Dzisiaj, tuż przed wyjazdem do Radia Katowice, gdzie byłam umówiona na nagranie do audycji Ewy Niewiadomskiej „Pozytywka”, kurier przyniósł egzemplarze autorskie „Elidełka Kowadełka”. Capnęłam egzemplarz i pojechałam. Swoim zwyczajem pogłaskałam okładkę, na dobry początek. Kiedy napisałam tę książkę, nie wiem. I nie kokietuję. Pomysł skrystalizował mi się w czerwcu zeszłego roku, scenariusz napisałam pod koniec ubiegłorocznych wakacji. I choć po wydaniu „Lacrimosy” obiecałam sobie nie wydawać nic w 2018 roku, to jednak stało się.
Pisałam z myślą o 10-12-latkach. Ale oczywiście byłabym zadowolona, gdyby i mamy, i babcie, a może i dziadkowie czytali razem z wnukami.
Rzecz jest ze smrodkiem dydaktycznym, jak powiedziałby Wańkowicz. Ale to dydaktyka bez nachalności. Po dwóch dniach odcięcia od sieci 11-letnia Ela, zwana Elidełkiem, przeprosiła się z czerwonym zeszytem, podarowanym przez tatę. Nie miała innego wyjścia, bo tata powiedział: Jeśli codziennie zapiszesz w nim jedną stronę, będziesz mogła zagrać w którąś z ulubionych gier. Rzecz jasna, na komputerze. I Elidełko zaczyna pisać. O koleżankach, kolegach, rodzince.
To rzecz o pisaniu. O tym, czym różni się historia zapisana od opowiedzianej. O odpowiedzialności za słowo i o odwadze. I o poszukiwaniu przyjaźni. O zwyczajnej rodzince. A może niezwyczajnej? Bo czy zwyczajną jest taka, w której każdy ma swoje obowiązki domowe, w której jest czas na rozmowy i wspólne jedzenie posiłków?
Ciekawa jestem, czy polubicie tę rodzinkę. I kogo najbardziej? Czy mamę, która każdą chwilę wykorzystuje na czytanie, czy Azorka wziętego z azylu, czy Kubusia lubiącego siedzieć pod stołem? Czy???
Elidełko po jakimś czasie czuje się królową czerwonego zeszytu. To od niej zależało, kogo opisze w zeszycie, a kogo pominie.
O mnie napisz, domagała się Ula Bubula. Czy Ula będzie interesującym tematem? Czy pisanie stanie się w klasie Elidełka zaraźliwą chorobą? I czy wiele się od tej chwili zmieni w życiu Elidełka Kowadełka?
Proszę, sprawdźcie sami. Przeczytajcie.
Książkę wydało wydawnictwo Akapit Press.
Brak komentarzy