Jest ich kilka.
Chciałam napisać „głupie” pytania.
Ten przymiotnik jest jednak zbyt ogólny. Niesie za dużo znaczeń, z których każde podlega osobnej interpretacji: niemądre, puste, bezsensowne, bo nic nie wnoszące do rozmowy, nietaktowne, kłopotliwe, niezręczne, naiwne.
Z kolei pytanie naiwne może nieść w sobie prawdziwą mądrość. Takie zadają dzieci, bo są jeszcze nieskażone brudem świata i wszelką kalkulacją. „Nie ma pytań pilniejszych od pytań naiwnych” napisała Wisława Szymborska w wierszu „Schyłek wieku”. I wiele w tym racji.
Ponoć nie ma pytań głupich, bywają tylko głupie odpowiedzi. I w tym też jest wiele racji.
Tak więc dałam tytuł „irytujące pytania”.
Dodam jeszcze, że one irytują mnie, co nie znaczy, że każdego.
Irytują dlatego, bo chciałabym odpowiedzieć szczerze (jakoś tak mam), a jednocześnie wiem, że rozmówcy bynajmniej nie chodzi o szczerość, bardziej o zrobienie show, o rodzaj dowcipnej gry w słowa.
Podam kilka, kolejność nie ma znaczenia:
1. Co słychać?
Grzecznościowy ogólnik, zagajenie rozmowy po dłuższym czasie niewidzenia. Konwersacyjna „zapchajdziura”. Jak odpowiedzieć? Ponarzekać na pogodę? Uśmiechnąć się uśmiechem numer 8 i powiedzieć po amerykańsku, że wspaniale? Po polsku ponarzekać na choroby i kolejki do lekarzy? Albo na Tuska zrzucić winę za to, że chciałoby się lepiej, a jest gorzej? Jeszcze można odpowiedzieć wytrychem: Zależy, gdzie się ucho przystawi. Albo zagnać rozmówcę do kąta pytaniem o konkret: Co cię interesuje?
2. Co zabrałbyś na bezludną wyspę?
Pytanie gdybanie. Potraktować je serio, to wyobrazić sobie sytuację niewyobrażalną. Zabranie Biblii zamyka rozmowę. Butelka Dom Perignon rocznik 1992 byłaby przyjęta z uśmiechem. Wybrać ulubioną książkę? A co jeśli chciałoby się kilka ulubionych? Może rozwiązaniem byłby czytnik e-booków? Ale to przecież trzeba elektrycznie ładować, więc na długo nie starczy, mimo że książek w nim mogę mieć i tysiąc. Może ciekawą odpowiedzią byłoby: Własną poduszkę. Lub: Bezuciskowe skarpetki?
3. Jakie jest twoje najważniejsze marzenie?
I jak tu odpowiedzieć? Jeśli szczerze, to byłoby to bardzo intymne pytanie i prywatna odpowiedź, której nie chciałabym upublicznić. Poza tym, jak wybrać jedno marzenie, skoro ma się ich kilka i są równie ważne. Można powiedzieć: Nie mam marzeń. I tym zamyka się rozmowę, wprawiając słuchaczy w zdziwienie lub politowania godne spojrzenia. Jeśli wymieni się konkret, jakiś materialny bzdet, często rozmowa potoczy się wokół innych bzdetów. Zdradzę, że na to pytanie mam od lat tę samą odpowiedź: Oczywiście mam marzenia, ale ich nie zdradzę, bo jestem przesądna i boję się, że się nie spełnią, kiedy je wypowiem.
Ciekawam, jakich odpowiedzi, by udzielili moi Czytelnicy.
PS. Iza zasugerowała, abym na tym blogu utworzyła kącik kulinarny, gdzie Czytelnicy dzieliliby się swoimi przepisami. Świetny pomysł! Problem tylko na tym polega, że nie wiem, jak to zrobić technicznie, ale „obcykam”. Wiedziałabym, jak to zrobić na mojej stronie internetowej, tak więc ewentualnie tam zrobiłam dodatkowo specjalny klawisz z przepisami.
13 komentarzy
Już zakasałam rękawy aby odpowiadać po mojemu: ad.1, ad.2 . i doszłam do końca… Marta mnie usiekła dzisiejszą propozycją. „Usiekła”, to nie to słowo. Czuję się:
1. zaskoczona
2. zaszczycona
3. dowartościowana
Te moje punkty też nie po kolei; ino pierwszy jest na swoim miejscu. Pomyślę jutro, wszak jastem „baranicą” jak Scarlet O’ Hara. No! Przyznajcie się Blogowiczki, która jej perypetii miłosnych nie zna? Ja znając, wpakowałam się w taką samą historię. Oj, tam! To nie moja wina, że urodziłam się w kwietniu. Dobranoc, Iza.
Ps. Te trzy punkty są super. Chciałam napisać, że to jest temat na wypracowanie; na każdy temat wymieniony w punktach można napisać wypracowanie a takie trzy w jednym to jest dopiero wyzwanie! Pomyślę jutro czy dam radę odpisać.
