Leniwie i w dźwiękach
Usiadłam dziś na balkonie, w cieniu, koło 15. Dopiero gdy z piętra niżej usłyszałam dźwięki „Czardasza” Vittorio Monti, wygrywane przez moją nastoletnią sąsiadkę, pomyślałam, że czekałam na tę chwilę. Teraz, kiedy okna są otwarte, dźwięki się roznoszą. Dziewczyna o tej porze ćwiczy. Gra dobrze, ale oczywiście powtarza frazy po wielekroć. Czasem tylko rozpędza się, jakby zapomniała, że nie chodzi o zagranie utworu do końca, a o doskonalenie poszczególnych jego partii.
Słuchałam jej z wielką przyjemnością. Kiedy przerywała, grał we mnie dalszy ciąg na mojej „wewnętrznej aparaturze”, bo znam dobrze ten utwór, ( bardziej w wersji orkiestrowej). Rozpędziłam się w powtarzaniu dźwięków w sobie, jakbym po cichu podpowiadała dziewczynie, co ma grać dalej.
Przypomniałam sobie, że kiedyś podobną sytuację przeżyłam w Montenegro. W pensjonacie mieszkało kilku młodych Japończyków, przygotowujących się do konkursu Chopinowskiego. Ćwiczyli w czasie sjesty. Były to nasz ulubione z Januszem chwile. Celebrowaliśmy je. Rozkładaliśmy się na ocienionym tarasie i czekaliśmy na ucztę. Zgadywaliśmy, który z utworów jest grany. Kiedyś mieliśmy rożne zdania. Zeszliśmy na dół, do salonu, gdzie stał fortepian. I wtedy okazało się, że o tej porze ćwiczą dzieci. Przy fortepianie szalała 7-latka. Była dumna, kiedy jej powiedzieliśmy, że przyszliśmy specjalnie jej posłuchać.
Podobne
in 2 lipca 2008
/ 1186 Views
8 komentarzy
no to fajną ma Pani sąsiadke :)) pozdrawiam
też kiedyś grałam na instrumencie ale watpię, że sąsiedzi byli tak zachwyceni… a Pani gratuluję..;)
Pozdrawiam i życzę miłego słuchania ;D
Marto, wiecej podroznych wspomnien, prosze.
A ja czekam na fotki nowego domu. Buziaczki.
Mi niestety Słoń nadepnął na ucho! Pani za to chyba jest człowiekiem renesansu. Nie tylko pięknie pisze, ale jeszcze jest utalentowana muzycznie. Jedna moja koleżanka też jest wszechstronnie uzdolniona. Tak pięknie śpiewa, że nawet mnie to porusza, kiedy zaczyna recytować wiersz, wszyscy momentalnie milkną i skupiają się na jej słowach, maluje i rysuje tak jakby była absolwentką Akademii Sztuki, gra też na pianinie, świetnie parodiuje, m.in. osoby z pierwszych stron gazet, a marzy o … medycznym kierunku studiów. Najważniejsze jednak jest to, że to bardzo skromna i pomocna osoba. Pozdrawiam Panią serdecznie. Jeśli będzie miała Pani ochotę pośmiać się i pozwoli Pani na to czas, to zapraszam na swojego bloga. Co prawda – nie opowiadam na nim kawałów, ale wydaje mi się, że niektóre moje poczynania na kursie prawa jazdy są śmieszniejsze od dowcipów, bo są one z życia wzięte (kursantkaprawajazdy.blog.onet.pl)/
ach. też chciałabym mieć taką sąsiadkę :).niestety los mnie takim cudem nie obdarzył. miło posłuchać gdy ktoś gra. :].ja chciałabym się nauczyć gry na skrzypcach, lecz nie mam szansy.a no. nic dziwnego, że ta 7-letnia dziewczynka była dumna z tego, że przyszła pani specjalnie po to, aby jej posłuchać. ;).pozdrawiam serdecznie.
Mnie właśnie roztkliwia Burning Pictures Jana A. P. Kaczmarka…