Apetyt mam dziki jak dzik.
Co najmniej połowę apetytu oddałabym Pawciowi, bo on z kolei musi łykać syrop,by apetyt pobudzić, a efekty budzenia marne.
Mam ochotę nawszystko. Gdyby nie to, że przygotowanie posiłków zabiera dużo czasu, jadłabym bezprzerwy.
Gdyby nie to, żelubię czytać, a na to też trzeba czasu, to byłabym gruba jak dwie beczki. Jeszczecałkiem nie sfiksowałam i nie czytam przy jedzeniu, przynajmniej jak jem zJanuszem, bo gdybym była sama, to zrezygnowałabym z zasad wpojonych mi wdzieciństwie.
Powiem Wam, cozjadłam dzisiaj:
- Kawa w łóżku typu espresso + 1 biszkopt
- śniadanie: jajecznica na skwarkach z zieloną cebulką, 1 pomidor z bazylią, 1 cieniutka kromka chleba, herbata.
- kawa
- zupa jarzynowa ( kalarepka, marchewka, zielona fasolka szparagowa, ziemniak, koperek)
- Drink alkoholowy: gin, tonik, 5 plastrów cytryny, 3 kostki cukru lodowego, 5 kostek lodu
- pół bakłażana nadzianego mielonym mięsem + 2 kotlety mielone i mizeria, bo bakłażana było mi mało
- Jeszcze zjem miseczkę truskawek z cukrem i śmietaną 12 %.
- Jeszcze będę piła herbatę.
- Przed snem melisę.
Ajutro….
3 komentarze
To smacznego!Przecież od przybytku głowa nie boli 😉
Owszem, głowa nie boli, ale człowiek popada w syndrom ADR.Co znaczy A D** Rośnie.Ale co mi tam. Najważniejsze to nie demonizować swoich demonów.
Jaka ja głodna jestem!!!!!A propos kawy: Bardzo bym chciała spróbować tej całej espresso. Nie wiem jednak, czy kiedykolwiek będzie mi to dane. Póki co, piję „Nescafe”. Z cukrem i śmietanką :-).Pozdrawiam.