Odwaga pisarza iodwaga internautów
Pisanie ipublikowanie wymaga odwagi, pisałam o tym wielekroć. Każdy piszący, bezwyjątku, chce mieć czytelników. Ci, którzy mają mniej odwagi, mówią, że pisządo szuflady. Tekst opublikowany staje się własnością czytelników. Mogą z nimzrobić, co zechcą: zachwycić się, zmieszać z błotem. Przy okazji zachwycić sięautorem lub wylać na autora wiadro pomyj.
Cóż może zrobić autor? Dyskutować?Tłumaczyć, co miał na myśli?
Nie warto.
Autor swoje już zrobił: napisał i miałodwagę opublikować, teraz tekst żyje swoim życiem. Moje (autora) są tylko prawaautorskie. Piszę bloga pod własnym nazwiskiem. Kreuję opisywaną w nimrzeczywistość. Kreacja jest specyficznym rodzajem prawdy. Kreacja to rodzajliteratury. Jeśli nawet opisuję jakąś część swojej rzeczywistości, to jest onaprzetrawiona na potrzeby bloga. Nadaję tej rzeczywistości formę. Forma trzymaopowieść w ryzach.
Proszę spojrzećna mój tekst „Pracowita niedziela”, poniżej. Pisany tydzień temu, poleconywczoraj na portalu Onet. Ponad 64 000 wejść w jednym dniu (!). 206 komentarzy! Gdyby mój wydawca w ciągumiesiąca sprzedał tyle moich książek, mogłabym nie troszczyć się o byt przez 2lata.
Tyle, że wczorajkomentowało niewielu Czytelników znających moje książki. Dziękuję im za zrozumienie tego, co napisałam. W większości komentarze zamieszczali przypadkowiinternauci, którzy zapragnęli wyrazić swoje zdanie. A ponieważ Internet jestanonimowy, więc można je wyrażać bezkarnie, bo odwaga w takiej sytuacjitanieje.
Tydzień temu Remek, przeczytawszy, co napisałam, powiedział, że podobamu się pointa. Ale to Remek, dziennikarz, dramaturg. Wczoraj Ewka dopytywała,czy jest mi przykro, kiedy czytam komentarze. Przeczytałam nie więcej niż 30,potem patrzyłam na ich powiększającą się liczbę jak na zjawisko socjologiczne.Odezwali się pseudokatolicy ziejący nienawiścią, „nauczyciele”, którzypostanowili mnie sprowadzić na właściwą ścieżkę. Mój blog posłużył nawetnieznanemu mi wydawcy, który zareklamował swoją książkę. Miał specyficzną „odwagę”.Przy okazji i jemu się dostało od internautów. Reklama kosztuje. Można zdobyćdzięki niej klientów albo solidnegokopa.
Internet jestcudem techniki, ale też bywa wykorzystywany w niecnych celach.
I pomyśleć, żeto wszystko stało się przez krótki tekst, pogodny w moim odczuciu, w którympochwaliłam się swoiście pojętą pracowitością i przy okazji wspomniałamwydarzenie sprzed 20 lat!
Jakąż MOC ma SŁOWO PISANE!
To prawda: Na początkubyło SŁOWO.
Podobne
in 18 lipca 2011
/ 1851 Views
12 komentarzy
Pani Marto, czytałam ten wpis, ale dopiero dziś, za sprawą Pani postu zajrzałam na komentarze. Czytam Panią regularnie, dziś jako dorosła kobieta zaglądam codziennie na bloga, jako nastolatka dojrzewałam z Pani książkami czytanym zachłannie. Zajrzałam w komentarze i jestem przerażona. Dyskusja na poziomie właśnie tzw. „katolików”. Prawdziwy katolik, który rzeczywiście kieruje się zasadami religii katolickiej w życiu by podobnych obelg i bzdur nie napisał… Normalny człowiek, który katolikiem być nie musi, również nie. Myślę, że tu nie chodzi wcale o to, w co kto wierzy, czym się kieruje, ale o to, ze dziś w ludziach coraz mniej miłości, tolerancji dla drugiego człowieka, a coraz więcej żółci, która powodowana jest zazdrością, zawiścią, nienawiścią. Straszne jest to w jakim świecie dziś żyjemy. Ale jak mówi stare łacińskie przysłowie: Homo homini lupus est. O ile jeszcze dobrze pamiętam, ze studiów:) Pozdrawiam serdecznie.
