Kotlecik schabowysponiewierany
W czasie podróżysamochodem jestem skazana na kotleciki schabowe.
Po latach doświadczeńjuż wiem, że zatrzymywać się trzeba nie tam, gdzie uroczo, tylko gdzie stoidużo tir-ów. Wtedy mam pewność, że jedzenie będzie proste, świeże i podaneszybko. Wystarczy zamówić tylko jedno danie, ponieważ są to porcje dlatir-owców, czyli ogromne. Z zaplecza kuchennego dochodzi stukanie kotletów, ato dobry znak, bo oznacza smażenie na bieżąco, a nie odgrzewanie po wielekroć.
Najlepsze są kotlecikischabowe sponiewierane w tartej bułce, a do tego buraczki. Tak zwany zestawsurówek grozi majonezem, poza tym wszystkie smakują tak samo, bez względu czysą kapustą białą, czerwoną, kiszoną czy pekińską.
Dziś zapragnęłamodmiany. Uległam urokowi ślicznego dworku, skąpanego w złotych liściach otaczającychgo drzew. Zdziwił mnie szyld: kuchnia orientalna. Ale też od razu zachciało misię makaronu sojowego ze smażonymi jarzynami. Tego nigdy nie mieliśmy w menu,powiedziała pani w stroju ludowym, bynajmniej nie chińskim, ani wietnamskim. Okazałosię, że jest tylko wieprzowina w sosie słodko-kwaśnym, ewentualnie wołowina wtymże, no i ryż z jarzynami. Poprosiłam o ryż. Tylko? – zapytała kelnerka.
Uwielbiam to pytanie wrestauracjach.
Sala nosiła śladyślubnej polskiej balangi i ani jednego śladu Orientu.
Czekałam pół godziny.
Przede mną stanąłpółmisek rozciapanego ryżu rodem z pomidorowej gotowanej w przedszkolach,okraszonego ugotowaną kapustą, marchewką i kukurydzą. Pachniało toto vegetą lubwarzywkiem z proszku, czyli glutaminianem sodu. Ani kapki oliwy.
No to ja już wolęklasyczne kotleciki schabowe, przynajmniej wiem, co jem.
Brak komentarzy