Inne

Targi Książki

Targi książki

 

     Książka jest towarem, więcmusi się sprzedać. Stąd targi książki, na których, podobnie jak na innego typutargach, nie tylko się kupuje, ale rozmawia, pertraktuje, nawiązuje znajomości,podziwia. Dla mnie, autorki, są to przede wszystkim spotkania z czytelnikami. Towielce krzepiący widok, kiedy brat wysupłuje złotówki z kieszeni, przelicza, apotem mówi do siostry: – Jak kupię ci „Paulinę w orbicie kotów”, to już niedostaniesz coca-coli. A ona na to: – Nie chcę coca-coli. Serce się ściska, alemłodzi muszą znać wartość złotówki i trud wybierania. W życiu jest zawsze cośza coś.

      Spóźniłam się na targi całe 8minut. Przepraszam tych, którzy czekali w długim ogonku i nie odeszli. Wyjechałyśmyz domu o godz. 9.00. Do Krakowa tylko 80 km. Cztery kobiety w samochodzie: AnetaTrojak ( za kierownicą), super-czytelniczka, fanka Romy Ligockiej i moja (oczywiście), Małgosia, jej siostra, także czytelniczka gorliwa i hołubiącapisarzy. Małgosia prawą ręką przytrzymywała wiadro z kwiatami, ustawione nakolanach, a lewą GPS, który miał nas zawieźć do celu. Z tyłu siedziała BasiaGruszka-Zych, poetka i ja. GPS ciągle szukał sygnału i nie mógł znaleźć, dopókiMałgosia nie wpadła na genialny pomysł, że na dachu nie ma anteny, a ja niezauważyłam, że GPS-owi trzeba otworzyć klapkę z tyłu. Aneta ominęła autostradę,na której jedzie się 60km /godz. z powodu remontów i płaci jakby przeszkód niebyło. Poza tym postanowiła ominąć centrum miasta, więc pojechała na Rzeszów iTarnów, skąd wreszcie  udało się wjechaćna drogę w stronę nowej Huty, zakorkowaną tak, że straciłyśmy na niej godzinę. Jeszczemoja wpadka: GPS nastawiłam na ulicę Centralną, nie wpisałam numeru, więc…ach…niebędę dalej pisać, by się nie pogrążać.

      Widok ogromnej kolejki do kasy, sprzedającej bilety, był imponujący. Ażżal, że nie zrobiłam fotki, ale to byłyby następne minuty spóźnienia.

Od godz. 12.00- 14.00 podpisywałam książkę. Dziękuję wszystkim, którzyodwiedzili stoisko wydawnictwa. Dziękuję za dobre słowa, kwiatki, koszyczek zaniołkiem, czekoladki miętowe ( mniam, mniam).

Plan miałam napięty: rozmowa biznesowa z wydawcą po podpisywaniu, a zarazpo  niej wręczenie nagrody Dżonki im. StachyZawiszanki ( dla poety). O idei nagrody, wymyślonej przez Remka Grzelę można przeczytaćna portalu Parnas www.parnas.pl

      W tym roku Dżonkę dostał Tomasz Pułka. Wyróżnienia otrzymali: MarcinOrliński i Piotr Kuśmirek. Wszyscy poeci mają jedną wspólną cechę: sąbezczelnie młodzi, a najbardziej bezczelnie młody jest Tomek Pułka, bo ma lat19. Ich poezja nie skąpi słów, jest narracyjna. Poeci obserwują rzeczywistość,patrzą na to, co wszyscy, ale widzą inaczej. To wrażliwość wiedzie ich na cudnemanowce.

W sobotę zdążyłam tylko kilka słów zamienić z Olgą Tokarczuk, Ewą Lipską,Violą Piasecką, Beatą Ostrowicką.

     A potem spędziłam z Remkiem i Piotrusiem kilka godzin, spacerując pokrakowskich uliczkach i biesiadując we włoskiej restauracji, gdzie objadłam sięjak bąk. Nie tylko książkami człowiek żyje, czasem trzeba poswawolićkulinarnie.

 

in / 1059 Views

2 komentarze

  • ~Jula 29 października 2007 at 21:15

    Pani Marto, chyba Pani błędnie podała link do PARNASU?., bo otwiera się firma przewozowa .Hihihi….Trafiłam z linku na Blogach. 🙂

    Reply
  • ~marta 29 października 2007 at 21:24

    http://www.parnas.plWpisz osobno, jak podaję. Bo rzeczywiscie,jak się klika na link zamieszczony przeze mnie, to wskakuje ww.panas.p , bez „r”, a jest tam firma przewozowa.Nie wiem dlaczego tak sie dzieje.

    Reply
  • Napisz swoją opinię

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.