„Na świadectwach wzbici w radość”
odlecieli uczniowie.
Miałam możliwość zobaczyć radość wnuka. Spontaniczną, nieokiełznaną zakazami. Aby odebrać świadectwo, musiałby obejść ławki ustawione w podkowę. Radość była zbyt wielka, by tracić czas, więc śmignął na tyłku pod ławką i z godną podziwu ekwilibrystyką wylądował wprost u stóp nauczycielki w chwili, kiedy wręczyć chciała i świadectwo, i książkę za wyniki w nauce i bardzo dobre zachowanie. No, nie wiem, zawiesiła głos nauczycielka, zobaczywszy jego śmiganie, i roześmiała się. Także i inni uczniowie tudzież rodzice się roześmiali, bo i oni byli w klasie przy wręczaniu świadectw. Mój wnuk w geście zwycięstwa podniósł ręce do góry. W jednej trzymał świadectwo, w drugiej książkę o tajemnicach Wszechświata, uśmiechał się od ucha do ucha i w podskokach dobiegł do swojej ławki.
Ileż się zmieniło od czasu, kiedy to ja byłam uczennicą, a potem polonistką w liceum. Te zmiany mnie nieustająco cieszą i choć wiele jest jeszcze do zrobienia, to nie ma powrotu do „czarnej pedagogiki”, mam nadzieję.
Nie wróci już instytucja „oślej ławki”, ustawionej pod oknem, tak, by każdy, kto wchodzi do klasy, od razu widział. „Ośla ławka” jest nie do pojęcia dla kogoś, kto jej nie doświadczył. Była to kara wymierzona w godność ucznia, mająca na celu wyszydzić, wykpić, zastraszyć, złamać. Był to rodzaj tresury, od której człowiek bynajmniej nie stawał się lepszy, ani kulturalniej wychowany. Ci wytresowani ponad miarę, tylko czekali, kiedy się zerwą z łańcucha i spróbują wziąć odwet, który i tak uderzy w nich samych, inni pozostaną ze skazą na zawsze, jeszcze inni zaczną pisać wiersze, by złość i krzywdę zamienić w „coś” szlachetniejszego.
„Ciekawe, że z pokolenia na pokolenie dzieci są coraz gorsze, natomiast rodzice coraz lepsi, a więc z coraz gorszych dzieci wyrastają coraz lepsi rodzice”, powiedział Wiesław Brudziński. Przypominam sobie to zdanie, znane mi od lat, w różnych okolicznościach. Tym razem, patrząc na inną szkołę, cieplejszą, może bardziej wyrozumiałą, a może po prostu taką, w której nauczyciele lubią dzieci. I nie chodzą do pracy za karę.
Odfrunęłam i ja. Na wieś.
Do pół i lasów, zakotwiczyłam się w „Nordalijce” na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Chcę się uporządkować w środku. Zabrałam z domu stertę wycinków z gazet, które zbierałam w domu i nie zdążyłam przeczytać. Zabrałam 4 książki, nic lekkiego, dopiero teraz zauważyłam. Ale tak naprawdę to nie lubię czytać lekkich opowieści, choćby i najlepiej napisanych. Lubię jak książki mną rzucają o mur.
4 komentarze
” Lubię jak książki mną rzucają o mur.” Ja Marto, lubię książki ani lekkie, ani takie, żeby mną rzucały o mur. Po tych pierwszych czuję, stratę czasu, a po tych drugich, trudno mi się przez długi czas – otrząsnąć. Lubię książki, które mnie wzruszają i takie, które nadzieję dają. Nadzieję i wiarę w ludzi, w to co nazywamy niestety – złudną nadzieją. Ale muszę ją mieć, bo bez niej źle, jak psu pod płotem, którego nikt, nigdy nie przygarnie. Tak samo jest, z filmami. Brutalne sceny, rodzą we mnie – wątpliwości, brak wiary w człowieka. I, że człowiek, to brzmi durnie, zamiast dumnie!
O jejusiu, Krystyno! Nie wiem jak umknął mi Twój wpis, bo na późniejszy się chyba wpisałam. Reasumując- komentując to „jesteśmy po tych samych pieniądzach”, BO takie same książki lubimy. Pozdrawiam, Iza.
Pani Marto, czy wie pani, iż i teraz zdarza się, że nauczyciel uderzy ucznia?, na przykład w twarz? Było parę lat temu takie zdarzenie, w dużym mieście, wuefista uderzył w twarz chłopaka 17-letniego.
O innych przypadkach, z naderwanymi uszami, też słyszałam.
Lubię książki różnorodne – takie, które pocieszą i odbudują wiarę w ludzi; zaciekawią i rozwiną wiedzę, wciągną w intrygę i nie można ich odłożyć, wzruszą, zagniewają, rozbawią itd, itp.
A propos wiary w ludzi, polecam gorąco w dzisiejszym Dużym Formacie GW artykuł „Czułe słówka”. Kapitalny ! Autorka przez rok mówiła miłe rzeczy ludziom w autobusach, na poczcie, w kolejkach, urzędnikom w urzędach, sąsiadom itp. I co z tego wynikło?
Ja też będę próbować, chociaż i tak często mówię miłe rzeczy obcym ludziom.
Marta – napisz jakie książki wzięłaś na wieś. Wypocznij i chłoń letnią przyrodę.
Wprawdzie nie widziałam jak moja wnuczka odbierała świadectwo ale jestem z niej bardzo dumna – uzyskała drugi wynik w szkole, po pierwszej klasie LO.
Pozdrawiam słonecznie – Rena