Tydzień w Brukseli. Codziennie spacerowałam po kilka godzin, także po
odległych dzielnicach. Uwielbiam trzymać w ręce tylko mapę i chodzić powoli,
przyglądać się ludziom i życiu w małych uliczkach. Poniżej kilka fotek.
.
Grande Place – Bruksela.
Grande Place
Sikający chłopiec ( Manneken -Pis) – tym razem w stroju Mikołaja
Świąteczna ulica – śnieg przetrwał tylko kilka godzin, potem już było tylko
zimno, czasem słonecznie i zimno, ale wszędzie świątecznie.
To gdzieś w pobliżu Palais de Justice. Wiedziałam, ze muszę zejść w doł,
zauważyłam jednak, że ludzie gdzieś wchodzą i znikają. To „gdzieś” było
szklaną windą. Zjechałam i ja na plac poniżej.
A tutaj trafiłam na targ: Place du Grand Sablon.
I targ staroci tudzież prawdziwych śmieci. Można było buszować
i zabierać, co komu potrzebne. Jeden z buszujących był bardzo radosny, bo
znalazł gałkę do drzwi, widocznie taką, której mu brakowało.
Na moje spotkanie autorskie przyjechali Przyjaciele-Czytelnicy:
od lewej: Henri Kern z Niemiec, Marcin z Londynu, Monika z Holandii,
Jana Kern z Niemiec. Ależ to była niespodzianka ! Jeszcze raz dziękuję.
Wspaniałe uczucie, takie podróżowanie bez granic i spotykanie się na kawie
w różnych częściach Europy.
4 komentarze
łał… świetne zdjęcia :Dmmm… teraz to tylko pakować się i też tam jechać ;)Pozdrawiam
Pod dachami Brukselki. I po co tam się pchać. Nie lepiej siedzieć tutaj. Aj jaj, a babcia mi mówiła (nie pamiętam która, bo nie moja własna): „Siedź w kącie bałamoncie, przyjdzie czas znajdą cię”.A u nas jest fajnie, ciepło, od czasu do czasu popada. I tak do łezki łezka, aż będę czerwoniutka.Hej!
Dostałam od Madgaleny Janty (kolekcjonerki zakładek z Rudy Ślaskiej) Pani książkę z dedykacją. Bardzo dziękuję :))) Serdecznie pozdrawiam z Bialegostoku i zyczę Wesołych Świąt – Ewa (też kolekcjonerka zakładek)
O, miło mi. Zyczę dobrej lektury. Pozdrawiam.