Na spotkaniu autorskim w Łodzi jeden z uczestników powiedział, że kreuję postaci wrednych rodziców po to, by przypodobać się młodzieży. Zapytał też, czy mam w swoich powieściach przykłady mądrych i dobrych rodziców i nauczycieli i w ogóle – po której ja stronie stoję?
Dziwne, ale poczułam się tak, jak kiedyś w szkole. Wylękniona grzecznie odpowiedziałam na pytanie o bohaterów. Tak, są w powieściach mądrzy, rozsądni i dobrzy rodzice i nauczyciele.
Dopiero po chwili wyszłam z kąta – i wtedy dodałam: Gdyby pan przeczytał którąś z moich książek to by pan wiedział, że w każdej są. Także i to, że stoję zawsze po stronie mądrych i dobrych, choćby nawet byli najmłodsi, bo wiek tu nic nie znaczy. Potem, kiedy spotkanie się skończyło, rozmyślałam o tym, układając inne wersje odpowiedzi.
Dlaczego byłam uległa, dlaczego taka grzeczna, dlaczego nie zaatakowałam? Dlaczego nie potwierdziłam, że chcę się przypodobać młodzieży? Muszę się podobać dorosłym? Po co? Przecież i tak im nie pomogę, ani ich nie wychowam, oni się pod wpływem mojego pisania nie zmienią. Bywają i tacy dorośli, którzy wolą mnie powyzywać, a moje książki schować przed młodymi jako siejące zgorszenie. Czy dlatego siejące, że w negatywnym świetle ukazujące rzekomo nieomylnych dorosłych?
Boże mój, po co się pieklę, myślałam potem.
Próbowałam sobie przypomnieć, czy spotkałam w swoim życiu okrutnego nastolatka, który by skrzywdził dorosłego? Tak, spotkałam. Niestety, dorosłych krzywdzących doliczyłam się więcej.
Na pociechę w poczcie mejl od Wandy. Dodam, że Wanda jest dorosła, ale wredna nie będę i nie powiem, ile ma wiosen.
Przeczytałam wczoraj ,,Buntowniczkę”. Pewnie jestem w czołówce osób
(uzurpuję sobie prawo do tego miejsca), które już przeczytały, a to za
Twoją sprawą i sprawą wydawnictwa,bo pamiętano o fankach z mojej szkoły. Książkę już puściłam w obieg pomiędzy dziewczęta z najstarszych klas, a tym młodszym z klasy IV poleciłam jeszcze pozostać przy ,,Agatonach”.
I:
,,Brukowe gazety podsuwają nam niewłaściwe wzorce, z których chcemy czerpać pełnymi garściami, myśląc, że tak jest najlepiej, a ci, którzy uważają inaczej, muszą być ze wsi zabitej dechami”. Nauczę się tego zdania na pamięć i cytować będę jak mantrę przy każdej okazji, bo rzeczywiście świat zwariował na punkcie powierzchowności i blichtru, a wnętrze rozumie jako anatomiczne trzewia.
,,Ważniejsze, co kto ma do powiedzenia i jak to zrobi. Ważniejsze, czy pracuje za karę, czy dlatego, że lubi swoją pracę”. Te dwa fragmenty oddalone są w Twojej książce o ładnych parę stron, dotyczą w zasadzie innych spraw, ale jednak się ładnie łączą. Bo styl życia preferowany w narodzie jest taki, że trzeba się ubrać glamour, obojętnie do jakiej roboty, nawet w sklepie rzeźnickim można trzaskać kotlety toporem mając oczy wymalowane jak stonoga, a nogi mieć w czerwonych szpilkach, ale to śmiesznowate i byleby do weekendu, bo wtedy można naprawdę damą być i szaleć jak pijany zając.
Powinnam podziękować niebiosom, że praca mnie nie męczy, bo ją uwielbiam i znów sobie uzurpuję prawo do bycia w gronie wybrańców.
Iza – bohaterka przypomina mi mnie sprzed trzydziestu lat, kiedy to
wymarzyłam sobie być chuda jak kij od szczotki i piłam tylko kawę i jadłam wyłącznie grejpfruty. A potem jechałam na sygnale karetką do szpitala. Wtedy nikt jeszcze o anoreksji nie mówił. Więc teraz niech się mówi jak najczęściej.
Bardzo mnie wzrusza miłość Borysa. Śliczna, świeża, estetyczna, taka
akurat do pokazania małolatom, że kochać młodzieńczo trzeba i można ładnie, a nie w szkolnym klozecie, na przykład.
Dziękuję Ci, Martuś, za tę książkę.
Twoja najwierniejsza (znów uzurpacja) czytelniczka Wanda
Inne
9 komentarzy
I na pocieszenie dodam, że zabieranie głosu w sprawach, których się nie raczyło zgłębić, też jest trendy. Pewnie Twój rozmówca był z tych.A ta ilość wiosen…w niedzielę zamknę kolejny rok swojego żywota i zacznę nowy, może jeszcze ładniejszy od tych ostatnich i jeszcze bardziej ekscytujący???
Znani ludzie nie powinni zważać na opinie innych jeśli nie są politykami:)Jednak dobrze spisać myśli, aby sobie nimi już nie zawracać głowy:)http://czytany.blog.onet.pl/
Może ten Pan po prostu był wrednym dorosłym?!Nota bene, nawet gdyby nie znalazła się ani jedna pozytywna postać dorosłego w Pani książkach, czy to by świadczyło przeciwko Pani jako autorce? Śmiem twierdzić, że raczej przeciwko rzeczywistości…
Pani Marto dlaczego Pani obraża się za choćby cień krytyki ? . Czytam czasem Pani bloga , raz wpisłam komentarz i natychmiast zostałam zaatakowana przez innych czytelników. Toleruje Pani wyłącznie klakierstwo i wazeliniarstwo ? Przecież pytanie na spotkaniu autorskim moglo dać poczatek ciekawej dyskusji a Pani od razu się przestraszyła „wrogości ” i obraziła.
Kto powiedzial, ze się obrazilam???? Napisalam jak się poczulam! Doskonale poza tym wyczuwam, czy ktos zadaje pytanie po to, by podyskutowac, czy po to, by mnie zapędzić do kąta. Na to, co piszą czytelnicy w komentarzach, nie mam wpływu. A krytykę bez uzasadnien, szczegolnie ze strony osob, ktore nie znają zadnej mojej ksiazki, rzeczywiscie znoszę z trudem!
szczerze, nie czytalam tej notki,ale zrobilam na facebooku stronę Izy Anoreczki bo ta powiesc najbardziej mi sie spodobala. Musze kupić „Iza Buntowniczka”
Dzień dobry:)Czy będzie mieć Pani spotkanie autorskie w okolicach Poznania?
We wrzesniu w Jarocinie. Pozdrawiam.
Pani Marto gorąco pozdrawiam. Proszę zajrzeć na pocztę, napisałam do Pani, ale nie wiem czy wiadomość doszła. Ania