Słowo „ciekawam” mnie zdpopingowało, bo pochodzi od mojej matki. Jak takaś ciekawa Kochana Marto to masz moje „wypracowanie” w skrócie:
ad. 1. Znam gorsze pytanie: co słychać u twojego syna? Odpowiadam: nie wiem, chyba dobrze bo gdyby było żle to by zadzwonił i poprosił mnie o wsparcie.
ad.2. Na bezludną wyspę zabrałabym ino siebie; wszystkie najważniejsze książki mam w głowie.
ad. 3. Najważniejsze marzenia zrealizowałam, co nie znaczy, że nie
mam dalszych marzeń, ale też jestem przesądna. He, he! Jeszcze raz he, he! Dobranoc, Iza.
Izo, a ja myślę, że jeszcze mi się zdarzy w życiu przeczytanie jakiejś bardzo ważnej ksiazki, taką mam nadzieję.Bo wprawdzie mam kilku ulubionych pisarzy, co nie znaczy, ze nie chcę się zakochiwać w nowych.
Ja też mam taką nadzieję, ale teraz potrzebuję odpoczynku od pisania i czytania. Bezludna wyspa do mojego „chciejstwa” pasuje. Co prawda mieszkam w bezludnym domu, ale jest internet, telewizor, książki i nie mogę mózgu zresetować bo wyżej wymienione wodzą mnie na pokuszenie. Pozdrawiam, Iza.
A ja myślę, że za dużo Pani od ludzi wymaga. Nie widzimy się latami a patrząc w oczy znajomej sprzed lat trzeba o coś spytać i to w slowach najbardziej neutralnych, więc jednak… „co słychać” z całą serdecznością a nie bo „wypada”. Pytanie, co zabrałabym na bezludną wyspę też ma sens bo mówi, o tym co dla „odpowiadacza” najważniejsze. I tu też nie chodzi o dowicp a o priorytety… Tak mi się zdaje. Mnie te pytania nie irytują. Irytuja mnie za to za przeproszeniem – kąciki kulinarne w co drugim blogu. Chcemy się zamienić we Francuzów czy co ?
Francuzi fajni są. I bardzo fajnie celebrują jedzenie, bo oni jedzą w przeciwieństwie do tych, którzy żrą. Zauważyłam też, że o priorytetach można mówić w kameralnym gronie, wtedy to ma sens, a jak się ma na sali 150 osób, to trzeba dać występ i zrobić show, krótkie pytanie, dowcipna odpowiedz.Ale ma Pani rację, pani Malgorzato, za dużo wymagam. Bardziej jednak od siebie niz od ludzi.
Zgadzam się z Martą do przedostatniego zdania. A jeśli chodzi o dwa ostatnie zdania to też taka byłam ale się zmieniłam. Teraz wymagam od ludzi tyle samo co od siebie i zrobił mi się „reset” znajomych. Pa, Iza.
Na pierwsze, nie mam problemu, bo mnie nikt nie pyta. A czasem, nawet bym chciała. I przypuśćmy, że moje ” chcenie ” się spełni, to odpowiadam – wszystko po staremu. Ino te stare, jest mi, ino znane. Czyli głupia odpowiedź na głupie pytanie. Na bezludną wyspę, bezapelacyjnie, zabieram – inteligentnego, oczytanego, dobrze gotującego … – faceta! A moim marzeniem – jest, znaleźć się, jak najszybciej, na bezludnej wyspie.
Miłego dzionka, K.
Krystyna, fajnie, a pikanterii dodaje „ino”.
Ino gdzie znaleźć takiego cudnego gacha? Z takim to nawet na koniec świata… Pa, Iza.
1) Co slychac?
Odpowiedz: Nic nie slychac. Jesli ktos cos slyszy, to ma omamy sluchowe, moga go zaprowadzic go do psychiatry.
2) Co wziac na bezludna wyspe?
Odpowiedz: Zabrac LUDZI na te wyspe, bo bez drugiego czlowieka NIE DA SIE WYZYC ZBYT DLUGO!
3) Najwazniejsze marzenie?
Odpowiedz: Aby ludzie mieli czulsze serca.
Zgadzam się z Bluebell we wszystkich 3. punktach. Ale, ad. 2. to jakiś Piętaszek mi się przypomiał znienacka, ale mogę źle pamiętać bo SKS. Podtrzymuję swoje wcześniejsze zdanie, że jeśli na bezludną wyspę to tylko z … partnerem, co niekoniecznie musi być od razu cudnym gachem. Ad. 3: no, że też ja na taką odpowiedź nie wpadłam! Reasumując to znowu oklaski z Koszalina, tym razem dla Bluebell. Pa, Iza.
Zgadzam się z Bluebell we wszystkich 3. punktach. Ale, ad. 2. to jakiś Piętaszek mi się przypomiał znienacka, ale mogę źle pamiętać bo SKS. Podtrzymuję swoje wcześniejsze zdanie, że jeśli na bezludną wyspę to tylko z … przyjacielem co niekoniecznie musi być od razu cudnym gachem. Ad. 3: no, że też ja na taką odpowiedź nie wpadłam! Reasumując to znowu oklaski z Koszalina, tym razem dla Bluebell. Pa, Iza.