Bezludne Katowice, 19 grudnia
To niemożliwe, by miasto było tak bezludne i smutne natydzień przed świętami.
Godz. 15.30, ul. Dworcowa, mnóstwo miejsc wolnych dozaparkowania samochodu. Przed „Monopolem”, najbardziej eleganckim hotelem (5gwiazdek) pusto, w restauracji nie byłonikogo. Ulica Mariacka, która ponoć ma być albo jest ( haha) wizytówką miasta,pusta. Nikogo, żywego ducha. Nawet w pubie „Seta i lorneta” nikogo. Tylko ogieńpłonie w blaszanej tubie przed pubem, co znaczy, że czynny.
Dwa puby gejowskie zamknięte. Kopy śniegu na jednej idrugiej stronie, więc czuję się, jakbym szła w tunelu. Ani choinki, ani świateł,ani ludzi. Dochodzę do kościoła Mariackiego, skręcam w lewo, wracam ulicąWarszawską. Kiedyś to była główna ulica miasta, teraz banki, zniszczonekamienice pomiędzy, smutek wszędzie. Skręcam w Dyrekcyjną, dochodzę doStaromiejskiej. Jeszcze w środę był tu kiermasz przedświąteczny. Dziś nie manic. Jakaś nowy wschodni bar, w którym jest tylko kelner i barman, na stoikachczerwone światełka.
Kolejny katowicki deptak bez choinki i lampionów, także bezludzi.
W „Tatianie”, rosyjskiej restauracji, która lata świetnościna dawno za sobą, dwa stoliki zajęte. Na tak zwanym rynku widzę w oddalizapalone drzewko. Nie wiem, czy to choinka, ale błyszczy światełkami.
Pod „ Zenitem” nikogo. Na ulicy św. Jana kilka taksówekustawionych w kolejce. Nikt nie podchodzi.
Gdzie jest życie w Katowicach?
Gdzie przedświąteczny rwetes?
Gdzie kolędy, hałas żyjącego miasta. Nie skręcam w ulicę 3 Maja, bo nie chcępatrzeć na dworzec w przebudowie.
Wsiadam w samochód, zawracam pod starym dworcem, który sięrozsypuje, a mógłby być co najmniej katowickim Orsay`em. Na Pocztowej mijam polewej bar wietnamski, w którym nie ma żywego ducha. Skręcam w prawie pustąulicę Kościuszki.
Przy „Zielonym Oczku” w Parku Kościuszki ( obecna nazwa „Patio”),kilka samochodów, są wolne miejsca do zaparkowania, ale już nie przystaję.Chciałam zjeść niedzielny obiad w przedświątecznym klimacie, wśród ludzi. Ciszęmam w domu. I jeszcze kaczkę z jabłkami od wczoraj oraz najlepsze w świeciesushi, które przyrządza Januszek.
Czy nikt nie kupuje prezentów? Czy wszyscy siedzą wzaśnieżonych lasach, w górach?
Życie jest gdzie indziej.
Zapewne w Silesia City Center (to taki śląski odpowiednichZłotych Tarasów, czyli tzw. galeria). Tam też są ulice. Nawet ulica Poetów.Jest fontanna, jest zapewne jasno, świątecznie, ciepło, sucho, czysto, mnóstwo świateł, choinek. I 35 kawiarń irestauracji.
Ale ja chciałam w prawdziwym mieście.
Nie w złotej, sztucznej kopule.
Chciałam pospacerować, zmarznąć, a potem wejść do dobrej restauracji izjeść dobry obiad.
Buuuuuuuuu.
