JUŻ WKRÓTCE!
Marta Fox. Katowice nie wierzą łzom. Wydawnictwo Naukowe Śląsk.
Zapowiedź.
Od redakcji:
Katowiczanka. Ślązaczka w pierwszym pokoleniu, pisze swoją balladę o mieście. A w balladzie o tym, jak się odnaleźć pomiędzy polszczyzną ze wschodnim akcentem a śląską godką, pomiędzy traumą z dzieciństwa związaną z wojenną przeszłością ojca, górnika bez czapki z piórami, a pragmatyzmem śląskiego życia w tradycyjnej kamienicy. To rzecz o miejscach, w których autorka zapuszczała korzenie i ludziach, z którymi się przyjaźni/przyjaźniła. Jest w tej opowieści nadwrażliwość dziewczynki, której podcinano skrzydła, konsekwencja nauczycielki i upór pisarki, próbującej podążać własną ścieżką. Głównym bohaterem jest jednak magiczne miasto, które „nie wierzy łzom, tylko czynom”, miasto w ruchu i zmianach, ze swoimi dzielnicami, zakamarkami, ulicami, teatrami, bibliotekami, kawiarniami, rozbudowywane nieustająco, mające zaczarowany klimat i zadziwiającą moc przyciągania. To bardzo prywatne spojrzenie, to także świat, który odchodzi, dlatego warto go ocalić nie tylko w fotografiach.
Zapewniamy, takiej opowieści o Katowicach jeszcze nie było!
Foto na okładce: Bartek Barczyk
1 komentarz
Droga Marto
Z dużym zaciekawieniem przeczytałam Twoją ostatnią książkę « Katowice nie wierzą łzom », która mogłaby się nazywać « Katowice, mon amour », lub « Katowice, moje miasto ».
Wrosłaś w to miasto jak piękny, zamaszysty dąb a nie jakiś krzew ; tak bogato i dokładnie opisujesz miejsca, ich klimaty a przede wszystkim ludzi z nimi związanych których miałaś przyjemność poznać i zaprzyjaźnić się.
Bardzo są bogate i owocne Twoje związki z tym miastem i ludźmi których przywołujesz do wspólnej pamięci. To dobrze, że ta pamięć jest przez Ciebie zapisana, jak część historycznego archiwum który może przetrwać wieki.
Zawsze myślałam ze ludzie są ważniejsi od miejsc, lecz Ty dobrze to pokazujesz, że przecież ludzie są „wrośnięci” w miejsca, są z nimi „organicznie„ czyli nierozerwalnie związani, gdyż to przecież ludzie nadają sens miejscom.
Nie wiem czy dobrze zrozumiałam, że z dumą chciałabyś uchodzić za ślązaczkę.
Osobiście, wyrwana z tych środowisk, zapytuje czy Ty czujesz się bardziej Ślązaczką niż Polką, czy też może odwrotnie ? i właściwie jak się ma ta śląskość do polskości ?
Historycznie, te ziemie przynależały dłużej do Niemiec niż do Polski i nawet przedwojenni, tamtejsi Żydzi preferowali przynależność do Niemiec.
Z Twoich wspomnień wynikałoby takie śląskie porzekadło „My nie Niemcy, My nie Polacy, bo my jesteśmy Ślązacy”. A ja się pytam, to znaczy kto ? Gdzie jest śląski Tuwim ? Gdzie jest wielka literatura zapisana w śląskiej gwarze ? Czy Tuwim by powiedział, ja nie jestem Polakiem, jestem Łodzianinem ? Bardzo wątpliwe.
Może czegoś mi brakuje żeby pojąć tę śląskość ? Zapewne.
Ciepło pozdrawiam
Barbara Meister