Faworkowo w Tłusty Czwartek
Aby dokonać tego dzieła, zabraliśmy się do pracy o godz. 7.30.
O 9.30 dzieło zostało ukończone.
Zaczęliśmy sprzątać kuchnię i wietrzyć mieszkanie.
Moje córki nie lubią faworków. Nic dziwnego: pamiętały te, które kiedyś robiłam według przepisu babci. Też mi nie smakowały, ale zdarzało się, że raz w roku smażyłam. Wolałam smażyć faworki niż pączki – tych nigdy w życiu nie próbowałam zrobić, bo i tak najlepsze są od Zalewskiego w Kędzierzynie.
W zeszłym roku po raz pierwszy zrobiłam faworki według przepisu Filipa z Londynu.
Janusz patrzył i powiedział, że trzeba wałkować ciasto tak cieniutko jak pergamin i robić jak najdłuższe. Ucieszyłam się, ze przejął inicjatywę.
Faworki na fotkach to nasze wspólne dzieło. Ja gniotłam ciasto i smażyłam, a Janusz wałkował i zawijał. Potem przyszła Agatka z chłopakami. Pawciowi spodobała się piramida.
– Jak w Egipcie – powiedział. – I długie jak autostrada.
Agatka, która nie lubi, spróbowała. No i polubiła. Haha!
Magda też nie lubi. Ciekawe, co powie, jak
spróbuje. Bo Danielkowi na pewno będzie
smakować. Jemu wszystko u babci smakuje.
11 komentarzy
🙂 I Ty mówisz, że ja dla wojska robię!:) Marta, gratuluję zapału i męża:) Masz wolną rękę…siej przepis na prawo i lewo i niech wzrasta faworkowy plon 🙂 Ja też kiedyś nie lubiłem… chyba z okazji jakiegoś dziecięcego lenistwa. Nie chciało mi raczej tego chrupać. Wolałem pączki, ale teraz… never. Tylko faworki aka chrust aka pewnie coś jeszcze innego:) Najlepsze, ociekające tłuszczem życzenia na dzisiejszą okoliczność:) Buziaki
Filipie Drogi, to dlatego ich tak duzo wyszlo ( a był jeszcze drugi talerz, mniejszy), poniewaz rozwalkowane zostaly na grubość papieru pergaminowego – dosłownie ! Sciskam Cię mocno.
I ja też zrobiłam faworki z pomocą kochanej siostrzyczki. My bardzo je w domu lubimy, juz drugi raz w tym roku robilam te pysznosci. Smacznego zycze!
Takie ładne to jak miałyby nie smakować p.Agacie? 🙂 Uwielbiam faworki i w tym roku już mogłam zjeść ich 'trochę’ 🙂
Moja mama opowiadała mi, mże faworki nauczyła ją robić jej mama. Szkoda, że nigdy nie znałam babci, a to wszystko przez to, że mama urodziła mnie w wieku czterdziestu trzech lat, więc wszyscy myślą, że moja siostra jest moją matką, bo jest ode mnie starsza o dwadzieścia lat.
Wyglądają przepysznie 🙂
hm… zapomnialem o polskim tlustym czwartku. W UK Pancake Tuesday, w ten nadchodzacy wtorek. Zrobie wiec mase nalesnikow:-)
mniam, mniam. Jak zimno, to nic, tylko jesc.
Droga Pani Marto, podziwiam zapał do wytworzenia takiej piramidy. Ja upiekłam ciasto czekoladowe :). A pączki kupiłam. Pozdrawiam serdecznie z zasypanej mojej krainy.
Uwielbiam ten zapach rozchodzący się po całym domu. Ale chyba jeszcze bardziej lubię patrzeć, jak babcia posypuje swoje 'dzieło’ cukrem pudrem. To trochę tak, jakby śnieg prószył na jedzenie, w które za moment się wgryzę.Dobry przepis potrafi zdziałać cuda, miło, że wnukom smakują. ;))www.nieswiadoma.blog.onet.pl
mniam, bardzo smakowicie wyglądają 🙂 Aha, mam takie pytanie: czy pani Agata ma konto na portalu nasza-klasa? Spotkałam się z kilkoma, większość, to pewnie fani, ale jedno wygląda bardzo prawdziwie… Nie wiem, co mam o tym myśleć… Jeśli mogłaby Pani spytać, lub gdy wie Pani o tym, to prosiłabym bardzo o odpowiedź (może być pod tym komentarzem, lub na mail: madziulka118@op.pl), z góry dziękuję.