Marta Fox, pisarka, która debiutowała przed ćwierć wiekiem zbiorem opowiadań i wierszy pod tytułem „Kapelusz zawsze zdejmuję ostatni”, nareszcie postanowiła się ustatkować. Udało nam się skontaktować z autorką i zapytać o powody takiej desperacji.
Z wrodzoną sobie swadą odpowiedziała:
– No, cóż, lepiej późno niż później. Był czas głupoty i szaleństw, teraz nadchodzi czas umiarkowania, z wyłączeniem jedynie umiarkowania w jedzeniu i piciu. Wszystkie bankiety świata są już nie dla mnie, co nie znaczy, że ubierać się będę tylko w barchany i pluszowe kapoty. Wręcz przeciwnie, nie zrezygnuję z noszenia kapeluszy oraz przedwojennych walizek zamiast małych torebek. Zamierzam również krzyczeć kolorami, by ani trochę nie być przeźroczystą.
W ramach przechodzenia na stateczność kupiłam sobie klasyczną sukienkę, w której, niestety, wyglądam jak serdelek. Januszek mówi, że przesadzam i że wyglądam świetnie. Nie wierzę, bo podobam mu się nawet w worku pocztowym. Postanowiłam także nie zjeżdżać z pobliskiej górki na „dupolocie” i omijać place zabaw, kiedy spaceruję sama, bez wnuka. Postaram się także wyrażać parlamentarnie, jakąś wadę można mieć, prawda? Wszystko to będę wyczyniać, by zasłużyć na miano statecznej białogłowy i odczuć, czy to jest nudne, czy pociągające. Doświadczeń ekstremalnych nigdy dość!
3 komentarze
Pięknie i z takim właściwy sobie dowcipem najwyższej próby podchodzisz do życia!
Trzymam kciuki! 🙂
Te kolory jaskrawe, krzyczące, podobają mi się, pani Marto; choć sama takich nie noszę, ale właśnie, może i dla mnie nadszedł czas na nie. Powoli polubiłam czerwień w wykwintnych odcieniach; teraz mam na sobie czerwony wełniany golfik i czerwoną kamizelkę.
A w ogóle, to najważniejsze, że podobamy się osobom, które nas kochają, i które my kochamy.
Blubell, ciekawe, jak się czujesz w czerwieniach. Dodają energii? Ja niby lubię zielen, szafiry, ale jednak zimno mi w nich. Serdeczności.