Urządziłem dom swój w klatce ,
całkiem dobrze mi tam,
pręty są zielone, kąty wymiecione,
kwiaty w klatce rosną,
po co mi wolność, po co raj,
kiedy czystą klatkę mam.
Bluszcze pną się w górę
Jerzyki fruwają, to prawie gaj,
tylko duszę brudną mam
ale co mi tam, co mi tam,
jak dobrze, że prezes
mi klatki nie zabierze
umyj duszę, duszę umyj,
niech wyrzuci z siebie brud
niech się spieni w szarym mydle
niech Witkacy to zobaczy
niech się stanie wreszcie cud
Czyste ręce, czysta twarz
tylko dusza psia ją mać
dobrze jest ach jak dobrze jest
a kto powie, że źle
tego w mordę czemu nie
albo w klatkę wsadzi się
Uciekam od wolności
ze strachu nie wiem gdzie
choć lubię mocno żyć
ta klatka chroni mnie
więc płaszczę się jak wąż
i drżę jak liść, i rżę jak koń
umyj duszę, duszę umyj,
niech wyrzuci z siebie brud
niech się spieni w szarym mydle
niech Witkacy to zobaczy
niech się stanie wreszcie cud
Codziennik
Brak komentarzy