Marta Fox. Sydonia von Borck
Sydonia von Borck
W trzeszczącym wózku z przewiązanymi oczami
w drodze do izby tortur
czesała jasne włosy i wplatała w nie
czarny bez
żeglarze jak zwykle się spoźniali
Śmierć jak miłość spadla na nią
znienacka
Wtedy noc rozgorzała płomieniem stosu
jęzory ognia lizały jej stopy
dym wgryzał się w oczy oszalał w jej włosach
poczuła wielkość swojego fizycznego istnienia
Ręce wyfruwały z płomieni i każdy palec
uczestniczył w życiu jak w sakramentach
– Gdzie jest twój kot Chim i pies Jurgen –
pytali oprawcy Sydonię Borck krwi szlacheckiej
– Nie wiem gdzie są teraz – zdążyła wyszeptać –
znajdźcie moją wspólniczkę Martę
na torturach odpowie na pewno
Brak komentarzy