Cóż po chlebie, kiedy nie smarowany niebem?
– pyta Józef Czechowicz, poeta, w muzeum imienia którego teraz siedzę i dumam. Ciągle w Lublinie.
Marne to dumanie, bo zmęczone. Dlatego wolę zacytować linijkę niż pisać, jak dziś deszcz i śnieg mnie zniewalał.
Och, ta jesień bynajmniej nie mimozami się zaczęła.
Więc aby swój smutek zastąpić bardziej poetyckim – znów Czechowicza kawałek:
Żyjesz i jesteś meteorem
lata całe tętni ciepła krew
rytmy wystukuje maleńki w piersiach motorek
od mózgu biegnie do ręki drucik nie nerw
Jak na mechanizm przystało
myśli masz ryte z metalu
krążą po dziwnych kółkach (nigdy nie wyjdą z tych kółek)
jesteś system mechanicznie doskonały
i nagle się coś zepsuło
/…/
1 komentarz
…a wszystko to tynie możesz tego objąćw szlifowanym żelazie rozumemI ja nie ogarniam świata, ludzi w nim i siebie. Chciałbym siebie objąć, a nie umiem. Życzę Ci,Marto, byś się rozgrzała teraz chociaż swoim uściskiem.Babcie mówiły, że na zimno najprędszy rumJanek, na pewno też może być (po powrocie) rumJanusz.