Z oglądanych pałaców i zamków (zamek Czocha w Suchej, zamek w Karpnikach, w Świeciu pałace w Wojanowie, w Staniszowie, w Bukowcu, w Bobrowie, Pobiednej, Pakoszowie, Łomnicach, Miłkowie) największe wrażenie zrobił na mnie pałac w Staniszowie Górnym i w Bukowcu, także zrujnowany w Bobrowie.
W zamku Czocha zaintrygowały mnie tajemne przejścia. Jest ich około czterdziestu. Smutna jest historia tego zamku. Najsmutniejszy los książek z tutejszej biblioteki. W latach II wojny w zamku mieściła się szkoła szyfrantów Abwehry. Po wojnie był wielokrotnie okradany, zarówno przez Rosjan jak i rodzimych szabrowników. Największej kradzieży dopuścił się w 1946 roku burmistrz Leśnej – Kazimierz Lech wspólnie z Krystyną von Saurma – zamkową bibliotekarką. Odkryła ona zamkowy schowek i wywiozła do amerykańskiej strefy okupacyjnej pełną ciężarówkę mienia zamkowego, insygnia koronacyjne Romanowów, 100 ikon, zastawy porcelanowe, biżuterię, obrazy. Mieszkali w zamku uchodźcy z Grecji, którzy w sali rycerskiej trzymali zwierzęta gospodarskie. Od 1952 roku mieścił się tam Wojskowy Dom Wczasowy i z tego powodu obiekt był utajniony i nie występował na mapach. Od września 1996 roku zamek jest publicznie dostępny jako ośrodek hotelowo-konferencyjny.
Kiedyś pomyślałam, że chciałabym tam spać w komnacie królewskiej, pod baldachimem. Teraz wiem, że nawet gdyby mi ją oferowano na tydzień i gratis, to nie chciałabym spędzić w niej nawet godziny. Spał tutaj Lech Wałęsa z małżonką, rekomendowała przewodniczka. Niby wiem, że na czas wynajmowania tejże komnaty nie wprowadza się tam gości, niby wiem, że przedtem byłaby solidnie wysprzątana, a jednak, jak sobie pomyślę o tysiącach stóp i oddechów zwiedzających, które dotknęły tego miejsca, mam ochotę natychmiast powrócić do swojego królewskiego łóżka w domu.
W Staniszowie są dwa pałace: Pałac na Wodzie, wypielęgnowany, odrestaurowany, zamieniony w elegancki hotel ze SPA, nie przykuł mojej uwagi, ot, kolejne ładne miejsce. Ciekawszy był mały park ze stawami. Nieopodal jest stara karczma, zniszczona, opustoszała, pięknej urody, na sprzedaż. Serwowano w niej znany likier ziołowy Echt Stonsdorfer, produkowany w lokalnej wytwórni. Natomiast pałac w Staniszowie Górnym jest miejscem, gdzie mogłabym się zatrzymać na dłużej. Wybudowano go w latach 1784 – 1787 z inicjatywy hrabiego Henryka XXXVIII von Reuss. Na przełomie XVIII/ XIX wieku przy pałacu założono park krajobrazowy. Na górze Witosza była pustelnia łomnickiego proroka, Georga Richsmanna. I dziś można zobaczyć tam słynną wiszącą skałę. Po II wojnie światowej w pałacu było sanatorium dla dzieci, potem ośrodek szkoleniowy Straży Pożarnej. Przez 10 lat obiekt stał pusty. Teraz jest w rękach prywatnych, wyremontowany, z zachowaniem tego, co dało się uratować, zamieniony w hotel z restauracją, z wyposażeniem odpowiadającym dawnej siedzibie arystokratycznej. W jednym z zabudowań folwarcznych jest SPA, w innym galeria sztuki. Po parku można się włóczyć godzinami.
Pałac w Bobrowie, zlokalizowany na skarpie nad rzeką Bóbr, w pobliżu pałacu w Wojanowie, jest w rękach prywatnych. Piękny, tajemniczy, ale niemiecki właściciel nie remontuje go, więc niszczeje. Po 1945 r. kolejno pałac zajmowany był przez; Armię Radziecką, ośrodek dla uchodźców politycznych z Grecji, dom poprawczy, ośrodek kolonijny, PGR, Inspektorat OC z Jeleniej Góry. Od końca lat 60. XX w. nieużytkowany.
Doskonale wyremontowane są pałace w Łomnicy i Wojanowie, także wykorzystywane jako hotele, z zachowaniem atrakcji z przeszłości, z bogatą ofertą kulturalną.
Największą niespodzianką był dla mnie pałac w Bukowcu, wsi pomiędzy Kowarami a Karpnikami. Obecnie w pałacu mieści się siedziba Związku Gmin Karkonoskich, przy czym folwark i park został wydzierżawiony przez Fundację Dolina Pałaców i Ogrodów Kotliny Jeleniogórskiej z zamiarem stworzenia tu centrum edukacyjno-szkoleniowego. Dwa salony są odrestaurowane.
W parku jest Świątynia Ateny. W świątyni „Biblioteka Hrabiny”, Fryderyki von Reden ( to dzięki niej Karpacz ma Wang). W bibliotece informacja: czytaj, zabierz do domu, przynieś inną, jeśli zabraną chcesz sobie zostawić. Dużo klasyki, ale nie tylko, książki może z darów, może ze zlikwidowanych bibliotek. Kominek, stoliki, krzesła, figury szachowe. Nikt tego nie pilnuje, nikt nie demoluje, nie kradnie. Tylko dlaczego mnie to dziwi?
Jeśli kto ciekaw, dużo informacji na ten temat jest w Internecie.
1 komentarz
Witam
Bardzo fajny artykuł, bardzo miło czyta się Pani bloga. 🙂 Na pamiątkę po zobaczeniu Pałacu w Staniszowie polecam zobaczyć panoramę z tego miejsca http://www.karpacz.net/pano/palac-staniszow1/