Pisanie dzienników
Czy rzeczywiście pisanie dzienników ma wpływ na podniesienienaszego współczynnika inteligencji? Tak sugeruje autor artykułu, do któregolink podesłała mi Ela Binswanger: http://www.eioba.pl/a75324/jak_stac_sie_geniuszem
Autorartykułu wymienia wybitności z różnych dziedzin kultury i nauki, które nie mogłydnia spędzić bez zapisków.
Dlaczegoistniała w nich potrzeba utrwalania na piśmie myśli, wydarzeń?
Wiem,dlaczego ja to robię, dlaczego robiłam w przeszłości.
Swójpierwszy dziennik zaczęłam pisać w wieku 12 lat. Przez cały okres liceum, aż doI roku studiów. Czułam się wtedy bardzo samotnie, nie było wokół mniedorosłych, z którymi mogłabym rozmawiać. Nie było rówieśników, którzy byliby natyle bliscy, bym dzieliła z nimi myśli, wątpliwości, bóle i radości. Zamknięta,zasupłana, do czego mogłam uciekać? Zapisywałam więc dni. Być może ćwiczeniesię w pisaniu zaowocowało w przyszłości zawodem, który teraz wykonuję, choć niemiałam takich planów życiowych.
Pisaniedzienników przerwałam na kilkanaście lat. Wróciłam z tych samych powodów, z którychzaczynałam, choć oczywiście byłam w innym punkcie życia. Tak czy owak, nieradziłam sobie z nim. Pisanie było umnie zawsze terapeutyczne. Poza tym pamięć robi z nami, co chce, już wiem otym.
Ciekawe jest zaglądanie do dzienników z przeszłości, by zobaczyć, co wtedybyło ważne, a co pamięć z tamtych lat w nas zatrzymała dzisiaj. Okazuje się, żecoś zupełnie innego.
15 komentarzy
Dziennik, psmiętnik…. Chyba właśnie najbardziej służyy osobom, które czuja sie opuszczone. Bez przyjaciela kazda forma wypowidzi, wspomnień jest dobra. Niektórzy pisza dzienniki inni płacza w poduszkę ściskajac misia i marzą. Marzą o tym by mieć właśnie tego kogoś najbliższego, o dalszym etapie w życiu, bo istnieje szansa że ten się ułoży. Inni uważają, ze tak jest „modnie”, a moim zdaniem moda nie ma nic do tego. Takie dzoienniki nie maja w sobie tego czegos. Ja dzienika nie mogę zacząć pisać, a jak zacznę to przetrwa góra tydzień. Kto wie może warto zacząć pisać, może dorosłam o ile można do tego dorosnąć? jak na razzie płakałam w poduszke i marzyłam. Kiedyś był przy mnie mis, ale teraz już go nie ma. Siedzi nade mną, na łózku i patrzy. Patrzy też moja świnka morska i chyba rozumie wszystko co się dzieje, bo przestaje kwikać, chodzic i jeść a to sie rzadko zdarza. Od niedawna prowadzę blog z opowiadaniami a losy bohaterów sa różne. Wszystko zalezy od humoru i od tego co się działo w szkole. Nigdy nie mam pomysłu na kilka rozdziałów naprzód, bo nigdy nie wiem co sie zdarzy. P.S. Dopiero teraz obejrzałam zdjątka w poprzedniej nocie. Są śliczne. :)dziewczyna z grubym warkoczem pomagająca w bibliotece w Kleosinie
Łzy warto przerobić na dzielo sztuki, na przykład …sznur korali. Buźka.
też piszę. z częstotliwością mniejszą lub większą, w zależności od potrzeby. mój zeszyto-notatnik musi być ładny, żebym chciała do niego zaglądać. poza tym, uwielbiam ładne długopisy, dodatki, różne małe cudeńka do piórniczka. zawsze milej i przyjemniej. Pani Marto, czy pozwoliła Pani kiedyś komuś przeczytać swoje notatki?
Nikomu, nikomu. Pozdrawiam.
Pani Marto 🙂 Bardzo, ale to bardzo bardzo dziękuję Pani za ten liścik 🙂 oczywiście tu o pamięć chodzi 🙂 Byłam dzisiaj z moją byłą klasą na spotkaniu u Babatendai (oczywiście bawiłam się świetnie). Słyszałam, że była Pani we Wrocławiu. Piękne miasto 🙂 Mam nadzieję, że i Pani się spodobało. Babatendai opowiedział mi coś nie coś o spotkaniu z Panią – był bardzo zachwycony. Oczywiście gorące pozdrowienia od xWojtixa 🙂 Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję 🙂 Trzpiotka była bardzo mile zaskoczona 🙂 Dobranoc.
Marzenko, trzpiotko, macie szczęście znać babatendai. Tak sobie pomyslalam, ze w moim nastoletnim zyciu brakowało mi własnie takiej zyczliwej duszy. Pozdrawiam.
to prawda:) Babatendai jest bardzo szczególna osoba:) wiem, że mogę Mu zaufać i jak będzie trzeba porozmawiać z Nim o swoich problemach, ale wiem także, że można z Nim pożartować i się pośmiać. Babatendai jest osobą prawie idealna:) (prawie, gdyż nie istnieją ludzie idealni 🙂 ) pozdrawiam:)
Dziwnie jest z tymi dziennikami, pamiętnikami… mam całe pudło zapisanych zeszytów, kartek, notatek i boję się tam zajrzeć. Stoi na szafie i korci a ja ciągle nie umiem zmierzyć się z przeszłością. Czasami chciałabym wywalić to wszystko na śmietnik, ale jakoś nie po drodze…..
Jedno wiem: nie wywalaj na smietnik. Jak to mówila moja babcia: stoi, jeść nie woła. Niech wiec stoi. Moze przyjdzie taka chwila, ze przeczytasz, a moze nie, moze zrobisz z tego uzytek, kto wie, co sie wydarzy.
może nie na temat napiszę, ale właśnie odkryłam coś. czyżby okładka książki „Niebo z widokiem na niebo” była autorstwa pana Janusza? pewnie tak i pewnie wszyscy o tym wiedzą, tylko ja taka, że dochodzić do tego sama muszę.
Tak, na okładce jest grafika Janusza Stobińskiego. Zobacz sobie jego stronę internetową ( wejscie jest z mojej, w linkach). Pozdrawiam.
Pamiętnik, sztambuch, diariusz, raptularz… Nie wiem, czy to droga do nieśmiertelności, czy o geniuszu autora świadczy. Często jest to zwykła gafomania, egotyzm i megalomania. By mówić, trzeba mieć coś do powiedzenia. Inaczej powinno się milczeć. Małpa jak spojrzy w lustro nie zobaczy apostoła, twierdził Schopenhauer.
Często nie swiadczy o geniuszu, bynajmniej, ale przeciez nie chodzi to o pisanie do druku, o zmuszanie innych do czytania, ale o rodzaj terapii, autoterapii przede wszystkim.
Tak, wspaniały rodzaj terapii.Ja jak mam problemy w życiu, to uciekam do pamiętnika.Lepsze to w moim przypadku, niż np. alkoholizm 😉
Pani jest za stara aby miec bloga , hah haa !