Wiosna wita mnie śniegiem, dużo go spadło od wczoraj. Czułam, że tak będzie, krakałam i wykrakałam. Wprawdzie tegoroczna zima była łagodna, nawet kożucha nie wyciągałam, a i w zimowym płaszczu wiele nie chodziłam, tym niemniej pierwszy dzień wiosny chciałoby się witać z radością, a ja jestem ponura jak, nie przymierzając, pan Roman. Mówię tak, by siebie zdołować jeszcze bardziej.
Jestem dziś bez planu. To znaczy mam plan, powinnam wreszcie skończyć ostatni rozdział książki, który ma być śmieszny, no i kółko się zamyka, bo jak pisać śmiesznie, skoro w środku ponuractwo.
Historia z psem w pałacowym ogrodzie skończyła się dla mnie pomyślnie, skoro siedzę i piszę. Pies tak mordę darł, że zbudził właścicielkę, a wiadomo, że jak człowiek oczy otwiera, to od razu zerka na telefon, czy po nocy jakiegoś miłosnego wyznania nie dostał, które by odmieniło jego życie. Więc Doris dostała sms-y z „help” i postanowiła się ulitować nad obowiązkowością bydlaka trzymającego władzę. Zamknęła go w klatce, a zamknąwszy zaczęła wysyłać sms-y ( bo mój telefon jak na złość stracił zasięg, chyba od tego szczekania) z zapytaniem, gdzie jestem i jeśli na którymś z pałacowych drzew, to już mogę zeskoczyć.
Dalszą część dnia spędziłam na szezlongu, wszyscy mnie hołubili, dopytując jednocześnie, co też chciałam robić o szóstej rano w parku.
Próbuję się poukładać na wiosnę, ale jak spojrzę za okno, to mnie mrozi.
Inne
4 komentarze
Piękna Doris zamknęła psa w klatce? W klatce? O mój boże! Piekna Doris nie tylko piękna, ale i okrutna. Tak jak to bywa w bajkach..hehehe
Pani Marto… niech sie pani nie czuje samotne… tez jak ponurak sie slaniam caly dzien 🙂 psiaka szkoda… tak zamykac jak estie krwiozercza a przeciez tylko efekt liczy sie finalnie a podobno skonczylo sie dobrze:)
pozdrawki słoneczne, naprzekorne pogodzie niewiosennej, by się babie babowatej rozjaśniło w duszy nieco
a ten (ta) „nihil novi” to jest dopiero naprzekorniak,co? hehehe..! pozdro i dla niego- wszystkiego przekornego!