótkich zaledwie fragmentach. Pozostawiam go bez komentarza.

 

      „Miałam 5 lat, kiedy na białaczkę zmarła moja mama, bratmiał 3 lata. Brat jej nie pamięta wcale, ja niektóre sceny z naszego życia.Mama zawsze nas broniła i nie pozwoliła skrzywdzić./…/ Przez 2 lata opiekowała sięnami babcia, potem ojciec nas zabrał do siebie, bo związał się z kobietą, któramiała córkę w moim wieku.


      Kobieta ojca wymyślała dla mnie i brata kary: mogliśmy siębawić tylko w przedpokoju, tym bliżej kuchni, więc cieplejszym, nie mogliśmyabsolutnie wejść do żadnego z pokoi, za byle co biła nas pasem. Ojciec też nasbił, jeszcze mocniej. Za karę klęczeliśmy na klockach lego w pierwszymprzedpokoju, bliżej drzwi, więc tym bardzo zimnym., na golasa.Jak przyjeżdżaligoście, mogliśmy być w pokojach. Ojciec rozsypywał pinezki w przedpokoju ikazał nam po nich skakać. Kiedy krzyczeliśmy bił nas po głowie rączką odmłotka, a potem rurą od odkurzacza. Brat nie dostawał jeść. Ja nie lubiłamjeść, więc specjalnie we mnie wmuszali tak długo, aż zwymiotowałam, a potemkazali mi jeść te wymioty.


     Kiedy poszliśmy do szkoły, wymyślili lepsze metody. Rączkąod młotka bili nas po stopach. Pamiętam ich twarze i wysiłek, jaki w to wkładali.Wrzeszczeliśmy, błagaliśmy, a potem już tylko łkali, by nie przeszkadzać im woglądaniu telewizji. Trzonek od młotka wydał im się za mały, więc postanowilitę rurę od odkurzacza wykorzystywać do walenia w nasze stopy. Ojciec nazywał tęrurę ulubioną zabawką. Musieliśmy położyć się na podłodze i podnieść nogi, abyon nie musiał się schylać./…/ Wsadzali nas do wanny z zimną wodą i podtapiali.Zafundowali mi wiele pamiątek. Na jedną codziennie patrzę. Kobieta ojcawsadziła mi brodę do wrzątku. Więcej jej się nie udało./…/ Kiedyś mi złamalinogę./…/ Bili nas trzonkiem młotka po dłoniach. Klamerkami do prania wykręcałami wargo sromowe./…/ Kiedyś w TV pokazano, że rodzice utopili swoje dzieci wbeczce. Zawołali nas i kazali się podziwiać, jacy są dobrzy.


      W szkole nauczyciele zaczęli zauważać, że coś złego się unas dzieje. Wezwali ojca. Potem w domy przeszliśmy „szkolenie”, co wolno nammówić, a co nie. I zagrożono nam, że jak piśniemy jedno złe słowo, to naszabiją jak psy. Kiedyś nie pojechałam na wycieczkę, siedziałam w świetlicy dosamego końca. Aż nauczycielka zadzwoniła do ojca. Przyszedł i wtedy zaczęłamwrzeszczeć, by mnie nie oddawali, bo on mnie zabije. W domu powiedział, żeteraz to już mnie zabije jak psa. A jego kobieta powiedziała, by mnie zostawił,bo jestem gnida i że nie warto. Pluła na mnie, on też, ale mnie nie zabił.

      W szkole nas obserwowano, bo po jakimś czasie rozmawiał znami psycholog, pedagog i policja. To była 4 klasa podstawówki. Ojciec teżchodził do psychologa. I ona też. W domu nas szkolili: uprzedzali jakie pytaniamogą nam zadawać i jakim kolorem kredek mamy rysować. Jaki kolor mamy lubić.Tak robiliśmy ze strachu, ale czasem zapominaliśmy o tym.


      Było wiele spraw w sądzie. Nikt w rodzinie nie chciał namwierzyć. Zamieszkaliśmy u babci.

