Inne

Julia w Veronie

„Ślubuję, ze Julii postawię pomnik ze szczerego złota. Jej wierną miłość ten posąg uświęci i Julia przetrwa w pokoleń pamięci, dopóki będzie istniała Verona” – mówi Montecchi w ostatniej scenie tragedii Szekspira.

Niedaleko od Piazza Erbe na Via Capello stoi dom Julii Capuletti ze słynnym balkonem, a na dziedzińcu pomnik (z brązu), jak obiecywał Montecchi. Za 6 Euro każda „Julia” może wejść na balkon w nadziei, ze pod nim będzie oczekiwał Romeo, który powie: „Lepsza już śmierć w walce z wrogiem, niż usychanie bez twojej miłości”. Prawa pierś Julii błyszczy złotem. To od dotykania. Legenda głosi, że kto dotknie piersi pomnikowej Julii, pokocha miłością jedyną. Mężczyźni też dotykają, choć wątpię, by z tego właśnie powodu.

Maria Konopnicka w swoich notatkach z podróży nie ukrywała rozczarowania: „Tam za bramą, gdzie skradał się rozkochany chłopiec, zajazd dziś jakiś mizerny rozpostarł wstrętne gospodarstwo swoje. Na dziedzińcu pełno śmieci, wozy ze słomą, sianem stoją, wewnętrzny ganek obwieszony podejrzanymi gratami, brudna dziewczyna ceber pomyj niesie. Tylko marmurowa tablica w ścianę domu tego wpleciona, zatrzymuje cię i przemawia”.
Dzisiaj oczywiście biznes turystyczny się kręci, więc wszystko wygląda inaczej. Do zwiedzających przemawia tablica, balkon, pomnik. Legendarnej historii kochanków z Verony można także wysłuchać z odtwarzacza, przez słuchawki, w wybranym języku.

Szekspir nigdy nie był w Veronie.
Skąd więc wziął temat do swojej tragedii? Tragedia powstała prawdopodobnie w latach 1594-5. Historię potajemnie poślubionych kochanków z Sieny opisał Włoch Massuuccio w 1475 roku. Inny Włoch, Luigi da Porto w „Istoria novel-lamente”, ok. 1530 roku, przeniósł ich dzieje do Verony. W jego wersji kochankowie noszą już imiona Romea i Julii i należą do rodów Montecchich i Capulettich. Istnieją dalsze włoskie i francuskie przeróbki tej wersji. W 1562 roku w Londynie ukazał się poemat A. Brooke`a. Ten właśnie utwór angielscy szekspirolodzy przyjmują jako główne źródło „Romea i Julii”.
Włosi są uparci i powołują się na autentyczność historii Julii, umiejscawiając ją w XIII wieku. Jest również grobowiec Julii, prosty, otwarty sarkofag w klasztornej krypcie kapucynów ( Via del Pontiere). Dowodów na potwierdzenie tej legendy nie ma. Od wieków jednak zwykli turyści oraz pisarze, np. Goethe, Byron, Heine, Norwid odwiedzali Veronę w poszukiwaniu „relikwii” po Romeo i Julii, a tak pozornie daleki od romantyzmu wiek XXI ciągle na nowo opowiada tę miłosną historię, opracowując ją według dzisiejszych wymogów sztuki.

PS: Celowo piszę „Verona” przez V, bo tak lubię
PS 2: Ten tekst powinien być zamieszczony przed Walentynkami, ale jakoś mi było nie po drodze z tym świętem, które lubią młodzi.
PS 3: Polecam film francuski „Młoda i piękna”
PS 4: Pappa.

in / 2537 Views

14 komentarzy

  • ~Krystyna 17 lutego 2014 at 16:05

    A mi po drodze to święto, mimo, że do młódek nie należę. A to dlatego, że odkąd polubiłam, torty, po części – własnej roboty ( spód biszkoptowy zamówiony ), to szukam okazji ( bez okazji byłoby łakomstwem ), żeby je robić i konsumować w miłym towarzystwie. Z niecierpliwością, wyczekuję na następną okazję – Dzień Kobiet. Tylko powoli wyczerpują mi się pomysły na kremy i dodatki do toru. Może masz Marto, albo, któraś z dziewczyn, jakąś propozycję, na pyszny tort? Chętnie skorzystam z przepisu i podzielę się wrażeniami smakowymi po spróbowaniu.

