Miałam 22 lata, kiedy urodziłam Madzię, prawie 27, kiedy Agatkę. Mojedzieci były upragnione. Tamte lata, kiedy karmiłam, prałam, gotowałam zupki,przecierałam soczki, były najszczęśliwsze. Wtedy wszystko wiedziałam na pewno.Dzieci były najważniejsze. Ich dobro, ich jedzenie, ich stałe pory snu. Miałampralkę „Frania”, pieluchy gotowałam na węglowym piecu, w szarym mydle tartym natarce jarzynowej. Nie było pampersów, telefonów, jedzenia w słoiczkach, pełnychsklepów. Ale byliśmy młodzi, zakochani, odpowiedzialni.
Na pewno popełniłam błędy jako matka. Jeśli tak, to przepraszam mojecórki. Nie miałam złych intencji. Mam nadzieję, że zadośćuczyniam, jakpotrafię. Wczoraj mieliśmy dzień rodzinny, życzeniowy i prezentowy. Przyszłyduże dziewczynki i jeden zięć, Grześ. Dziś otrzymałam elektroniczną laurkę, zwierszykiem, który dziewczynki recytowały mi w Dniu Matki, jak byłyprzedszkolakami. Zrobiło mi się cieplutko i rzewnie. Dzwonił drugi zięć z życzeniami ( on ciągle w drodzekoncertowej). Moi młodzi zięciowie są tradycyjni i mówią do mnie „mamo”.
Mojej Mamy już nie ma od 7. lat. Bardzo mi jej brakuje. Jej nieobecnośćjest absolutnie silną obecnością. Jestem mądrzejsza o 7 lat przemyśleń,bolesnych snów i tęsknot za rozmowami, które już nigdy się nie staną.
Wszystko można zrobić, dopóki matka jest. Można rozmawiać, walczyć oswoje, buntować się, przepraszać, mówić, że się kocha. Można odfrunąć. Potemodwiedzać.
Bądźmy dobrymi matkami. Dobrymi= mądrymi. Nie urodziłyśmy dzieci dlasiebie, ale dla świata i innych. Dzieci są podmiotami. Są osobnymi Osobami.Dałyśmy im życie, dajmy spokojne dzieciństwo i miłość. Dajmy dobre wychowanie,wykształcenie i prawo do bycia sobą,
Pamiętam o tych wszystkich dzieciach, które nie mają matek, choć zostałyprzez nie urodzone. Nie mają, bo trudno matką nazwać kobietę katującą dziecko.Lub pozwalającą na katowanie. Nie zgódźmy się, by Polska biła dzieci. Niezamykajmy oczu, kiedy dziecko płacze. Wszystkie dzieci są nasze. Naprawdę.
Podobne
in 26 maja 2008
/ 1113 Views
7 komentarzy
Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Matki…;)
Nie mam pojęcia byciu mamą, ale może, może kiedyś się dowiem jak to jest… Tak cieplutko się robi gdy czytam o Pani odczuciach lub miłych i cieplutkich słówkach płynących prosto z serca mojej mamuni 🙂 . Życzę Pani w tym Dniu Mamy by była Pani szczęśliwa jako mama.
Dziękuję za ten ciepły i mądry tekst. Zadumałam się nad nim. Tak jest, dokładnie tak…
Dzień Matki to piękny dzień 🙂 To wspaniele, że nawet zięciowie pamiętali o Pani w ten dzień (Piotr nawet z koncertów ). Składam Pani tez wszystkiego najlepszego z okazji święta mam i Pani Agacie też (bo przeciez też jest mamą). Niestety nie wiem czy dróga Pani córka jest mamą chyba nie, ale dla niej też życzenia przyłościowe :)Pozdrawiam
Pani Marto . Pamiętam jak opowiadała Pani o swojej pierwszej ciąży i pracy magisterskiej . Byłam zachwycona . Moi rodzice przekazali mi informacje , że dziecko we wszystkim przeszkadza . Aż tu taka zmiana . Obraz zachwyconej kobiety zachowałam do dziś. A najważniejsze , że mimo wielkich trudności , powtórzyłam go .DZIĘKUJĘ.
dzień dobry Pani Marto. : )chciałam podziękować za cudowne spotkanie literackie w Chociczy! było miło spotkać panią i wsłuchać się w parę fragmentów pani książek. powiem szczerze, że nigdy nie czytałam za dużo, lecz po dzisiejszym spotkaniu z pewnością sięgnę po jedną z pani książek. ; )dziękuję i pozdrawiam.
Pani Marto, nawet Pani sobie nie zdaje sprawy co ja przed chwilą przeżyłam trafiając na tego bloga. oczywiście jak najbardziej pozytywnie! ja przy Pani książkach dorastałam, to były książki, które czytałam z własnej woli, te pierwsze, zaraz po lekturach:)) co wchłaniałam jedną po drugiej i przeżywałam, że można tak pisać. kurczę.. nie wiem co napisać:)) że będę tu wpadać i dziękuję za wszystko i że pozdrawiam i ściskam:)