Fotki robione w sobotę, 500 m od mojego domu, gdzie już las.
Biało, to prawda. Ale.
Cóż ja poradzę, żem kocica lubiąca ciepły kąt i fotel.
CD zimowej sielanki.
Pies wariował ze szczęścia.
Nawet strumyk płynie z wolna. Stokrotek jednak ani śladu.
Wszystkie fotki robił Janusz swoim aparatem.
Mam ochotę do niego mówić Dżanus.
Tak mi się porobiło po przeczytaniu najnowszej pości Janusza Głowackiego
Good night Dżerzi.
Przeczytałam w pociągu do Wrocławia i z Wrocławia.
Takie są zalety pociągów.
O niczym innym nie umiem teraz myśleć.
I to też błąd, dlatego nie powinno się czytać dobrych książek,
jak się pisze swoją.
Jak dobrze, że nie wybrałam się samochodem.
A Dżanus mówił, że autostrada, to mogę, bo autostrada to pikuś.
Tyle, że Dżanus nie ma prawa jazdy, hihi.
Grześ K. jechał autostradą 7 godz., a to tylko 200km.
W złej byłam formie we Wrocławiu.
Dlatego do nikogo ze znajomych nie
zapukałam.
Inne
3 komentarze
Kochana Pani Marto,Zima uwidacznia się pełną parą a raczej śniegiem! Mój pies, urwis jeden, cieszy się i biega po największych „kupkach” śniegu. Dawno nie pisałam, bo mam rewolucję mała w szkole, ale odliczam dni do spotkania 15 grudnia (chyba wtedy) na które MAM NADZIEJĘ zawitam i wreszcie Panią uściskam, stęskniłam się bardzo. Cieplutko tulę, ha! pozdrowienia dla Pana Dżanusza! Ania
Oh, a u mnie w Grabowej też jest przepięknie, tylko strumyka nie ma. To jednak nie jest problem, gdyż i tak jest to cudo naturalne.
Martuś kochana, że milczę, to nie znaczy, że mnie nie ma. Jestem wierna Twojemu blogowi, Twojemu pisaniu i Twojemy rozumieniu świata. Uroków zimy jednak nie rozumiem, bo jej nie cierpię. I pozdrawiam z głębi dwuswetrowej i dwukocowej powłoki.