Oni dostali wyrok, 8 lat. Babcia odebrała ojcu władzę nadnami. Na początku było dobrze, ale teraz to już nie wiem/…/ Często słyszymy, żejesteśmy podobni do ojca i że możemy być tacy jak on. Babcia nie rozumie, cosię stało. Zali się, że ma nieszczęśliwe życie, czasem żałuje, że nas wzięła.Jesteśmy jej wdzięczni, bo jakby nie ona, to by nas już nie było. Ale/…/

Staram się nie pamiętać NIC. Ale czasem wystarczy /…/

in / 1239 Views

8 komentarzy

  • ~MagdalenaK 26 lutego 2011 at 20:05

    Co sprawia, że ludzie się tacy stają? Przecież nikt się taki nie rodzi…

    Reply
  • ~kobieta wyższa 26 lutego 2011 at 22:06

    > > Zabiję was jak psa!> W 2004 roku wydałam> książkę opartą na faktach „Coraz mniej milczenia. O> dramatach dzieciństwa bez> tabu” . Cztery autentyczne historie osób w> dzieciństwie upokarzanych, bitych,> molestowanych. Od tej pory otrzymuję listy. Dzisiaj ten,> który kopiuję poniżej,> w krótkich zaledwie fragmentach. Pozostawiam go bez> komentarza.> „Miałam 5 lat, kiedy na białaczkę zmarła moja mama,> brat> miał 3 lata. Brat jej nie pamięta wcale, ja niektóre sceny> z naszego życia.> Mama zawsze nas broniła i nie pozwoliła> skrzywdzić./…/ Przez 2 lata opiekowała się> nami babcia, potem ojciec nas zabrał do siebie, bo związał> się z kobietą, która> miała córkę w moim wieku.> Kobieta ojca wymyślała dla mnie i brata kary: mogliśmy się> bawić tylko w przedpokoju, tym bliżej kuchni, więc> cieplejszym, nie mogliśmy> absolutnie wejść do żadnego z pokoi, za byle co biła nas> pasem. Ojciec też nas> bił, jeszcze mocniej. Za karę klęczeliśmy na klockach lego> w pierwszym> przedpokoju, bliżej drzwi, więc tym bardzo zimnym., na> golasa.Jak przyjeżdżali> goście, mogliśmy być w pokojach. Ojciec rozsypywał pinezki> w przedpokoju i> kazał nam po nich skakać. Kiedy krzyczeliśmy bił nas po> głowie rączką od> młotka, a potem rurą od odkurzacza. Brat nie dostawał> jeść. Ja nie lubiłam> jeść, więc specjalnie we mnie wmuszali tak długo, aż> zwymiotowałam, a potem> kazali mi jeść te wymioty.> Kiedy poszliśmy do szkoły, wymyślili lepsze metody. Rączką> od młotka bili nas po stopach. Pamiętam ich twarze i> wysiłek, jaki w to wkładali.> Wrzeszczeliśmy, błagaliśmy, a potem już tylko łkali, by> nie przeszkadzać im w> oglądaniu telewizji. Trzonek od młotka wydał im się za> mały, więc postanowili> tę rurę od odkurzacza wykorzystywać do walenia w nasze> stopy. Ojciec nazywał tę> rurę ulubioną zabawką. Musieliśmy położyć się na podłodze> i podnieść nogi, aby> on nie musiał się schylać./…/ Wsadzali nas do wanny> z zimną wodą i podtapiali.> Zafundowali mi wiele pamiątek. Na jedną codziennie patrzę.> Kobieta ojca> wsadziła mi brodę do wrzątku. Więcej jej się nie> udało./…/ Kiedyś mi złamali> nogę./…/ Bili nas trzonkiem młotka po dłoniach.> Klamerkami do prania wykręcała> mi wargo sromowe./…/ Kiedyś w TV pokazano, że> rodzice utopili swoje dzieci w> beczce. Zawołali nas i kazali się podziwiać, jacy są> dobrzy.> W szkole nauczyciele zaczęli zauważać, że coś złego się u> nas dzieje. Wezwali ojca. Potem w domy przeszliśmy> „szkolenie”, co wolno nam> mówić, a co nie. I zagrożono nam, że jak piśniemy jedno> złe słowo, to nas> zabiją jak psy. Kiedyś nie pojechałam na wycieczkę,> siedziałam w świetlicy do> samego końca. Aż nauczycielka zadzwoniła do ojca.> Przyszedł i wtedy zaczęłam> wrzeszczeć, by mnie nie oddawali, bo on mnie zabije. W> domu powiedział, że> teraz to już mnie zabije jak psa. A jego kobieta> powiedziała, by mnie zostawił,> bo jestem gnida i że nie warto. Pluła na mnie, on też, ale> mnie nie zabił.> W szkole nas obserwowano, bo po jakimś czasie rozmawiał z> nami psycholog, pedagog i policja. To była 4 klasa> podstawówki. Ojciec też> chodził do psychologa. I ona też. W domu nas szkolili:> uprzedzali jakie pytania> mogą nam zadawać i jakim kolorem kredek mamy rysować. Jaki> kolor mamy lubić.> Tak robiliśmy ze strachu, ale czasem zapominaliśmy o tym.> Było wiele spraw w sądzie. Nikt w rodzinie nie chciał nam> wierzyć. Zamieszkaliśmy u babci.> Oni dostali wyrok, 8 lat. Babcia odebrała ojcu władzę nad> nami. Na początku było dobrze, ale teraz to już nie> wiem/…/ Często słyszymy, że> jesteśmy podobni do ojca i że możemy być tacy jak on.> Babcia nie rozumie, co> się stało. Zali się, że ma nieszczęśliwe życie, czasem> żałuje, że nas wzięła.> Jesteśmy jej wdzięczni, bo jakby nie ona, to by nas już> nie było. Ale/…/> Staram się nie pamiętać NIC. Ale czasem wystarczy> /…/>

