Nie jestem królewną, ale ziarnko grochu poczuję i spać bym na nim nie mogła. Dobra noc to dla mnie najlepszy kosmetyk. Dlatego dbam, by w czasie podróży spać w przyjemnych miejscach. Takie ostatnio znalazłam w Krakowie, na Starowiślnej, blisko starego Rynku. Z dworca doszłam pieszo, Plantami. I był to bardzo rześki spacer w chłodnym poranku.
W Platinia Apartaments było to, co lubię: jasne, skandynawskie wnętrze, czystość, cisza, biała pościel, nienagannie wyprasowana (zawsze o to dopytuję, bo nie cierpię tej z kory), lekkie kołdry i miękkie poduszki, wygodna i nowoczesna łazienka, TV, wi-fi. Nie jestem maniaczką telewizji, ale z trudem znoszę „hotelową samotność”, dlatego telewizorem ją oswajam. Do hotelu wchodzi się przez podwórko (patio). Magnolia pięknie ozdabiała je kwiatami. Gdyby było cieplej, piłabym pod nią kawę przy wystawionym tam stoliku.
W pokoju był czajnik, filiżanki, herbata i kawa. Dla mnie to bardzo istotne, bo lubię wypić kawę rano w łóżku, a wieczorem herbatę.
http://www.platinia.pl
Recepcjonistki uczynne, uśmiechnięte. Jedna z nich jest Rosjanką, z Irkucka. Śniadania bogate, w postaci szwedzkiego bufetu. Ciepłe dania przygotowywane na bieżąco. I cena za dobę przyzwoita. Wiem, co mówię, bo dużo podróżuję. Zdarzało mi się już na podobną cenę dostać pokój, z którego od razu rezygnowałam, bo nie było w nim nawet połowy tego, co tutaj. Jestem pewna, że tutaj jeszcze nieraz się zatrzymam.
Brak komentarzy