– Herbatę zawsze przyrządzaj z mrożonej wody – powiedział.
– Jak to? – zdziwiła się.
– A tak to: zamroź, odmroź, zagotuj. Poczujesz właściwy smak. Jak nie wierzysz,
zrób równocześnie dwie herbaty, jedną z wody bez uprzedniego mrożenia, z kranu,
a drugą, też z kranowej, ale wpierw zmrożonej.
Patrzyła, nie dowierzając.
– Jak twoja żona? – zapytała, jakby przygotowywanie herbaty kojarzyło jej się z
obowiązkiem żony.
– Po rozwodzie powiedziała, abym nie próbował się kontaktować, a ja się jej
zawsze słucham.
– Jest ci smutno?
– Każdemu bywa smutno, ale mam wiele rzeczy do myślenia, na przykład o tym, ze
nasz wszechświat zostanie wchłonięty przez alternatywną rzeczywistość. Naukowcy
odkryli bozon Higgsa, tzw. boską cząstkę. To ona pojawiła się pierwsza i nadała
masę całej materii we wszechświecie. Kiedyś pojawi się w kosmosie „bańka”,
która będzie się rozszerzała z prędkością światła. Twór ten będzie równoległym
wszechświatem, który wchłonie naszą rzeczywistość. Wtedy wszystko, co znamy,
czyli nasz świat zniknie i zostanie zastąpiony przez nowy świat.
– Wtedy, czyli kiedy?
– Za kilkadziesiąt miliardów lat. I zobacz, co się stanie, kosmos nie
zamarznie, nie zapadnie się w wyniku działania ogromnych sił grawitacyjnych,
ale zostanie wchłonięty, będziemy mieli zupełnie inny koniec wszechświata.
Trzeba określić masę cząstek elementarnych, dzięki czemu uda się wyznaczyć
dokładniej datę wchłonięcia kosmosu. Trzeba też dociec, jaki wpływ na kształt
obecnego wszechświata ma jego niestabilność, może to dzięki tej niestabilności
wykształciły się galaktyki, gwiazdy.
– Wolę rozmawiać o związkach między ludźmi, a nie między naszym
wszechświatem, a równoległym wszechświatem. Ciebie interesuje ludzkość, a mnie
ludzie.
– Ależ, kochana, nie mam nic przeciwko ludziom, byle tylko we współżyciu
wyznawali zasadę alpinisty, który musi dbać o swojego towarzysza, bo są
przypięci do tej samej liny.
– Nie dbasz o mnie, umówiłeś się ze mną w ponurym pubie, gdzie czarno, ciemno,
nie cierpię nastrojowych świateł, kręci mi się w głowie od ciemności, przecież
jest ciągle szara zima, jakby ktoś ukradł słońce.
– Zrobiłem gulasz z indyczego mięsa, z jarzynami, zaprawiłem śmietaną, do tego
mam maślankę z sokiem pomidorowym. Zaproponowałem, byś przyjechała do mojego
domu, jest jasny, duży, ale ty nawet słuchać nie chciałaś. Znamy się ponad
czterdzieści lat, pamiętasz?
– Pamiętam – powiedziała, obserwując, jak zdejmuje ciepłą czapę-uszatkę i
zakłada na łysą głowę cienką.
– Posłuchaj, nauczyłem się czegoś na pamięć, z mądrej Dickinson:
„Mózg ma dokładnie ciężar Boga –
Bo zważ ich – co do grama –
A Waga z Wagą – jak Litera
Z Głoską – będzie tożsama”.
– Czujesz?
– Jesteś bogiem.
– I ty jesteś bogiem.
– „Dwa na słońcach swych przeciwnych bogi”.
– Chce ci się jeść?
– Nie, ale jestem głodna.
– Głodna czego?
– Dobrych ludzi, którzy są gotowi zrobić dobre rzeczy dla drugiego, nie żądając
zapłaty.
– Być może sprawiają tym sobie przyjemność, bo dawanie jest miłe, milsze nawet
niż przyjmowanie.
Brak komentarzy