    Reply
  • ~kobieta wyższa 26 lutego 2011 at 22:07

    Szczęśliwie się składa, że w ostatnich latach zwraca się większą uwagę na to, co dzieje się za szczelnie zamkniętymi drzwiami szczęśliwych – pozornie – domów. Jeśli już w klinikach są osobne oddziały dla dzieci maltretowanych, na które nie wszystkie zdążą, to mnie wyobraźni brakuje, by wymyślić sposób, żeby nie tyle karać zwyrodniałych rodziców czy krewnych, ale zapobiegać temu bestialstwu. Tylko, że. Dopóki ktoś nie dostrzeże czegoś niepokojącego w zachowaniu dziecka – strachu, łez, siniaków,zadrapań – trudno przeciwdziałać czemuś, o czym się nie ma pojęcia. Bo dzieci w temacie „rodzice” mają wielkie serce i specyficzny zanik pamięci. Wstyd, wiara, ze to się zmieni, wreszcie ta wielka dziecięca miłość, którą po bydlacku wykorzystują rodzice. Byłam wielokrotnie w domach dziecka – na ścianach obrazki: szczęśliwe dzieci trzymane w ramionach przez mamy, serduszka, uśmiechy. Obrazki malowane przez dzieci bite, głodzone, opuszczone, oddane do domu dziecka; dzieci, których rodzice nie odwiedzają. W sprawy dzieci maltretowanych trzeba się wtrącać, bez względu na to – czy jesteśmy krewnymi czy przypadkowymi świadkami dziecięcych nieszczęść. Kiedy się skarżą, trzeba im uwierzyć, trzeba sprawdzić, nawet wtedy, gdy ich historie wydadzą się nam nieprawdopodobne, wymyślone.

    Reply
    • ~Marta 27 lutego 2011 at 08:11

      Njaczęściej się nie skarżą, poniewaz są zastraszone. A poza tym te dzieci po prostu nie wiedzą, ze w innych domach moze byc inaczej, spokojnie, bez bicia i ponizania, nie mówiąc już o wymyślnych torturach.

      Reply
  • sglogowska@op.pl 27 lutego 2011 at 09:28

    przykro jest czytać takie fakty… a najgorsze jest to, że sąsiedzi widząc takie zachowania milczą, a jak chodzi o jakieś zazdrosne bzdety, bo sąsiad zakupił coś nowego i nie wiadomo skąd ma na to tyle pieniędzy- to od razu telefon do ręki i wzywają policję. a tak to można było zmienić życie niektórym dzieciom…

    Reply
  • ~Benka 27 lutego 2011 at 10:11

    Tu komentarz jest zbędny! ludzkie bestie obezwładniaja swym bestialstwem. Jak to dobrze,ze pisze Pani o tych sprawach! Serdeczności! B.

    Reply
  • ~Jaroslaw 27 lutego 2011 at 10:48

    Ja takze przeczytalem te ksiazke,mam wlasny jej egzemplarz z piekna dedykacja od Pani,Pani Martuniu. Ksiazka wstrzasajaca.Rzeczywiscie,te cztery opowiadania mowia dobitnie same za siebie i tylko ten cytat Alberta Camusa,ktorego Pani przytoczyla jest podsumowaniem…”tylko jeden obowiazek-Kochac”.Dziekuje za te ksiazke Pani Marto.Pozdrawiam z serca.

    Reply
  • ~Agnieszka 27 lutego 2011 at 14:48

    Przeraża mnie okrucieństwo wobec dzieci. Tak łatwo je skrzywdzić i zadać ból również psychiczny.

    Reply
  • Skomentuj ~Agnieszka Anuluj pisanie odpowiedzi

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.