Jestem odważna i strachliwa.
I taka, i taka, jedno drugiego nie wyklucza.
Mam odwagę pisać i publikować, co oznacza, że muszę przyjmować krytykę. Choćby w tym sensie przyjmować, by nie dyskutować, nie zaprzeczać, nie udowadniać, że jestem genialna, podczas, gdy w ocenie kogoś tam nie jestem.
Zdarzyło mi się kilka razy w życiu wykazać odwagą, tak zwaną cywilną i taką, w której musiałam pokonywać siebie, swoje lęki.
Strachliwa jestem w wielu dziedzinach życia. Na przykład boję się bólu fizycznego, bo wiem, że z trudem go znoszę. Dlatego nie narażę się na cierpienie, jeśli to nie będzie służyło ratowaniu życia.
Niedawno „dorwała” mnie lekarka zajmująca się chirurgią plastyczną i dawaj mi udowadniać, że najwyższy czas na korekty. Używała wielu argumentów, także tego, że jestem osobą publiczną, występuję przed ludźmi i powinnam o siebie zadbać. – Zrób coś dla siebie, jesteś tego warta – posługiwała się ogranym sloganem reklamowym.
Nie dałam jej szansy na opisanie tego, co by mi mogła wyciąć, naciągnąć, odessać. Powiedziałam jej, że jestem tchórzem i nic sobie nie dam zrobić, choćbym miała tysiące zbędnych złotówek. Już byłam młoda i byłam piękna, a teraz chcę być piękna inaczej. Mam prawo wiedzieć, jak to jest, kiedy się ma tyle lat, co się ma i mam prawo to obserwować z godnością.
Nie wierzyła mi.
Zaczęła opowiadać o kobietach, którym zlikwidowanie bruzdy pomiędzy oczami lub wokół ust odmieniło życie. Bo uwierzyły w siebie, dodały sobie wartości.
O, matko, myślałam, że zdechnę.
Biedne te kobiety, które muszą sobie dodawać wartości skalpelem lub innym świństwem.
Nie po to przez 55 lat inwestowałam w siebie, dbałam o rozwój wewnętrzny, by teraz bruzdy lub kilka kilogramów więcej odbierało mi poczucie wartości.
Dbam o siebie po swojemu, od miesiąca nawet bardziej, bo regularnie chodzę na gimnastykę i masaże, by się nie zgarbić przedwcześnie.
Jedyne, na co odważyłam się raz w życiu, to zrobienie sobie tipsów. Zawsze marzyłam o pięknych paznokciach, ale nie dane to było mojej neurotycznej naturze. Wytrzymałam z nimi tylko tydzień. I nigdy więcej, nigdy.Wolę swoje krótkie i miękkie, pomalowane bezbarwnym lakierem.
Inne
10 komentarzy
babo babowata, gratuluję opozycji wobec sztuczności. jesteś piękna sobą i taką bądź. buziaki morelowe.
a ponadto zawsze łatwo rozpoznać kobiety po operacjach plastycznych twarzy. No bo właśnie straciły twarz na rzecz specyficznej maski. Jak się dobrze zastanowić to wszystkie są do siebie podobne. A obraz siedemdziesięcioletnich staruszek o naciągniętych twarzach nastolatek to kosmiczne zjawisko. A ja lubię kosmiczne zjawiska, oczywiście z punktu widzenia socjologicznego. Delikatne korekty twarzy (nosa, ust, uszu, brody, itp.) mogą pozwolić wydobyć ładne cechy, ale to rzadko się udaje. Najczęściej mamy do czynienia właśnie z maską. Ale i tak nie to piękne co piękne tylko to, co się komu podoba. Ja i tak wolę inne walory…hihihi
zgadzam sie z Toba, Marto, w zupelnosci, jak sie w pierwszej polowie zycia inwestuje w siebie, to w drugiej polowie ma sie ten przywilej, ze mozna sie nie wstydzic ani swojego wieku, ani zmarszczek, ani wagi… bo dopracowalo sie osobowosci. operacje plastyczne tak, jesli sa to korekty prawdziwych oszpecen, w przeciwnym razie to operacje plastyczne sa oszpeceniami. w Polsce jeszcze stosunkowo malo kobiet robi sobie takie operacje, ale w Szwajcarii o wiele wiecej, a to o wiele bardziej ryzykowne niz pojscie do zlego fryzjera, bo „irreversible”, (najczesciej) nieodwracalne. i wtedy klops. nie dosc ze stara, glupia to jeszcze i na wlasne zyczenie oszpecona 😉 Ty, matka i kochanka, poetka i pisarka, jestes piekna! 🙂 tego zaden skalpel nie dokona ;)serdecznosci
ja jestem jeszcze w pierwszejpolowie mojego zycia i teraz sie ciesze ze sie odchudzam 😀 moze dane mi sie bedzie z tego cieszyc w przyszlosci:)nobel za postawe, pewnosc siebie i akceptacje 😉
Poprzez taką postawę dodatkowo zyskała Pani w moich oczach! Ja po wielu latach dałam się wreszcie namówić na przekłucie uszu i skończyło się to krwawym horrorem! Mam nauczkę na zawsze. Tylko nie dać się zgłupieć! Plastikowe twarze, bez mimiki i wyrazu są koszmarne. Pozdrawiam!Renia G. – z kurzymi łapkami wokół oczu oraz tłuszczykiem tu i ówdzie 😉
hm, lilitch, powodzenia w odchudzaniu, oczywiscie, ale zeby tak naprawde schudnac, to trzeba wymienic sposob odzywiania, od ktorego sie przytylo, na taki, od ktorego sie nie przytyje, odchudzanie na chwile pomaga na chwile, a w pierwszej polowie zycia zwykle jest sie tak szczuplym, ze nie potrzeba sie odchudzac, tak jak niepotrzebne sa wtedy liftingi, bo skora jest gladka z natury rzeczy. ale Nobla fajnie dostac, zapewne 😉
nobel nie dal mnie oczywiscie!!ja juz dietetyke skonczylam wiec cos niecos o dietach wiem:d smiem tez twierdzic ze gruba nie jestem ale chcialabym wygladac lepiej i lepiej sie czuc oczywiscie:D troche egoizmu nikomu nie zaszkodzilo 😉
Rany boskie! Już nie mam cierpliwości! Od trzech dni próbuję wysłać komentarz i nie mogę,coś się pieprzy.Po wpisaniu kodu znika cały mój tekst.Nie mam pojęcia co się z nim stało.Przyznaj się,Marta,pewnie to sprawka Twoich „kotów”?Teraz na próbę wyślę,ale to już ostatni raz!
Ha, ha, udało Ci się. Widzisz…postraszyłaś koty i jest.
Rzeczywiście coś się teraz dobrego dzieje, bo ja wcale nie muszę tutaj wpisywać tych literek przedziwnych z kodu, więc Krycha poczarowała dla wszystkich. Buźka.