Wija w Wilkowyjach
Lubiłam bajkowy klimat serialu „Ranczo”.Mieszkańcy Wilkowyj mają wady i słabości, ale w głębi duszy są prawi, życzliwii dobrzy, Potrafią rozmawiać, wyjaśniać, jednoczyć się we wspólnym działaniu,wybaczać. Także knuć, podkopywać. Ale jak to w bajce, sprawiedliwość zwycięża,złego spotyka kara, prawda wychodzi nawierzch, obnażając typowo polską mentalność, ale w sposób komiczny.
Dziś spotkała mnie przykrość.
Biorę serię zastrzyków. Nie powinnamjej przerywać. Ponieważ ciągle jestem w podróży, więc brałam zastrzyki wróżnych miastach. Mam oczywiście zlecenie na te zastrzyki, potwierdzone przezlekarza ( prof. dr hab.), z pieczątką prywatnej praktyki. Do tej poryspotykałam się z uprzejmością, uczynnością. Nikt nie robił mi problemów.
Dziś mi odmówiono pomocy: w małejmiejscowości, w przychodni zdrowia, gdzie był gabinet zabiegowy. Trzy panie pielęgniarkisiedziały, gadały i lizały lody.
– Nie możemy pani zrobićzastrzyku, bo zlecenie jest z prywatnego gabinetu – powiedziała jedna z pań.
– Poza tym pani nie jest stąd.
– Tak, jestem przejazdem, aleproszę, bo zastrzyk muszę dostać, zapłacę, mam strzykawki, igły – tłumaczyłam.
– Prosi pani o rzecz niemożliwą,niezgodną z przepisami – usłyszałam.
Próbowałam dociekać dlaczego ipoczułam na sobie spojrzenia trzech wiedźm, które postanowiły mi pokazać, żemają władzę.
Wyszłam ze zdławionym gardłem. Wróciłamsię jednak od drzwi i zapytałam, czy jest lekarz.
– Ja jestem lekarzem –powiedziała jedna z wiedźm.
– I pani też mi odmawia pomocy?
Lekarka uśmiechnęła się z wyższością.
Poczułam się bezradna. Stłamszona.Łzy mi leciały ciurkiem. Tylko przez chwilę. Wzięłam kilka głębokich oddechów. Wstąpiłwe mnie Rambo. Przeszłam na drugą stronę ulicy, do urzędu gminy, wprost dogabinetu wójta. Bo wieś – wypisz wymaluj, jak ta w Wilkowyjach. Opowiedziałamwójtowi, co mnie spotkało w jego gminie.Wójt od razu podniósł słuchawkę telefonu.
– Zaraz to załatwię – powiedział.
– O, nie – powiedziałam. – Nie chcę,by pan załatwiał. Chcę napisać skargę. I zostawić ją tutaj.
W ciągu kilku minut zapisałam półstrony, kończąc słowami: „Uważam, że to zła wola lekarki, która zlekceważyłamnie, pacjentkę.” Poprosiłam o kopię, wyszłam.
Kiedy obejrzałam się za siebie,wsiadając do samochodu, z okien urzędu gminy patrzyły na mnie urzędniczki.
– Ale wija – powiedziałaby KaśkaPodrywaczka.
Podobne
in 3 czerwca 2008
/ 2687 Views
13 komentarzy
Dobrze Pani zrobiła! wiele jest takich przykrych sytuacji w naszej polskiej służbie zdrowia, w szpitalach, przychodniach. Pielęgniarki się obijają, lekceważą pacjętów nie zważając na to że w ten sposób mogą naraźić Nasze Zdrowie, a nawet życie!!
Dzieńdobry .Ostatnio byłam u pani na spotkaniu w bibliotece w Modliborzycach.Pani ma w sobie taką siłę przyciągania młodzieży do siebie.I ja jestem wśród nich.Wstydziłam się o coś panią zapytać ,więc chciałam nadrobić zaległości ale nie wiem jaki pani ma adres e-mail.Pani jest suuuper i blog ma pani suuuper i notki też ma pani suuuper. Dowidzenia
martafox@katowice.home.pl