Mój wnuk wie, kto to pan Kleks, ale dziwi się, kiedy mówię, że zrobiłam kleksa.
Pokazuję mu, jak się robią kleksy. Tym razem się dziwi, że jemu się nie robią. Nic dziwnego, on z pokolenia długopisów, piór kulkowych, piór na naboje. Moi wnukowie nie wiedzą, co to brudne od atramentu ręce. Bardzo im się jednak podoba kałamarz, bibułka do wysuszania.
Opowiadam im, jak dawniej wyglądały ławki, nawet próbuję narysować ławkę, w której siedziałam jako uczennica, co mi z trudem przychodzi. Szukamy w Internecie, znajdujemy.
Na co dziurka w środku ławki, pyta Danielek. Opowiadam o kałamarzu i o dużej butli atramentu, którą w swojej szafce przetrzymywała nauczycielka i wlewała atrament z tejże do małego kałamarza, tkwiącego w dziurce ławki, kiedy komuś zabrakło.
Pawcio próbuje pisać obsadką ze stalówką. Słusznie zauważa, że to trudniej i więcej czasu się traci. Tłumaczę, jakie korzyści płyną z takich ćwiczeń. Mówi, że szkoda czasu. No, tak, CZAS, zapomniałam, że młodym się śpieszy bardziej niż starszym. Do czego, pytam. Do hasania po podwórku? To rozumiem. Do komputerowych gier? Tego ani trochę, może dlatego, że nigdy nie lubiłam w nic grać, ani w karty, ani w gry logiczne, ale w chińczyka, ani w scrable. Czasem się zgadzałam, by innym sprawić przyjemność.
Jak to napisał Miłosz? „Najchętniej grałbym w karty i szachy, żeby własnych nie zdradzać tajemnic”.
4 komentarze
Marto! – myślałam, że od tych wspomnień z kałamarzem w tle, zakręci mi się łezka w oku. – Ale nic takiego się nie stało, bo pomna – mąk, które mi od lat wczesnoszkolnych, towarzyszyły, podczas pisania piórem, to prędzej pojawiło się niemiłe uczucie i dreszcze na plecach. Ale opisane, przez Ciebie, sytuacje z wnukami, są cenne dla nas, bo dają nam możliwość wspomnień i dystans do szybko upływającego czasu. Tak myślę 🙂
Pozdrawiam, K.
Pani Marto, mam wciąż parę zeszytów pisanych piórem ze stalówką staroświecką i maczaną w kałamarzu; już były długopisy, ale nie wolno nam było ich używać! Bibułki, kredki, szlaczki, kałamarze, pióra ze stalówką osadzoną na drewnianej rączce; miłe rzeczy.
…atramentowy kleks….on może być tym czym chcesz
Może chmurka być malutką,również może być i nutką
Wyobrażnia tutaj działa-robisz kleksy, jest zabawa
Kleksy tu i kleksy tam-cały zeszyt kleksów mam.
Ciepło pozrawiam.
Nie mogę sobie przypomnieć ławki z I klasy, choć doskonale pamiętam wspaniałą panią wychowawczynię (rok 1957). Późniejsze ławki już pamiętam – niemal identyczne jak ta z Twojego zdjęcia. Kleksy to była zmora, wykoślawione stalówki także. A dziś ? – fajna zabawa. Z moją wnusia (teraz to już panna) zginałyśmy kartkę A 5 na pół, w zgięcie robiłyśmy dużego kleksa z farbki, ściskałyśmy, potem otwierałyśmy i ukazywały się piękne wzory, zagadki. Wywołałaś u mnie fajne wspomnienia.
Ciepło pozdrawiam i życzę ciekawych spotkań z czytelnikami – Rena