Bądź moim Bogiem
Przed dwoma laty na blogu Parnasowymnapisałam tak:
Ktowyda tę książkę? Który z wydawców zechce uwierzyć mojej intuicji? Kto zechcesprawić przyjemność mnie i mam nadzieję – wielu innym czytelnikom? Kto sięodważy zainwestować w książkę ze szlachetnym kluczem? Jeśli ktoś taki sięznajdzie, nie straci w żadnym sensie, tego jestem pewna, więc podpowiadam,przepowiadam i nawołuję: Bądź moim Bogiem, nie wahaj się Wydawco, nie czekaj,nagroda gwarantowana, także moja prywatna – (zrobię Ci salaterkę śledzi zmajerankiem o nazwie „w majerankowym chruśniaku” lub ciasto bakaliowe upiekę,które tylko z okazji Świat Wielkiej Nocy i Bożego Narodzenia u mnie, lub na łatwiznę pójdę i drinka Cizrobię o nazwie ”Marta-show-huu” – wybór należy do Ciebie, żadnego niepożałujesz!).
Od2 tygodni książka jest w księgarniach: RemigiuszGrzela, Bądź moim Bogiem, wydawnictwo W.A.B.
Po wydaniu zmieniłam opcję co do obietnickulinarnych. Owszem, zrobię sałatkę, upiekę ciasto, ale nie wydawcom, tylkoRemkowi, jak przyjedzie do mnie. To w końcu on jest autorem i jemu należy sięhołubienie. Myślę, że wydawnictwo chwyciło była za złote rogi i przy odrobiniedobrej woli ( czytaj: reklamy) wydusi z tej książki dużo dla siebie.
Tytuł brzmi niebezpiecznie, więc choćbydlatego jest intrygujący i dobry. Jest w tej powieści to, co lubię: intrygującehistorie, w równie intrygujący sposób opowiedziane, portrety kobiet, sensacja,ale taka graniczącą z tajemnicą, odpowiednia doza humoru, którą można znaleźćnawet w tragicznych sytuacjach, dialogi prowadzone z dramaturgicznym znawstwem,scenki obyczajowe godne dobrego reportażysty, refleksja, towarzysząca komuś,kto potrafi się zatrzymać i pochylić nad drugim człowiekiem i komuś, kto wnawet w najbardziej zatłoczonym metrze potrafi usłyszeć własne myśli, niepoganiane wyścigiem szczurów i dążeniem do tzw. sukcesu po trupach.
Młody dziennikarz (akcja w Warszawie iParyżu) spotyka w warszawskim metrze starszą kobietę, która mu przypomina tę zfotografii, znalezionej w archiwum ojca.
Odkrywa, że jest ona byłą żoną znanegopoety, który popełnił samobójstwo.
Kobieta i poeta są w tajemniczy sposób związani z jego rodziną, szczególnie
z ojcem (nie zdradzę w jaki, bo na tym związku budowana jest dramaturgiaksiązki, prowadząca do odpowiedniej pointy). Narrator podąża tym tropem odchwili, gdy ojciec przekazał mu dziennik poety, pozostawiony przez tegoż wspadku.
Abyrozwikłać tajemnicę, dziennikarz-narrator poszukuje jej bohaterów w Warszawie iParyżu, gdzie wyjeżdża także służbowo, by robić wywiady z artystami. Tak zwaneprzypadki (które jak wiadomo – nie istnieją, bo im ich więcej, to znaczy, zetaki jest LOS) pozwalają mu poznać ciekawych ludzi, których historia w dziwnysposób łączy się z tajemnicą jego rodziny.
Rzecz jest pasjonująca. Ale tez niezwyklerefleksyjna.
Autor łamie gatunki – to powieść sensacyjna(dotyczy świata twórców, artystów), gdzie fikcjamiesza się z dokumentem.
Dziennikarz-narratoropowiada historie osób, które istnieją w rzeczywistości realnej, posługuje sięprawdziwymi nazwiskami, ale też pomiędzy prawdziwe postaci włącza wymyślone. Właśnieto zacieranie się granic fikcji i dokumentu jest dla mnie nieprawdopodobniepasjonujące.