22 komentarze
U mnie w Zabrzu dokładnie to samo. W dzisiejszych czasach, kiedy ludzie pracują od poniedziałku do soboty- niedziela to jedyny dzień, w którym mogą pozwolić sobie na przygotowania świąteczne. Siedzą w domu, pucując kolejne łokna :-), stoją w kolejce za karpiem, biegną z jednego sklepu do drugiego w poszukiwaniu prezentów pod choinkę. A przecież dużo łatwiej zrobić je w Silesii, gdzie wszystko jest pod jednym dachem, niż dojeżdżać do każdego sklepu z osobna, bo to zajmuje dużo więcej CZASU. Wydaje mi się, że w tym właśnie tkwi problem. Okres świąteczny z założenia powinien być spędzony z bliskimi. Mam teraz przed oczami rodzinę, idącą alejką w parku, dzieci rzucające się śnieżkami… 🙂 Spędzanie czasu razem to również, tak jak Pani wspomniała- spacer i obiad. Niestety ludzie są zbyt zabiegani, a z Świąt Bożego Narodzenia z roku na rok robi się coraz większa SZOPKA. Pozdrawiam gorąco! 🙂
Tak, to szopka, ale u nas jeszcze mniejsza niz na Zachodzie, Sciskam świątecznie.
U mnie w Sopocie – lepiej. Spacery Monciakiem w kierunku mola a z powrotem można wejść do jednej z wielu knajp. Ale w Gdańsku na tzw „Starym Mieście” martwota równa Katowicom. Co z tą Polską nie tak?
Arrrrrturo, niech Ci się wiedzie, pol godziny, kawa, cisza.
Byłam na kociej akcji w SCC i potwierdzam – życie weekendowe, przedświąteczne, toczy się w centrum handlowym. Tłumy ludzi i cztery koty, z których tylko jeden znalazł dom.
Oj, Mo, slicznie. Sciskam świątecznie.
Na spacerek i obiadek w centrum metropolii proszę przyjść za 1,5 roku lub 2 lata. I proszę zaprosić naszych ojców miasta. Niech się delektują tym co wymarzyli i zrealizowali. A może trzeba pojechać do Kostuchny? Tam na pewno jest więcej życia, szczególnie 7 dnia.
Hahha, masz rację z tą Kostuchną,
ulice mojego miasta takze sa bezludne , ale niestety pod innym względem pozdrawiam serdecznie
Pod jakim? Pozdrawiam świątecznie.
paskudne. Czy tylko Krakow i Warszawa Z_Y_J_A po godz,17.00? I to ze zycie przenosi sie do centrow handlowych – erzatz!
Marcinku, tak, erzatz, buziaczki świąteczne.
Niestety już tak jest Pani Marto, że zbiegiem lat Święta i same przygotowania do nich zagubiły swoją magię..i ja pragnę już teraz (bo nie wiem czy w tym tłoku zajęć znajdę czas na komputer) złożyć Pani najserdeczniejsze życzenia z okazji Świąt Bożego Narodzenia.. przede wszystkim zdrowia, rodzinnego ciepła, dwunastu wspaniałych potraw i aby Gwiazdka Betlejemska spełniła Pani wszystkie marzenia ;*pozdrawiam Paulina.;)
Dziękuję, Kochana, ściskam świątecznie.
http://sara–may.blog.onet.pl/ zapraszam o na blog. 😉
Hmmm. Może mam coś, co, być może, Panią odrobinę pocieszy w szarym, zimowym czasie. Pisłam kiedyś do Pani pełen żalu komentarz o treści mniej więcej po tytułem „życie nie przypomina książek”. Być może Pani go pamięta. Jeśli nie, nie szkodzi. Chciałam tylko powiedizeć, że wszystko się poukładało. I, choć nie było tak, jak zwykle w książkowych opowieściach, to jednak skończyło się lepiej, niż mogłam przypuszczać. Było bardzo ciężko, ale dzisiaj mój przyjaciel już nie próbuje zabić się tabletkami. Uśmiecha się i widzę, że jest szczęśliwy. Używając jego słów „wymierzyłam mu mentalny policzek na przebudzenie”. Dzisiaj już ja i on „jesteśmy razem”. Ach, właśnie… Pragnę jeszcze szczerze podziękować Pani za bardzo interesującą lekurę.
Brawo. ściskam was świątecznie.
Zdrowych, spokojnych Świąt Bożego Narodzenia, wiele radości i uśmiechu w Nowym Roku. Ponadto już dziś życzę Pani wszystkiego co najlepsze z okazji urodzin. Spełnienia marzeń, pociechy z wnuków, a także wielu sukcesów!Wyjeżdżam i nie będę miała okazji złożyć pani życzeń 1. stycznia.
Dziekuję, Karolino, ściskam świątecznie.