Codziennik

Po wakacjach

Jeśli ktoś prowadzi tak zwany regularny tryb życia, przewidywalny (teoretycznie) w swoim rytmie, to marzy o szalonych wakacjach, z przygodami, w towarzystwie. Ja na odwrót. Przynajmniej ostatnio. Dwa wiosenne miesiące spędziłam w podróżach zawodowych. Potem podziwiałam pałace w Kotlinie Jeleniogórskiej. Jeździłam motorówką po polskim morzu. I chwatit. Całe trzy tygodnie sierpniowe spędziłam w domu, w mieście. Przyłapywałam się na myśleniu o tym, że powinnam wyjechać. Myśl o kolejnym pakowaniu walizki odbierała mi radość z ewentualnego wyjazdu. Aż w końcu głośno sobie powiedziałam, że teraz mam wakacje od wakacji. I to było dla mnie bardzo dobre. Czas spędzony w Dolinie Trzech Stawów, zaledwie kilka kilometrów od domu, na spacerach w lesie (300 metrów od domu), także na zabluszczonym balkonie był mi potrzebny.
Ostatni tydzień wakacji od wakacji spędziłam z niemiecką siostrą. Dni mijały za szybko. Kiedy się pożegnałyśmy, ze wzruszeniem do łez, to zaczęłam sobie przypominać, gdzie nie poszłyśmy, czego jej nie pokazałam i czego nie ugotowałam, choć zamierzałam.
Teraz pora przykuć się do biurka na co najmniej pół roku.
Potrzeba na to energii. Mam nadzieję, że ją zgromadziłam.
Przywykłam do tego, by pracować sezonami kulturalnymi, wyznaczanymi rytmem teatralnych premier i roku szkolnego. W nowym sezonie postanowiłam dokończyć książeczkę dla dzieci i napisać powieść.
NosprChcę też często chodzić na koncerty do NOSPR-u, bo lubię klasyczną muzykę, a NOSPR to ósmy cud świata.

Danielek i Adaś idą do I klasy. Pawełek do IV klasy. Naprawdę cieszę się, że tego doczekałam i jestem babcią nie do końca zmurszałą.

in / 1027 Views

Brak komentarzy

Napisz swoją opinię

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.