Pani Justyno, dziękuję, ma Pani rację. Pozdrawiam serdecznie.
Kilka dni temu przeczytałam Twój tekst, a wczoraj wieczorem wszystkie do niego komentarze. Byłam zdumiona, w jaki sposób ludzie odbierają pogodną w sumie treść – sama zresztą też ją tak oceniasz – jak nieuważnie czytają, czy też może są po prostu głupi i nie są w stanie zrozumieć tego, co czytają. Jak bardzo są nietolerancyjni w stosunku do odmiennych poglądów, skąd się to wzięło w kraju, który kiedyś był przykładem tolerancji dla Europy? Może czas się wreszcie nad tym wszystkim zastanowić? I nad tym, jaką rolę w tym wszystkim spełniają, a raczej nie spełniają szkoły? Jaką rolę w szerzeniu nietolerancji i nienawiści odegrało właśnie Radio Maryja, Rydzyk, część hierarchii kościelnej i ci zapiekli katolicy?
Buźka, Jano.
Nie tylko Pani blog, niestety! służy temu nieznanemu Pani wydawcy do umieszczania antyreklamy swojej pseudoksiążki. Spam ten jest wszechobecny od dłuższego czasu na wszystkich blogach i forach, doskonale już znany większości zmęczonych nim internautów!!! „Solidny kop” w tym przypadku zupełnie nie działa! A na dodatek to „wydawnictwo” zaatakowało i atakuje nadal Bogu ducha winną właścicielkę pewnego bloga…
To prawda Marto.:) Słowo ma moc. :)Jednak, jak widzę, humor Ci mimo wszystko dopisuje i tak trzymaj. :)Z drugiej jednak strony gdyby nie ta Niedziela nie napisałabyś tak wspaniale o kreacji i o pisaniu 🙂 Nie doczytałaś do końca wszystkich komentarzy? ;)A byś się tylu rzeczy dowiedziała. O sobie? Nnnnieee… O ludziach, o ludziach… :))) Pozdrawiam wakacyjnie.
AB, o sobie wiem, ile wiem, o ludziach warto wiedzieć więcej, ale ciągle wierzę, że człowiek jest dobry i mądry, także szlachetny, więc jesli nie doczytałam to po to, by chronić swoje złudzenia.
Slowo jest Piekne Pani Martuniu i porzyteczne. Puscila Pani wianki na wode i Blog sie zarumienil.To dobrze.Ode mnie Kropelka Miodu dla Pani,Pani Marto. Pozdrawiam serduszno z Hiszpanii.
Panie Jarosławie, jak miło, ze ciągle Pan mnie czyta. Słońca Hiszpanii zazdroszczę. Za kilka dni wylatuję do Paryża. Rok bez Paryza stracony. Jeszcze zobaczę wystawę rzeźb Miró. Pozdrawiam.
Przepraszam,ze napisalem „pozyteczny” przez „rz”.Zapominam powoli…
Mowia,ze Joana Miro najlepiej oglada sie w upalne dni.Takich tez dni,pieknych,pogodnych i poetyckich zycze Pani,Pani Marto w Paryzu.No i oczywiscie czekam z niecierpliwoscia na powrot i relacje.Pozdrawiam bardzo,bardzo.P.S. Na Costa Azhar bardzo goraco i slonecznie.Rzeczywiscie.
W jakim kraju Pani żyje? W Polsce. Jaki to kraj? Z pewnością nie taki zły, ale należy wspomnieć, że miłościwie katolicki, pielęgnujący tradycje. Dlatego komentarze o pracowitej niedzieli nie powinny nikogo dziwić. Czy „konsekwentny chrześcijanin” przyjmie do świadomości to, że można pracować w niedzielę? Tu przydałby się wiersz A. Bursy; Modlitwa dziękczynna z wymówką;” (…) Ale dlaczego uczyniłeś mnie Polakiem?” ;o) Pozdrawiam i życzę pięknych chwil spędzonych w cudownym Paryżu.