I po co to wszystko, czyli ciąg dalszy historii z New Look. Dotyczyło płaszcza, który chciałam zwrócić. Nie przyjęto mi go, ponieważ miał użytkowaną papierową etykietkę przy kołnierzu. Historię opisywałam na FB (poniżej). Z nabytej grzeczności chciałam napisać „dziękuję”. Ale ponieważ ani trochę nie czuję się winna, a wręcz przeciwnie, jestem ofiarą bezduszności i uporu Pani kierowniczka że sklepu w Silesia City Center, który nadal radzę omijać, zapytam tylko: I po co było tak wierzgać? Przecież uprzedziłam, że akurat mam trochę czasu i pisać potrafię.
Codziennik
Brak komentarzy