Karasek jest jakimśrozwiązaniem
Iwonę, Księżniczkę Burgunda trzeba zabić zgodnie zprocedurą, protokołem dworskim, z wyskości królewskiego majestatu, jakby przezprzypadek, czyli mówiąc wprost – trzeba ją zabić obłudnie. Karasek podany naprecyzyjnie przygotowanej uczcie jest jakimś rozwiązaniem.
Iwona, ta głupia,brzydka, ślamazarna, małomówna, nieatrakcyjna INNA, zadławi się ością i od tej chwiliwszyscy odetchną z ulgą, ich życie będzie się mogło toczyć dalej, spokojnie,zgodnie ze schematami, nie będzie bowiem namacalnego punku odniesienia, lustra,w którym trzeba się było przeglądać i widzieć własną małość.
Zawsze tak jest, że brak definicji, w którą można by wpisaćInnego budzi niepokój i dezorientację.
Gombrowicz wielkim twórcą jest.
W teatrze to jednak jest najpiękniejsze, że reżyser bierzedo ręki dramat – tekst, który jest partyturą dla dzieła teatralnego ikształtuje go wedle własnej wizji. Reszty dokonuje scenograf i aktorzy.
Wczorajsza premiera w Teatrze Śląskim zachwyciła mnie.
Reżyser, Attila Keresztes i scenografka, Bianca Imelda Jeremias, wyczarowali spektaklwedle Gombrowiczowskiej metody prowokacji. Tym bardziej wyestetyzowany, imokrutniejsze sceny odgrywano. Jakby „raj” formy przeciwstawiono „piekłu” rzeczywistości.
Jednym słowem: cudeńko.
I to takie, że wychodzi się z teatru, jak z dziwnego snu.
Czyż nie o to także chodziłoGombrowiczowi? Również i Witkacemu.
Najświetniejsza była królowa Małgorzata ( Anna Kadulska),świetny król Ignacy(Grzegorz Przybył), także Szambelan ( Jerzy Głybin).
„Iwona” Gombrowicza ostatnio grana była w Teatrze Śląskim w1987 roku. Z tamtego spektaklu pamiętam dokładnie Iwonę w wykonaniu AnnyWesołowskiej. Nawet jej kostium pamiętam.
Dobrze, że wyszłam wczoraj z domu, przerywając pisanieostatniego rozdziału powieści. Zrobiłam sobie przyjemność, za co przyjdzie mizapłacić kilkudniowym opóźnieniem w pisaniu, bo zamiast myśleć o bohatercemojej powieści, myślę o spektaklu.
2 komentarze
Widziałam tę sztukę w sylwestrowy wieczór 2007 w Dramatycznym w W-wie w reżyserii Piotra Cieślaka. Iwone Grała Olga Sarzyńska a świetną rolę Małgorzaty zagrała Jankowska-Cieslak. To nie był stracony wieczór. Wrażenia zaś nastepujące:Cimcirimci, czyli Iwona jest cała formą i treścią. Dla wzroku może nie radosnym zjawiskiem, ale też bez przesady, widywano gorsze szkarady. Lecz w królestwie Ignacego Króla-rzeźnika, jak to w krainie absurdu podszytego podszewką sensu, Iwonie szyją buty nonsensu, A Ona tymczasem niby w swej dzikości i trwodze szalona Milczeniem kamienia Cały ten fałsz i obłudę wiedzie na skraj zatracenia W imaginacjach, domysłach, niepojęciu jej inności W świecie pozorów i hipokryzyjnych skłonności Rodzą się taaaakie ogromne wątpliwości Bo oto jakiś pojedynczy quasiludzki twór W dom wariatów zmienia cały dwór Nie mówi, nie płacze, nie śmieje się, nie skacze Patrzy tylko lękliwie Czasem wyartykułuje kilka głosek I to działa straszliwie Bo oto w duszach konwenansów i układu zgodnego z normami Budzą się upiory Ożywają stare grzeszki Słabości, łamią się pozory I w ten oto sposób cały chory świat Się zmienia W cyrk szaleńców nie ukrywających już cierpienia Pod maską manier i dostatku Widać co masz w głębi duszy bratku Co teraz? Takiej zniewagi nie sposób znieść Koniec końców Iwona musi rybę zjeść! Udław się ością kochana Byśmy mogli paść na kolana!!!! Klęczmy wszyscy, jak dawniej Bez wyjątku Tak, jak było na początku.. W świecie naszym wyreżyserowanych słów, gestów, uśmiechów, zasad Który nie był przecież szalony Gdy nie było w nim Iwony Prawda to? Chyba tak. To tylko milczące inności wprowadzają chaos w krainie powszechnej szczęśliwości.. Ale od czego są ości? Więc Iwona poszła na łono Abrahama A wtedy i dwór i widownia… Padli na kolana :-)pozdrawiam,
Dziękuję za komentarz i za poświęcenie mi czasu, także za wiersz. Pozdrawiam.