Już marzec
Już marzec.
Wróciłam ze spaceru, świecisłońce, jest ciepło. Wszędzie brudno, bo śmieci i inne świństwa wyłażą spod topniejącegośniegu i tak będą straszyć, póki bujna trawa ich nie przykryje. Pomyślałam, żezima jest dla mnie karą i pokutą. To błąd. Nie można pokutować przez pół roku.Jeśli dożyjemy ( jak mawiała moja mama) to przyszłą zimę muszę okrasić10-dniowym wyjazdem do ciepłych krajów.
Czytam „Dzienniki” Sandora Marai,węgierskiego prozaika, którego odkrywam dla siebie.
Znajduję tam taki fragment:
„Na statku, którym powracam doNeapolu, pewien starszy Włoch staje na środku salonu i deklamuje wierszedawnych poetów – Petrarki, Tassa. Podróżni cierpliwie słuchają. Nie żebrze,tylko recytuje. Zarówno on, jak i jego słuchacze dostają rauszu od włoskichsłów, ich rytmu. Dawniej ulice Neapolu pełne były takich deklamatorów”.
Od dwóch dni myślę o tym. Jakbytak u nas ktoś zaczął w ten sposób zarabiać na życie? Jakby tak zamiastopowiadać w pociągach o tym, jak życie Doś świadczyło i wyciągać rękę, ów doświadczonyzaczął recytować Mickiewicza, Słowackiego, Asnyka, Staffa, Leśmiana, Miłosza?Czy pasażerowie odwracaliby głowy do okna czy też z ochotą wyciągnęli choćbypo 50 groszy? Jakież to byłoby godne zarabianie na siebie w sytuacji, gdy innesposoby zawiodły.
Przypomniałam sobie 10-letniegochłopca, który podszedł do mnie, jak spacerowałam po rynku w Paczkowie. – Mogę paniopowiedzieć – powiedział. Oprowadzał mnie przez godzinę i gębula mu się niezamykała. Wyuczył się, zarabiał dla siebie i domu, jak powiedział. W sezoniedziennie udało mu się przynieść 20 złotych.
6 komentarzy
Genialny pomysl! już wiem, co będę robić od września,a może wcześniej! Tylko co zrobić ze sklerozą?…
Tak, masz rację, jak tu się nauczyc wiersza na pamiec, kilku wierszy, w dodatku z rymami, jesli się nie cwiczylo mechanicznej pamięci?Oto problem.W razie czego ćwicz głosne czytanie.
oj, a mnie zasmucila historia 10-letniego chlopca.
Tak, ale on mial swiadomosc, ze nie zebrze, tylko pracuje. Nie prosi o złotówkę, tylko na nią zarabia. Był usmiechnięty i dumny z siebie. Opowiadal mi, ze ma najwieksze wzięcie wsród turystów. Bo i jego koledzy próbowali tak zarabiac, a jakos on bywal najczęsciej wybierany. Najsmutniejsze jest to, ze 10-latek pracuje. Powiedzial mi, ze oddaje pieniadze mamie albo od razu kupuje jedzenie, bo tata – wiadomo, co by z nimi zrobił.
hm….Ciekawe, na kogo wyrosnie,…
Jakby zaczął recytować Mickiewicza czy kogokolwiek innego, wydaje mi się, ze został by wyśmiany i powyzywany pod nosem od wariatów.