Toprzecież powieść, a więc można sobie pozwolić na wiele. Na tym polega jej moc. Obawiam się jednak, że czytelnicy będąchcieli oddzielić w sposób radykalny jedno od drugiego albo…wszystko potraktująjak prawdę i tylko prawdę, podobnie jak traktują „Kod Leonarda da Vinci”. TożKościół ST. Suplice w Paryżu jest oblegany przez turystów! Skoro znajdują tam prawdziwygnomon, opisany w powieści, to dochodzą do wniosku, że wszystko inne jest też najprawdziwsze.
Takprzy okazji podpowiadam wydawcom, co z tej powieści można byłoby wycisnąć „materialnego”.A podpowiedzieć mogłabym jeszcze wiele.
Książka Remka pokazuje nasze „tu i teraz”,jakże jednak odległe od świata, w którym każdy sobie wilkiem. To nie jestbynajmniej świat wymuskany, wręcz przeciwnie, to jednak świat oglądany oczamiczłowieka, który nie leczy swoich kompleksów bezwzględnym dążeniem do władzy,który w politykę ubabrany jest o tyle, o ile wszystko jest polityczne (wierszW. Szymborskiej). To świat człowieka wsłuchanego w drugiego człowieka i jegoracje.
11 komentarzy
Witam! Kupię! Przeczytam! I wtedy podzielę się z Tobą swoimi wrażeniami! Pozdrawiam!
Ciekawa jestem bardzo Twojego zdania. Sciskam.
Co za piękna recenzja książki.Ja niestety, nie mogę jej dostać w swoim mieście.Byłam już w 10 księgarniach.”Empiku” u mnie nie ma.Poszukuje dalej…
Jula, to proste. Zamów przez Merlin w Internecie. Buzka.
Regularnie czytuję bloog Pana Grzeli. Polubiłam go. Czerpię z Jego wrażliwości i skłonności intelektualnych. Nie wszystko mnie dotyka, ale zawsze zajmuje. Czasami złości – w chwilach, kiedy sentymentalizm miesza mu szyki. Tak było w sprawie z drzewami, które nieznany sprawca okaleczał. Wtedy On cierpiał z drzewami. Złorzeczył tym złym. Dla mnie ten akt wandalizmu był przeraźliwym wołaniem o pomoc. Nie mogłam zruzumieć, że On tylko o tych drzewach. Chciałam Mu o tym napisać, ale nie zrobiłam tego. Jestem ciekawa Jego książki, a może Jego samego (?) Przyjdę na spotkanie 10.09. jeśli zapowiedź Biblioteki pozostanie aktualna (dlaczego akurat na Tysiącleciu ?) Pozdrawiam.
Oczywiscie, wszystko aktualne ze strony biblioteki i mysle, ze i ze strony zaproszonych gosci. Spotkania prowadzę w czytelni na Młynskiej ( sobota), a w poniedzialki albo na Tysiącleciu albo na ul.Grzyśki, boczna Rolnej, Ligota. Tam są po prostu sale dostosowane do spotkan. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam.
Zaciekawiła mnie Pani tą książką i z pewnością będę chciała ją przeczytać . 🙂 Cieszę się też, że 10 września będzie Pani prowadziła spotkanie z Panem Remkiem w Katowicach.Na pewno się na nie wybiorę 🙂 Pozdrawiam 🙂
Juz teraz zapraszam. Będzie tez pani Zosia Czerwinska. Info na stronie biblioteki, spotkanie na ul.Piastow 20, Tysiąclecie. papap.
O chruśniaku pisał któryś z poetów. Nie pamiętam który (sklerozę mam), ale pamiętam, że chruśniak był malinowy (chyba). Pozdrawiam :-).
Już wiem! Bolesław Leśmian. A chruśniak faktycznie był malinowy. Jeszcze raz pozdrawiam :-).
Tak, Ciaproczku, to malinowy chrusniak Lesmiana, a ja go przerobiłam na majerankowy do sledzi, hihi.