Za bardzo za szybko za dużo
Św. Rita za nic ma moje westchnienia, za nic prośby o to, by nic się w moim życiu nie działo. Potrafiłabym zagospodarować to ”nic”, chciałabym przeżyć dwa tygodnie na nic nie czekając i nic nie robiąc. Znów jestem „pomiędzy”: układaniem planu spotkań z autorami, które prowadzę w katowickiej bibliotece a zbieraniem materiałów do nowej powieści, myśleniem o tejże powieści a negocjowaniem umowy z wydawnictwem, pomiędzy wyjazdem na Rodos ( 2 dni temu było tam trzęsienie ziemi), a wyjazdem nad polskie morze, pomiędzy pomysłem na jeszcze inną powieść a tą, którą właśnie piszę.
Kiedy już miałam nadzieję, że wszystko zaplanowałam i trzymam wszystkie sznurki, dowiedziałam się, że będzie III wydanie powieści „Wielkie ciężarówki wyjeżdżają z morza” i mam szansę wprowadzić poprawki, a to znaczy, że muszę tę książkę przeczytać po latach.
Przeczytałam.
Przeczytałam ją jako czytelnik, a nie autor, Powyrzucałam wszystkie przymiotniki. Ich obecności nic nie usprawiedliwia. Powyrzucałam z tych samych powodów nadmiar zaimków. Na koniec pomyślałam, że nie muszę się tej ksiązki wstydzić. Mało tego: pomyślałam, że to jest dobra i odważna książka i gdyby teraz ukazało się jej I wydanie, na obecnym rynku ksiązki, przy obecnym sposobie reklamowania książek i tematów, przy podejściu do tematów, które niedawno były tabu, to może ta powieść miałaby szanse na bycie zauważoną poprzez krytykę, która nie poświęciła jej ani jednego słowa dobrego i ani jednego złego.
Skoro jednak ta książka doczekała się dwóch wydań, to znaczy, że ma swoich czytelników. Ci, którzy ją czytali, nie szczędzili mi pochwał. Chciałabym się dowiedzieć od czytelników, czym ta powieść ich pociąga, czym czaruje.
Wiem, czym mnie czaruje po latach.
Kiedy ją teraz czytałam, pomyślałam, że lubię Monikę, kocham Marka, rozumiem ich i jak dobrze, że się z nimi przyjaźnię. Dopiero później dotarło do mnie, że przecież sama ich wymyśliłam.
Podobne
in 17 lipca 2008
/ 1125 Views
7 komentarzy
Zawsze zdarzy się coś, czego nie można przewidzieć; życzę, żeby wszystko poszło co najmniej po Pani myśli; do książki, o której Pani pisała, postaram się dotrzeć, bo podoba mi się, że bohaterką jest moja imienniczka:)
Marto!Ciesze sie na mysl o 3wydaniu Ciezarowek! Nurtuja mnie zmiany redakcyjne. Czytalem te ksiazke ostatnio(raz na jakis czas, reguklarnie od lat, do niej wracam) i myslalem, ze trzeba by ja odkurzyc: wyrzucic tamtejsze realia (za) mocno osadzone w czasie, uwspolczesnic, zamienic historie z telegrafem (z czym? – zapyta dzisiejszy czytelnik) na SMSy, mejle itp.
Nic z tego, Marcinie.Myslalam o tym. To niemozliwe, bo historia Marka i Moniki to historia ich listów. Mieszkają obok siebie i piszą listy, tradycyjne, ręką lub na maszynie ( to Monika). Jesli telisty zamienimy na mejle, sms-y, to diabli biorą tamte klimaciki. Skoro mozna sie dziś tak szybko skontaktowac, to pryska czas oczekiwania. Wszystko pryska. Monika nie mogłaby uciec, bo Marek moglby ją natychmiast „namierzyc”.Gdybym dziś stworzyla bohaterów, ktorzy zostawiają sobie lisciki pod wycieraczką, to byliby oderwanymi od zycia ludzmi. Mysle, ze tamta sytuacja sprzed kilkunastu lat, czyli czyli koniec 1989 początek 1990 była takim przelomowym momentem.Monika wspomina o tym, ze do redakcji wchodzą komputery i to jest nowy swiat, a oni jeszcze są w starym. Korespondencja mejlowa z koniecznosci mialaby inny styl. Nic nie zmienilam, procz wycyzelowania tekstu, oczyszczenia go z przymiotników i zaimków.Po 11 wrzesnia wszystkie przymiotniki umarly.
A ja niedawno przeczytałam „Do rana daleko”. Świetna.Podobnie jak bohaterka lubię ciemne ubrania, bluzki z indyjskimi akcentami i glany 🙂
Marto! Moim zdaniem „Ciężarówki” to wspaniała książka, ma pewno są w pierwszej trójce twoich literackich dokonań. Dochodzi do niej jeszcze „Kapelusz” i „Rita”.17 marca 2007 roku napisałem na „Parnasie”:To niesprawiedliwe, że Marta Fox „istnieje” głównie jako pisarka młodzieżowa. Jest przecież jedyną w historii, podwójną laureatką „Amora” (poezja i proza). A Jej „Ciężarówki” to coś gotowego na scenę, przejmująca historia samotności, prawdziwej miłości i poszukiwania siebie w oczach innych, w inności. U Marty Fox tragedia jest blisko miłości, miesza się marzenie i szarość dnia codziennego. Przez łzy, które roni, zawsze jednak prześwituje tęcza.Ludzie!!! Czytajcie Martę Fox! Ona naprawdę ma wiele do powiedzenia. Każdemu niezależnie od wieku. Biletem do jej świata jest tylko i aż wrażliwość.
:):)…wczoraj byłam na koncercie Feel(KOŁOBRZEG) i wiedziałam Panią jak szła Panui z Agatą i Pawciem:)….A Piotrek jak fajnie powiedział przed piosenką”Nasze Słowa NAsze Dni”…mmm:P
Pani Marto czy to prawda że Pani Córka Agata i jej mąż Piotr Kupicha (jestem jego wielką fanką) będą mieli drugie dziecko ???