Fragment wywiadu z autorką:
– Zuzanna związek z kimś innym po śmierci Tadeusza uważa za zdradę. Nie jest pogodzona z jego odejściem…
Tak. Ona nie wie, co zrobić z rozbudzoną kobiecością. Od śmierci męża mijają dwa lata. Zuzanna nie chce wejść w kolejny związek, bo według niej to zdrada. Seks nie jest dla niej tylko przyjemnością czy zabawą. Kiedy wchodzi do pubu, aby poderwać chłopaka, powtarza sobie, że „każdy dobrowolny akt seksualny jest święty i mistyczny”. Mówi „akt”, bo nie potrafiłaby seksu nazwać wulgarnym słowem, którego używają ludzie młodzi jak ona. Dlatego miłość spada na nią znienacka, jak łaska.
– Zuzanna nie istnieje to powieść erotyczna…
„Zuzanna” nie jest nią w takim obiegowym znaczeniu, bo dużo w niej też psychologii. Nie chciałam epatować opisami scen, rozgrywających się podczas tej jednej namiętnej nocy. Niezwykle trudno jest wyrazić słowami te wszystkie barwy erotycznych emocji. To trudne do tego stopnia, że już po napisaniu książki, wyrzuciłam z niej kilka słów i zwrotów, które zgrzytały, np. nazewnictwem medycznym. Poszłam w poetyckie klimaty, ale również zadbałam o to, by uciec od sentymentów. Myślę, że takie poetyckie ujęcia mają więcej erotyzmu. Dosłowność ociera się o pornografię, a tej nie chciałam. Erotyka więcej sugeruje, niż narzuca. Erotyka jest wyrafinowana i pobudza wyobraźnię, a pornografia jest obsceniczna i może pobudza zmysły niektórych. Niektórych!
– Zdecydowanie mamy braki w nazewnictwie erotycznym. Pozostaje nam albo używanie nazw biologicznych, medycznych, albo stwarzanie pewnego kodu, własnego języka…
Myślałam o tym. Oczywiście, gdyby Zuzanna i Paweł byli parą od dawna, mieliby czas na stworzenie własnego miłosnego kodu. Ale oni spędzają ze sobą tylko kilka godzin, które potem rozpamiętują. Ta pamięć ciała wraca do nich uparcie. Stąd mój wybór, żeby pójść w kierunku bardziej poetyckim. Mówiąc wprost: między erotyką a pornografią różnica jest taka, jak między winem typu Mamrot, które piją bohaterowie serialu Ranczo, a chociażby winem Santa Rita Reserve, rocznik 2002, które bardzo lubię od czasu, kiedy napisałam moją autobiograficzną opowieść Święta Rito od Rzeczy Niemożliwych.
Zuzanna nie istnieje
[Powieść], Wydawnictwo Literackie, Kraków 2011.
2 komentarze
Jak miałem naście lat uczęszczałem na zajęcia języka angielskiego do jednego nauczyciela. Gość był niesamowicie dobry w swoim fachu. Po zajęciach szkolnych miał korepetycje, przyjeżdżali do niego ludzie z całej okolicy. W latach 90 XX wieku stracił żonę i dziecko w wypadku samochodowym. Upłynęło sporo wody w Wiśle zanim poukładał sobie życie i stał się szczęśliwym człowiekiem. Ma dwójkę dzieci w wieku nastu lat. Nigdy nie potrafił odciąć się od tamtych wydarzeń. Nigdy nie będzie tą samą postacią znaną mi sprzed lat.
Tak, są traumy, z których się nie wychodzi.