Umęczona pracą i wojażami, postanowiłam przystopować.
Nawet nie mam wyrzutów sumienia, bo jestem tak zmęczona,
że nie mam siły na dręczenie siebie samej.
Od dwóch dni NIC nie robię.
Nic to znaczy, że nie piszę, nie planuję, nie udzielam się.
Przystopowałam.
Oto choinka.
Mikołaj zwisał z balkonu, ale wspiął się i coraz mu bliżej do
domu. Byłam grzeczna, naprawdę, za bardzo grzeczna i mam szansę
pójść do nieba. Oby w dalekiej przyszłości.
Choć nie wiem, czy byłabym usatysfakcjonowana.
Przecież wiadomo: grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne gdzie chcą.
Powinnam więc porozrabiać jeszcze na tym świecie, prawda?
Inne
6 komentarzy
licz się ze słowami młoda…;/;/;/;/;/
Genius loci! Pani Marto! Magicznie, pięknie. Miód na sercu czuć od samego patrzenia…
O, biedaczek Mikołaj, jeszcze musi trochę powisieć.Pozdrawiam.
O! To ten Mikołaj, o którym wspominała Pani kilka notek wcześniej. No… trochę już tam wisi :)Pozdrawiam gorąco ;**
już ma Pani 'Chojankę’? Szybko…A co do szaleństwa, to ok, ale nie takie, jak w pierwszym komentarzu, bo to trochę… mmm… ;)Pozdrawiam serdecznie 🙂
Wera nie unoś się tak..! To było troche niekulturalne i niegrzeczne..!