Mieszkam w Katowicach od urodzenia, choć na świat przyszłam w Siemianowicach Śląskich, 1 stycznia, nad ranem, bo tam był dyżur w szpitalu. Ślązaczką jestem z racji miejsca urodzenia, nie z korzeni. W felietonach, które piszę do Gazety Wyborczej, opisuję zapamiętane miejsca i moje z nimi związki. To przygoda. Wertuję książki o mieście, sprawdzam drobiazgi, dopytuję wśród znajomych na Facebooku.
Przyfruwają do mnie wspomnienia.
Pamiętam na przykład kino, które w latach 50. działało w dzielnicy Ochojec. Nie pamiętam nazwy, ani tego, kiedy je zamknięto. Wydaje mi się prawdopodobnym, że w roku 1958 już nie wyświetlano tam filmów, bo jako 7-latka chodziłam na poranki do kina „Piast” w sąsiedniej dzielnicy Piotrowice.
Przy okazji dowiedziałam się, że jednym z właścicieli budynku, w którym funkcjonowało ochojeckie kino, był niejaki pan Rygiel. I nagle jasnym się staje, dlaczego w dzieciństwie słyszałam, jak mówiono, że spotkamy się koło Rygla. Ale kto by wtedy pytał, skąd ta nazwa.
Pamiętam też świetnie bar Pluta. Nie abym była jego bywalcem, ale bar ten miał swoją legendę piwną. Ciekawe, że nie znajduję nic na jego temat w sieci. Żywot tego miejsca rozpoczyna się od baru Corner, który powstał w miejsce „Pluty”, może z dziesięć lat temu. Zresztą już też go nie ma.
Bynajmniej nie zamierzam opisywać historii „Pluty”. Byłam tama raz w życiu. I by wspomnieć o tym pobycie w kilku zdaniem, zagłębiam się historię ochojeckich knajp. Gdyby więc ktoś z mieszkańców dzielnicy dorzucił mi kilka szczegółów, będę wdzięczna.
A pod tym linkiem kolejna opowieść o moim miejscu w Piotrowicach
Stacja Piotrowice
wystarczy kliknąć, by przeczytać, zapraszam:
7 komentarzy
Przy „Ryglu” mieszkał z rodzicami mój kolega ze studiów. Z Gliwic jechaliśmy
piętrowym pociągiem przez Kochłowice i wysiadaliśmy na „Ryglu”, czyli stacji gdzie dziś chyba mieści się mieszalnia farb. obowiązkowym punktem
każdej wizyty było zjedzenie flaczków i wypicie przynajmniej kufelka piwa u Pluty. Piwo jak piwo, ale flaczki były smakowite. Z opowiadania kolegi wiem, że był to już schyłkowy okres tego lokalu. Szkoda, bo flaczki były naprawdę pierwsza klasa, a były tak doprawione, że bez piwa się nie obeszło.
Pozdrawiam i proszę mi wybaczyć – nie zaproszę już do Pluty.
Ginter
Ginterze, Plutę i ja pamiętam doskonale. Kobietom tam wstęp był niewskazany. To były czasy, kiedy kobiety jeszcze piwa nie piły. W samym lokalu byłam raz w życiu i jadłam golonkę. Już wówczas pracowałam w V LO i przed konferencję maturalną, która miała trwać do nocy, jeszcze za dyrektora J.Surmana, poszłam tam z dwiema koleżankami i biologiem, aby nam było „przyzwoiciej”. Zamówiłam golonkę i zostawiłam całą skórę. Właściciel kręcił głową z niezadowolenia. Na koniec powiedział: Moja tesciowa by powiedzieli, żeście zostawili, co najlepsze. Potrzebne mi są jednak konkrety, daty. Kiedy ten bar powstał i do kiedy funkcjonował. Na przystanku kolejowym Ochojec jest teraz mieszalnia farb, to prawda.
Znam córkę właściciela baru Pluta, mieszka obok mnie. Po śmierci starego Pluty bar przejął jego syn. Właścicielem Cornera był wnuk starego Pluty.
M.
Dziękuję. Gdyby Pani dowiedziała się konkretów: W którym roku bar powstał? Do kiedy pod tą nazwą funkcjonował? Byłabym wdzięczna.
Pani Marto, witam serdecznie. Niestety nie mam dostepu do wyborczej. Czy moglaby Pani wklejac teksty tutaj na blogu?
Tak, będę wklejać.
Nad drzwiami wejsciowymi do baru była data 1938 lub 1939. Bar odzwiedzalem kilka razy w latach 1989-1990. Pamiętam dobrze starego Plute i wystrój wnętrza. Ponoć w tym barze Kazimierz Kutz kręcił sceny do jednego ze swoich filmów.