Jeszcze 10 lat temu nie rozumiałam mojej niemieckiej siostry, która przyjeżdżając w odwiedziny mówiła: Nie masz pojęcia, jak cudnie jest mieć sypialnię. Słowo „szlafcimer” powtarzała często i w moim odczuciu – do znudzenia. Myślałam, że odbiło jej od tych niemieckich wygód i już o niczym innym nie potrafi rozmawiać. W moim życiu było tyle ważniejszych rzeczy do zrobienia od sypialni ! Dziewczynki miały swoje pokoje, ja i mąż ( wkrótce „były”) także. Miałam swoje biurko i to było ważne.
Byliśmy przeciętną rodziną, mieszkającą w dużym mieszkaniu, w bloku. W moim dzieciństwie 4 osoby ( ja, 2 siostry + kuzyn) odbrabiały lekcje przy jednym kuchennym stole, a mama często powtarzała, że nam to dobrze, bo każde z nas ma swoje łóżko, co oznaczało, że jej dzieciństwo nie obfitowało w takie luksusy.
Po wyprowadzeniu się dziewczynek „na swoje”, stałam się właścicielką dwóch dodatkowcyh pokoi. Jeden przeznaczyłam na sypialnię. I wierzcie mi, teraz rozumiem moją siostrę. Bosko jest mieć sypialnię z wygodnym łożem, dużą szafą, toaletką, podręcznym księgozbiorem, płytoteką, sprzętem odtwarzającym i obrazami ulubionych malarzy, na które patrzę po przebudzeniu.
Tęsknię za tą sypialnią, kiedy jestem w podróży. Nawet jak mieszkam w luksusowym hotelu, jak teraz, to i tak moje łóżko jest najlepsze i brakuje mi własnych sypialnianych klimatów. Z trudem oswajam się z nowymi wnętrzami i odgłosami, dlatego wszędzie poza domem, śpię gorzej. W ogóle mam przyzwyczajenia rosyjskiej hrabiny, wprost z powieści hrabiego Tołstoja, ale o tym przy innej okazji.
Teraz idę na spacer przedwieczorny po pałacowym ogrodzie. Jest ciągle ciepło i dzień był słoneczny. A jak się ściemni, wypiję herbatę, siedząc w fotelu, na tarasie z krużgankami.
Jutro mnie czeka kolejny pracowity dzień. Na pewno bardzo atrakcyjny.
6 komentarzy
Proszę o jedną notatkę poświęconą osobom w mojej sytuacji. Nastolatka, od ktorej rodzice ciagle wymagaja, nastolatka ktora nie ma szczescia… pani córki mają panią zawsze, moja mama jest w pracy za granicą. I nie mam sie jak do niej przytulic, porozmawiac…
Loney, wiem, ze potrzebujesz ciepła i ze Twoje zycie staje się bardziej „dorosle” przez sytuację, w której się znalazłas. I wiem, jak trudno temu sprostać. Widzę takze, ze rozumiesz koniecznosci, ze czekasz. Rozmawiaj z mamą, pisz do niej, by ciagle istaniala miedzy Wami prawdziwa więź. Pozdrawiam Cię, buźka.
Chyba Panią rozumiem, sam dzieliłem pokój z dwoma siostrami i na prawdę, był to „koszmar” zawsze, kiedy przyszedłem ze szkoły nie mogłem usiąść przy biurku, ponieważ już jedna z moich sióstr przy nim siedziała.Prace domowe odrabiałem czasami na ziemi,czasami na kolanie… Teraz już mam sam pokój może i nie jest to sypialnia, ale na razie mi ona nie jest potrzebna (na razie :P) Jest to mały pokoik, gdzie mogę zamknąć sobie drzwi,posłuchać muzyki,odrobić w spokoju lekcje i przede wszystkim wyciszyć się…Pozdrawiam serdecznie.
Tak, Rafale, miec kąt dla siebie ikilku swoich rzeczy to bardzo wazna sprawa, to dziupla, gawra, prawda? Człowiek potrzebuje takze ciszy, intymności, bycia samemu. Dobrze więc, ze to masz.
Moim magicznym miejscem jest właśnie taras. Marzę, że kiedy dorosnę, będę miała – choćby malutki – domek z ogromnym tarasem, do którego będzie miało dostęp słoneczko, a nawet ciekawski deszcz – ale tylko z boku, a nie z góry. Mhmm, brzmi cudownie, ale czy kiedyś te plany się spełnią?A jeszcze co do słów dobrych, bo wczoraj mnie nie było; na pewno są takie, ale z drugiej strony każde nawet to ,,dobre” słowo można odwrócić 🙁 a to bardzo boli… I niewątpliwie ”przytulać” czy zwrot ”przytul mnie” to piękne słowa, magiczne wręcz, ale może trochę przez fakt, że ”przytulać” – można bez słów… niepotrzebnych słów… Pozdrawiam
Masz rację, Aventia, czasem przytulenie zastępuje wszystkie słowa.