    Reply
    • ~iza 17 lutego 2014 at 18:10

      Podaję przepis na krem, który jest lekki i zawsze się udaje; do różnych tortów się nadaje:
      – szklankę mleka zagotować ze szklanką cukru (cuk. wanil.)
      – 1/2 szkl. mleka, łyżka mąki tortowej, 1 budyń śmietankowy albo waniliowy (ja dodaję ten doktora), dokładnie wymieszać i wlać do zagotowanego mleka z cukrem.
      Ugotować budyń ciągle mieszając , najlepiej w rondlu ceramicznym i mieszać drewnianą kopystką, bo lubi się przypalić. Zestydzić w zimnej wodzie też miszając aby nie zrobiła się „powłoka”. Prawdziwe masło, w temp. pokojowej, roztrzepać mikserem i dodawać po łyżce „budyniu” ciągle miksując. To jest baza do róznych kremów; można dodać:
      – kakao,
      – wiórki kokosowe i przełożyć tym kremem ciasto drażdżowe
      – rozdrobnine orzechy,
      – chałwę pokrojoną na kawałki,
      – kawę mieloną do torta bezowego (biszkopt, orzechy włoskie pokrojone- do kremu. W środku torta-, miedzy kremem małe bezy, te brzydsze, a na wierzchu te ładniejsze bezy.
      Z tego kremu- bazy robię tort makowy dodając do biszkoptu 1/2 szkl. maku suchego ino trza wydmuchać te resztki makówek. Pa, Iza.

      Reply
      • ~Krystyna 18 lutego 2014 at 12:24

        Dzięki Iza! Przepis, który podałaś – wypróbuję. Cała kostka masła?

        Reply
        • ~Iza 18 lutego 2014 at 14:59

          Cała, tzn. 200 g., najlepiej tego prawdziwego. Pozdrawiam, Iza.

          Reply
          • ~Krystyna 19 lutego 2014 at 10:48

            Tak jest! – ino prawdziwe! Podoba mi się to Twoje – ino. Dlatego sobie je od Ciebie pożyczyłam.
            Miłego dzionka, K.

          • Marta 25 lutego 2014 at 21:01

            „INO” jest świetne, ja też je lubię.

  • ~Bluebell 17 lutego 2014 at 17:15

    Tak myślę, pani Marto, że znamy o wiele ciekawsze historie miłości niż ta o Julii i Romeo.

    Reply
    • ~Iza 18 lutego 2014 at 15:31

      Nawet w religii katolickiej napisane jest gdzieś: kochaj bliźniego swego jak siebie samego. Zabić siebie, to w moim odczuciu, nie kochać siebie. Zabić się dla jakiegoś… Dziewczyny! Pokochajcie siebie aby nie wpaść na taki pomysł jak Julia. Pozdrawiam, Iza.

      Reply
      • ~Iza 19 lutego 2014 at 17:29

        Odpowiadam Krystynie, bo pod jej ostatnim wpisem nie było „odpowiedz”. Oj tam! Z Bluebell też ostatnio zaczęłam trzymać, więc myślę, że mi wybaczy ten wpis. Chodzi o życzenia od Krystyny co się spełniły!!! „Miłego dzionka” życzcie sobie codzienne Blogowiczki niniejszego bloga! W ostatnim zdaniu się „wygadałam”. Oj tam! Nie jest tejemnicą, że piszę do sądów; to „niniejszym” mnie zdradziło, bo dzisiaj tego co w ostatnim cudzysłowie użyłam parę razy odpowiadając sądowi i do Was też tym samym „językiem” napisałam. Ale, nie wykasowałam swojej…Chciałam napisać gupoty, ale to raczej jakiś nawyk nabyty, bo pisząc po „ichniemu”zapominam jak jest po naszemu. Pozdrawiam Was, na czele z Martą co ma cierpliwość do „mojego polskiego”. Iza.

        Reply
        • ~Bluebell 19 lutego 2014 at 17:38

          Izo, dobrze, że jesteśmy w życzliwych relacjach!!! Troszkę ostatnimi czasy nasze odpowiedzi wzajemne były nazbyt chropowate, ale ważne, abyśmy w tym nie trwały. Dziękuję za Twe słowa! Zdaje się, że w Biblii żydowskiej jest powiedziane, aby nie czynić drugiemu, co tobie jest niemiłe, natomiast w Pismach chrześcijańskich, Jezus mówi, aby czynić innym to, co byśmy chcieli, by i nam czyniono. Dużo by myśleć nad tym wszystkim.

          Reply
          • ~Iza 19 lutego 2014 at 20:24

            O, jejusiu! Uważałam się za takie coś co ma własną religię, a tu proszę; moje poglądy są w innych religiach. Dzięki Ci. Tej „chropowatości” nie zauważyłam, być może, że za Markiem Aureliuszem daję każdemu prawo do „własnego osądu rzeczywistości”. „Miłego dzionka” jutrzejszego życzę. Pa, Iza.

          • Marta 25 lutego 2014 at 21:01

            Bluebell, jak zawsze potrafi przywołać właściwe żródlo. Ja cytuję słowa z „Biblii żydowskiej”.

      • Marta 25 lutego 2014 at 21:02

        W przykazaniu, Izo. Którym?Hehhe.

        Reply
    • Marta 25 lutego 2014 at 21:02

      też znam.

      Reply

    Napisz swoją opinię

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.