No i święta mamy po kolana w śniegu, niczym dwa lata temu!
Czyli co mam być, to będzie, niekoniecznie wówczas, kiedy chcemy.
Biało wszędzie, bezwietrznie, ogromne płaty śniegu spadają co chwilę.
Na krótko wygląda słońce i znów pada śnieg.
Wolałabym siedzieć w słońcu, chwytać jasność i ciepło. Ale jest jak jest, więc przyjmuję i tę biel.
Już trzeci rok z rzędu na Wielkanoc wyjeżdżam do Ustronia. Do „Miłego Zacisza”, z widokiem na Czantorię. Kliknij w słowo „zacisze”.
Wynajmuję tutaj apartament z osobnym wejściem, u przemiłych, młodych gospodarzy. Zawsze szukam samotni i ciszy. Nie zniosłabym gwaru domu wczasowego. Dzisiaj dzień z córkami i ich rodzinami, więc i wnukami.
Z jakąż uwagą chłopcy szukali w śniegu prezentów od Zajączka. Niby podejrzewają, że to babcia jest tym zajączkiem, a jednak potrzeba wiary w magię, w to, że przykicał z lasu do grzecznych dzieci jest silniejsza.
Potem wspólny obiad. Dzielimy się święconym jajkiem, a chłopcy starają się wymyślać oryginalne życzenia.
Te wszystkie potrawy będą smakować bardziej po świętach. Nadmiar cieszy bardziej oczy niż podniebienia.
Dzieci wyjeżdżają. Jak dobrze z nimi, jak cicho bez nich, co też jest dobrem.
Najlepszego więc życzę, dobra i dobroci wszelakiej.
2 komentarze
Niech ten czas Wielkiej Nocy sprzyja spełnieniu marzeń, radości, szczęściu, pozwoli patrzeć z ufnością w przyszłość, aby nie zabrakło nam wzajemnej życzliwości, byśmy przez życie kroczyli w ludzkiej godności.
Dziękuję, pani Jolu. Odwzajemniam serdecznie.