Podlasie
Podlasie to przyjazna mi przestrzeń pól, lasów (także sosnowych, którenajbardziej lubię), rzek, jezior. To, co napisałam, zabrzmi jak banał, jeśli niedodam przeżyć z dobrej części mojego dzieciństwa, spędzanego wśród sosen i wiewiórek,z babcią Marianną, ciocią Zofią,stryjkiem Zygmuntem i Zdzisławem. Ilekroć tu wracam, czuję zapach dzieciństwa,mieszaninę siana suszonego w słońcu, sosen, grzybów, wody z brzegów Bugu,rześkiego wiatru.
Ludzie z Podlasia mają rozmach w duszy, iskrę w oku, serce zuszkami i przecudny śpiewny akcent. Jakbym babcię słyszała albo stryjecznąsiostrę, Jolę.
Na Podlasiu nie widzę zła czyhającego za rogiem. Bez obawy idęnocą przez Park Branickich (z przyjazną Violą), rozsiadam się w chevrolecie,prowadzonym przez pana Jurka i ani mi do głowy przyjdzie śledzić sytuację nadrodze, a to znaczy, że ufam. Oglądam landszafty, puste pola, złociste jużdrzewa. Zbieram lśniące, wilgotne od świeżości kasztany. Rozmawiam z MałgosiąRokicką i z podziwem patrzę, jak talent organizacyjny łączy się zserdecznością. Z Basią Piotrowską dochodzę do wniosku, że minęło dziesięć lat, a my ciągle żywe, jak Lenin.
Tu wszyscy się do mnie uśmiechają, od recepcjonistki w hotelu,po chłopca karmiącego gołębie. Chciałabym uszczknąć nieco energii Wiesi Lendo zGrajewa. Pan Marek mógłby swoim szarmanckim sposobem bycia obdzielić kilku mężczyzni niczego by mu nie ubyło, a od wójta z Juchnowca, pana Czesława Jakubowicza, niechby się politycy uczyli elegancji w sposobie ubierania i bycia. MałgosięPieńczykowską ( Augustów) zapamiętam jako chodzącą łagodność, Martę z Tykocinajako przebojową, praktyczną i uśmiechniętą.
Pan Jurek mi pokazał Kiermusy (www.kiermusy.com.pl), a kiedy zanadtosię zachwycałam tamtejszą karczmą, Marta z rozbrajającą szczerością przywołałamnie do porządku: – To nie sztuka zjeść talerz rosołu za 50 zł, ja za tepieniądze, to cały parnik nagotuję.
W ludziach z Podlasia nie ma dzikiej gonitwy. Pracują dużo, jakwszyscy, ale potrafią się zatrzymać, zagadać, poczęstować gruszką z drzewa,kanapką z domu. Ot, tak, zwyczajnie.
10 komentarzy
Eh, i dlatego nie chcę z tąd wyjeżdzać. Mam pytanie. Czy byłapani kiedykolwbiek na wykopkach? Ja właśnie z nich wróciłam. Nie ma co roboty mnóstwo nawet dla takiego dzieciaka jak ja ale po przyjeżdzie jest jakoś tak eee….. świerzo? Dosyc że aż chce się żyć. Wielu mieszczuchom przydałoby się takie coś. i to własnie największy urok podlasia. Była cieżka robota, wszystko boli a tu ludzie smieja się i pija wódkę. Ach, ten zapach własnoręcznie wykopanegto ziemniaka prosto z pola, którego ledfwo co wygrzebało sie z ogniska w nagrodzie za harówkę. Nawet cukierki smakuja sto razy gorzej. A co do pana Jurka i paru innych osób które towarzyszyły pani w podróży całkowicie sie zgadzam. Kierowcę miałam okazje spotkać w czerwcu tego roku jadąc razem z bibliotekarkami z Kleosina i panią Barbara Gawryluk na konkurs z booktalkingu. Moge się pochwalić ze dostałam wyróznienie ^^. P.S. Czy wróciła juz pani do domu? Dla przypomnieniajestem dziewczyna z grubym warkoczem pomagajacą w bibliotece w Kleosinie, która odwiedziła pani w czwartek. Przyszła pani architekt i panin profesor matematyki
O, tak wróciłam. Na wykopkach bylam sto lat temu, kiedy bylam dziewczynką w Twoim wieku.
Witam Panią bardzo serdecznie 🙂 W piątek mając wolna godzinę i siedząc w bibliotece zaczęłam czytać Pani książkę „Zanim nadejdzie rozstanie” 🙂 I muszę przyznać ze tak bardzo mi sie spodobała ze chyba zacznę czytać wszystkie Pani książki 🙂 Naprawdę 🙂 Cieszą sią że pisze Pani książki młodzieżowe 🙂 Jestem teraz w takim wieku kiedy to wszystko co Pani opisuje staje mi sie bardzo bliskie 🙂 Dziękuję Pani za to ze tworzy Pani coś tak wspaniałego 🙂 Pozdrawiam ciepło i mocno całuję 🙂
Kingo, zacznij czytac, bez tego „chyba zacznę”, pozdrawiam.
Przekonała mnie Pani. NAPEWNO zaczne czytac Pani ksiazki 🙂 Pozdrawiam.
Witam Pani Marto.Czytając Pani ksiązki… Hmmm… NIe, ja ich nie czytam, ja połykam każde słowo i sama się sobie dziwię. Ja ścisły umysł, studentka Politechniki Śląskiej, która nigdy nie miała zapału do czytania książek, za wyjątkiem analiz matematycznyuch, zakłada na nos okulary i czyta, i czyta. Dziękuję Pani Marto za tak wspaniałe książki, dające tyle satysfakcji. Dziękuję. Duże buziaki dla Pani.
Oj, Basienko, toż to miód na moje serce skołatane ! Dziękuję. Przeczytaj ostatnią powieść „Święta Rito od rzeczy Niemozliwych”. Juz niedlugo 3 cz. „Magdy.doc”. Buziaczki.
Pani Marto nie musi mi Pani dziękować, to ja jestem wdzięczna Pani za to, że dzięki tym książką można spoglądać na świat inaczej, są dla mnie czymś więcej niż kartkami papieru… Tylko ubolewam nad jednym, jest mi bardzo ciężko dostać Pani książki. W empiku mi powiedziano, że na składzie ich nie mają:(Ale wiem, że na dobrą książkę trzeba „upolować”, więc będę polowała i tym większa będzie wtedy satysfakcja wczytywania się w nie. Dziękuję Pani Marto. Buziaczki.
Teraz jest tak dobrze, ze mozesz sobie zamówic w empiku i Ci sprowadzą. A jeszcze prosciej…zamówić w księgarni internetowej Merlin lub wprost w wydawnictwie Siedmioróg, bo tam mam wiekszość ksiazek. Buźka.
Czyżby raj na ziemi, Pani Marto? Normalnie, idylla …Ale pięknie to Pani opisała, jednak i w notkach talent pisarski się ujawnia…:)Serdeczności.