Widok z okna
Nieciekawy widok z okna?
Ciekawe, że nieciekawy.
Cóż o widoku z mojego okna możewiedzieć ktoś, kto nie mieszkał tutaj, na V piętrze, jak ja, od dwudziestu lat?Każdy ma swoje patrzenie. Jeden widzi tylko to, co jest w zasięgu oczu zklapkami, a drugi patrzy oczami duszy, czując więcej i inaczej.
Okno w kuchni.
Kiedy wyglądam przez nie o 7.30widzę staruszkę, podpierającą się laską, skręcającą potem w alejkę z drugiejstrony domu, pod balkonami. W 15 minut później staruszka będzie trzymać w lewejręce gazetę.W południe mogłabym zobaczyć dzieci bawiące się na placu zabaw ztyłu budynku szkoły podstawowej. Kiedy spoglądam w nocy, koło 22.w jasnooświetlonej sali gimnastycznej tejże szkoły mężczyźni grają w piłę ręczną. Dziśw oddali, po lewej stronie pysznią się w słońcu wyraźnie dwa wysokie kominy,także wieżowce-kukurydze na osiedlu Tysiąclecia.
Okno w sypialni.
Lubię leżeć w łóżku i spoglądać wokna bloku na III piętrze. Taki nawyk z czasów, kiedy mieszkała tam EwkaMarchewka, a potem moje córki, bo to od Ewki kupiłam to szczęśliwe mieszkanie.Patrzę, czy się świeci, czy nie, choć teraz tam mieszka już ktoś inny.Czasemzerkam w okno piętro niżej, gdzie właścicielka lubi paradować w majtkach istaniku. Dużo oglądania, bo właścicielka zamaszysta. Kiedy spoglądam w dół, patrzęna drzewo, wysokie. Teraz bez liści. Oczyma duszy widzę pod nim moją Mamę. Kiedyśdrzewo było o wiele niższe i zahaczyła kapeluszem o gałąź. Na parterze tegodomu złotnik ma swój zakład. Słyszę czasem, choć to było dawno, wybuch butli zgazem w jego pracowni i złotnika biegającego wokół z okrzykiem: Nic mi się niestało, to cud. Po lewej wieża kościoła i szyb kopalni. Przystanek autobusowy,kiosk z gazetami, dużo zielonych trawników, które dzisiejszej nocy zryły dziki.
Okno w moim gabinecie.
Siedzę przy biurku, spoglądam wsłoneczne niebo z rozsianymi po nim pierzastymi, białymi chmurami. Po skosie patrzętakże na pięć pięter wysokiego bloku. Już niedługo w balkonowych oknach pojawiąsię światełka i zielone girlandy jedliny.
Pokój główny, zwany dla paradysalonem, pełniący też funkcję biblioteki głównej.
Najbardziej lubię siedzieć przy okrągłymstole i patrzeć w balkonowe okna, oczywiście bez firanek, bo wszystkie w moimdomu bez firan. Zabluszczone ściany, zielone tuje, prawie jakbym patrzyła wogród. Dopiero jak wstanę od stołu, mogę zobaczyć resztę, szeroką panoramętego, co widzę z sypialni i gabinetu.
Z Janusza dziupli rzadko zerkam wdal, bo wolę ogarniać bałagan na jego biurku i marudzić.
5 komentarzy
Taaak.. Przez każde okno inny widok, inna historia..Ja przez moje widzę kościół.;] i sad xdTeraz widoki są naprawdę ładne ;)gdyby nie chwilowe marudzenie pogody byłoby idealnie 😉
A pamiętasz jak wrzeszczałyśmy do siebie z balkonów w czasach, gdy nie miałam telefonu? I ze z mojego okna było widac u Madzi napis: Ziemia jest płaska? I jak szybko mogłyśmy wymienić ksiazki i argumenty w czasach przedlapotopowych?:)
:))))))))))
Tak, tak, też to i owo pamiętam, z balkonu Ewki widzę Martę w długim płaszczu, kapeluszu i z walizeczką, gdy idzie w kierunku swojej klatki schodowej.
w związku z Twoją refleksją przychodzi mi na myśl taki film ciepły Jamesa Ivory pt. „Pokój z widokiem”- z fantastyczną kreacją Heleny Bonham- Carter, Daniela Day- Lewisa i Juliana Sandsa..