Inne

Marzenia, chciejstwa, zachcianki i te wstrętne pieniądze

Jest różnica pomiędzy chciejstwem i zachcianką, a co dopiero marzeniem. Zachcianki miewam często i spełniam je, bo lubię być dla siebie dobra. Chciejstwa wymagają zachodu, nieraz wysiłku, ale i one są do ogarnięcia dla ludzi konsekwentnych i upartych. Najtrudniej z marzeniami. Często bywają nieosiągalne. Bywa jednak, że się spełniają i to w chwili, kiedy już się nie dąży, nie drąży i przestaje wyobrażać sobie siebie w marzeniu.

Kupiłam tę powieść w księgarni na dworcu, zachęcił mnie bardziej tytuł „Lista moich zachcianek” niż banderola, informująca, że we Francji sprzedano już ponad 600 tysięcy egzemplarzy, niewyobrażalna liczba dla polskiego rynku, na którym sprzedanych 10 tysięcy egzemplarzy staje się marzeniem wydawcy, nie mówiąc o autorze. Wiadomo, że aby napisać bestseller, wystarczy zastosować tylko 3 reguły, ale nikt nie wie jakie.

600 tysięcy sprzedanych egzemplarzy by mnie urządziło do końca dni moich, pomyślałam i oczy mi się zaświeciły na samą myśl, że oto moja praca zostałaby doceniona na miarę europejskich rynków. Nie gram w lotka, nie marzę, by coś mi kapnęło z nieba, nie dzielę niewygranych pieniędzy, ale lubię słuchać opowieści innych, co by zrobili, gdyby. Chciałabym, nie ukrywam, mieć więcej czytelników kupujących moje książki, tak więc może w powieści Gregoire Delacourta znajdę owe trzy tajemnicze reguły, przemknęło mi przez głowę.

Pierwsze zdanie: „Ludzie zawsze się okłamują” i ostatnie: ” Jestem kochana. Ale sama już nie kocham” – mogły zapowiadać smutny romans, ale czułam, że będzie inaczej.
Jocelyne Guerbette, 47-letnia kobieta, pracująca w pasmanterii, w Arras, wie, że obiektywnie nie jest ładna, a jednak lubi patrzeć na siebie nagą, pozując przed lustrem, w samotności. Wie, że gdyby tylko ktoś zechciał zobaczyć w jej ciele ciało omdlewającej modelki, stałaby się lekka i pełna wdzięku nie tylko przez te sekundy, kiedy podziwia siebie w lustrze.

Jocelyne to mężatka z ponad 20-letnim stażem, matka dwójki dorosłych już dzieci i jednego „aniołka”. Na pozór jest kobietą spełnioną, ale kiedy wsłuchamy się w jej opowieść, zobaczymy, że często zbyt łatwo godziła się z tym, co dawał jej los i nie zawsze dobry dla niej mąż. Blog o robótkach, koronkach, szyciu, fastrygach, który prowadzi, zdobywa wielką popularność w sieci, jakby od niechcenia, a ona sama zaczyna wierzyć, że ma talent i chętnie dzieli się nim z internautami.

Jocelyne ma dobre, choć trudne relacje z dziećmi. Ma także dwie przyjaciółki-bliźniaczki, namiętnie grające w totka. To one namówiły ją do gry na chybił trafił. Wygrywa 18 milionów, 547 tysięcy, 301 euro i 28 centów. Teraz może spełniać nie tylko swoje zachcianki, ale i chciejstwa, nie mówiąc o nieosiągalnych marzeniach. Ciekawe są te listy zmieniających się zachcianek, bo dzięki nim poznajemy tę kobietę, jej system wartości i najprawdziwszą „pestkę”.

Jaką cenę przyjdzie Jocelyn zapłacić za wygraną?
W życiu, niestety, zawsze jest coś za coś.
„Dzisiaj, ukochany, mogę ci podarować twoje marzenia, nie kosztują tak wiele, 52-calowa plazma Sony, tysiąc euro, zegarek Seiko, czterysta euro, Porsche Cayenne, osiemdziesiąt dziewięć tysięcy euro…Koszmar. to przerażające, co mnie spotkało. Myślę o wszystkim, co teraz będzie dla mnie dostępne i nie mam ochoty na nic”. Nie zdradzę, dlaczego Jocelyn tak mówi.

Spełnione marzenia niekoniecznie muszą uszczęśliwiać.
Co pieniądze mogą dać, a co odebrać?
Co z nami zrobią, jak nas zmienią?
Czy rzeczywiście pieniądze doprowadzają ludzi do obłędu i są przyczyną czterech zbrodni na pięć?
Czy jesteś pewien, że ciebie nie zmienią?
Że chciwość nie zniszczy twojego życia?

Zachcianki są bezpieczne, najbezpieczniejsze.
Spełnione marzenia mogą nas zniszczyć, zniewolić, odebrać nam małe radości, które zawsze ratują do jutra.
Albo nie.
Bo „tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”.

in / 1815 Views

5 komentarzy

  • ~Bluebell 8 czerwca 2013 at 13:13

    Czy rzeczywiście wiemy o sobie to i tyle ile NAS sprawdzono ? Czy może wiemy tyle i to na ile SAMI sprawdziliśmy się ?

    Reply
  • ~Mila 9 czerwca 2013 at 13:10

    To prawda, że spełnione marzenie może zniewolić. A jeszcze trzy lata temu kłóciłabym się z każdym, kto próbowałby przygotować mnie na rozczarowanie.
    Teraz każdego dnia szukam tych „małych radości, które zawsze ratują do jutra”, bo marzenie okazało się być… błędem? Nie doceniałam małych rzeczy, które były w mojej codzienności.

    Reply
  • ~hetera 10 czerwca 2013 at 16:38

    A ja skupiam się tylko na codziennych zachciankach. One dają mi tyle radości i zadowolenia, że o reszcie nie myślę 😉

    Dziękuję. Za wszystkie Twoje książki.

    Reply
  • ~Bluebell 10 czerwca 2013 at 18:31

    Amos Oz mówi, że każde spełnione marzenie, wszystko, co powstało z marzenia jest ROZCZAROWANIEM.

    Reply
  • ~Aleksandra 10 czerwca 2013 at 22:40

    Między innymi i dlatego nie mam marzeń. W mojej definicji marzeniem jest np. móc porozmawiać z Mickiewiczem, a reszta… reszta, to są cele do realizacji. Wydaje mi się, że w tym momencie problem mieliby ludzie, którzy sami nie wiedzą czego chcą od życia – mi tam jest zawsze mało 🙂

    Reply
  • Napisz swoją opinię

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.