Dziewczynka, gdy stanie się kobietą, będzie wiedziała, jak poruszać się w świecie.
A w szczególności zrozumie, że gdy ją boli, to tak naprawdę nie boli.
Gdy jej się chce, to tak naprawdę jej się nie chce, a gdy nie chce, to właśnie chce.
Gdy płacze, to histeryzuje i jest niewdzięczna.
Gdy się na coś nie zgadza, to jest wredna i cyniczna.
Gdy się cieszy, to się wygłupia, albo jest pijana.
Gdy chce ładnie wyglądać, to się mizdrzy, a gdy się kimś zainteresuje, to się puszcza.
Gdy się wstydzi, to jest głupia, a gdy się nie wstydzi to jest bezwstydna.
Gdy się przy czymś upiera, to przesadza, a gdy się nie upiera, to nie wie czego chce.
Jak kocha, to jest naiwna, a jak nie kocha, to jest zimna.
Gdy ma ochotę na seks, to jest suką, a gdy nie ma ochoty na seks, to też jest suką.
Jeśli chce być kimś – to znaczy, że przewróciło się jej w głowie, a jak nie chce być kimś, to jest głupią kurą.
Jeśli jest sama, to znaczy, że nikt jej nie chciał, a jeśli jest z kimś, to znaczy, że cwana.
Wtedy też będzie wiedzieć, że gdy dostaje furii – to jej się tylko tak zdaje.
W każdym razie, może być pewna, że nie ma żadnych prawdziwych powodów do gniewu i powinna udać się po poradę do psychoterapeuty.
~ Wojciech Eichelberger
Codziennik
6 komentarzy
Ostatnio o tym myślę. O sobie jako o kobiecie, o kobietach, które są blisko mnie, rozmawiam z nimi, słucham, obserwuję.
To wszystko, co wyżej, to prawda, niestety. Jakiegoś kawałka tej opisanej rzeczywistości doświadczyłam. To paranoja, to absurd! Buntuję się w środku, krzyczę, przeklinam… ale chyba do samej siebie. Nie wiem, czy ktoś słyszy, a jeśli słyszy to czy słucha.
I tylko wyjścia nie widzę z tego błędnego koła. Zastanawiam się, czy ono w ogóle istnieje.
Milu, ja o tym myslę od co najmniej 55 lat! I odpowiedzi nie znajduję. Bo nie ma jednej odpowiedzi. Trzeba po prostu być po swojemu. I myśleć o sobie najlepiej. Bo jak się same nie uszanujemy, to nikt nas nie uszanuje, ot, co.
Niestety, pani Marto, niechetnie, bo wlasciwie nie powinnam uzywac AZ takich bizantyjsko-monumentalnych argumentow, ale jednak napisze: a co z tymi, ktorzy zostali zapedzeni do komor gazowych? Czy nie szanowali siebie? Pani Marto, wie Pani dobrze, iz sa modne tu i owdzie stwierdzenia typu: ma tak, bo sam sobie winien; co zreszta czasami moze byc prawda, ale jednak, ale jednak, jesli zadajemy pytania, JESLI, JESLI …. …. Prawda, ze ciekawe jest to slowo: JESLI. Lubia go logicy.
Co powiedzialaby na to pani Halina Birenbaum, ktora przezyla swoja smierc w komorze gazowej i zmartwychwstala, bo zwyczajnie akuratnie zabraklo wtedy gazu?
Jakoś tym razem nie za bardzo rozumiem, co Pani chciała powiedzieć, poza faktami, które podała. Bo na zadane pytania nie znajduję odpowiedzi. Bo ich nie ma. Serdecznie pozdrawiam.
Ech, pani Marto, usprawiedliwialam sie z powodu nazbyt ciezkiego gatunku argumentu; rzecz w tym, iz nie zawsze nasz szacunek do nas samych warunkuje szacunek innych osob. Czy ci, ktorych wtracono do komor gazowych byli WSZYSCY pozbyci szacunku do siebie?
„Krótko mówiąc”. 🙂