Najbardziej pamiętam krzywdy, których doznałam od kobiet.
Wspólnym „interesem” kobiet jest trzymać z sobą, wspierać się, choćby z racji płci, uwarunkowań biologicznych czy społecznych. Tymczasem walka o tron trwa już od przedszkola. Zaostrza się w okresie dojrzewania. I trwa, och, trwa.
Co ciekawe, utrzymuję dobre relacje z mężczyznami, którzy niby mnie skrzywdzili, natomiast nie potrafię zrozumieć kobiet, które okazały się nielojalne i perfidne. Matka córce, córka matce, siostra siostrze, przyjaciółka przyjaciółce potrafią zgotować odpowiedni ring i przyłożyć solidnie.
Wybaczałam, czasem nawet wchodziłam po raz drugi do tej samej rzeki, pozwalając się krzywdzić po raz kolejny. Kiedy czas ostudził emocje i analizowałam sytuację z dystansu, widziałam, że nie powinna mnie dziwić powtórna krzywda. Stała się na moje życzenie, bo to ja uwierzyłam, że się nie powtórzy, a przecież powielamy mechanizmy zachowań, w podobnej sytuacji reagujemy podobnie, jakby życie niczego nas nie uczyło.
„Przyjaciółka” wie, co jest twoim czułym punktem i nie zawaha się wycelować, nie bacząc na zjedzony razem worek soli. Nie zawaha się upokorzyć, wyszydzić, wykorzystać. Niby pamiętałam, a jednak zapominałam o drzazgach, bo jaki sens je hodować. Wolałam mieć oczekiwania, by ktoś, komu zaufałam ponownie, był po mojej stronie. Jakbym nie wiedziała, że każdy patrzy swojej strony i nie zawsze wie, czym jest lojalność.
Po zbudowaniu domu należy usunąć rusztowanie – pisał Fryderyk Nitzsche.
Usuwanie rusztowania boli w każdych relacjach, nie tylko przyjacielskich. Wówczas wyraźnie widać, że ktoś nas potraktował instrumentalnie. Często ta chwila jest przebudzeniem, cóż z tego, że bolesnym. Gdzie ja oczy miałam? – pytam samą siebie.
Próbowałam komuś pomóc, zmienić go na własną modłę? Wystarczyło, bym ja się zmieniła i wszystko zaczyna mieć właściwe miejsce. Nagle widzisz motywy działania, zawiść, lęk, pragnienie królowania i czujesz, jak puste były deklaracje, że się tego nie potrzebuje. I jest Ci lżej, odsuwasz się, robisz swoje, zauważasz, że wokół są inni, którzy bynajmniej nie pragną twojego potknięcia ani zguby, a nie trzymałaś z nimi, bo upierałaś się, by zmieniać zawistników w aniołów. Nic gorszego nie mogłaś robić. Zawistnik trafi na swojego. I dobrze, niech z nim wymienia ciosy. Ty masz swoją drogę i idź nią. Jesteś królową, cóż z tego, że i ona także. Czy każdy dla siebie, a Bóg przeciw wszystkim, tak?
Cierpiałaś? Oczywiście. Zawsze się cierpi, kiedy oczekiwania albo złudzenia zderzają się z rzeczywistością.
Skąd te rozważania?
Czy tylko z zimowej szarości, która nie chce odejść?
Choćbym nie wiem, jak się broniła, strumień informacji i tak mnie nie omija.
Z każdej strony słyszę, że prezydentowa Jolanta Kwaśniewska i Henryka Krzywonos-Strycharska zrezygnowały z udziału w Kongresie Kobiet. No, cóż. Dziwne. Nie brałam bezpośredniego udziału w Kongresie, ale śledziłam zaangażowanie obu pań i „trzymałam” na odległość z Kongresem i jego szlachetną ideą.
Znana feministka powiedziała, że pani Prezydentowej (cytuję z pamięci), jest nie po drodze z Kongresem, bo widać woli być po stronie męża. Oburzyłam się w duchu, widząc ironiczny uśmiech. Cóż w tym złego, że żona jest po stronie męża? Może feminizm na Śląsku jest jakiś inny? Bo wydawało mi się, że w feminizmie nie o to chodzi, by nie trzymać z mężem. W feminizmie m.in. chodzi o to, by kobieta miała prawo wyboru i jeśli chce być „dobrą żoną męża koroną” to jej święte prawo. Zakładam oczywiście, że nikt jej do tego nie zmusza, bo jest świadoma swoich racji i sama wie, co jej potrzeba i jaki chce mieć sposób na życie.
O co tu chodzi?
Przecież Kongres miał być ruchem działającym na rzecz wszystkich kobiet, jednoczącym kobiety o różnych poglądach, ruchem społecznym i niepolitycznym. Nie rozumiem polityki, więc się nigdy na ten temat nie wypowiadam. Czuję jednak, że ktoś tutaj usuwa rusztowanie, ktoś kogoś traktuje instrumentalnie.
Jak dobrze, że mamy zaimki nieokreślone typu „ktoś, kogoś, kiedyś, gdzieś”.
O co tu chodzi? – pytam siebie i pytam, zaszywając się w swojej dziupli, przy „biurce”, bo tutaj mój świat, gdzie walczę piórem, a raczej klawiaturą, inaczej nie chcę i nie potrafię. Na szczęście już wiem, że wszystkie bankiety tego świata mogą się obyć beze mnie.
23 komentarze
Wedlug mnie nie ma czegos takiego jak altruizm. Kazdy realizuje, czy stara sie realizowac, swoje zapotrzebowania.
Cóż można to i tak ująć, ale kobiety bardziej od mężczyzn realizują potrzeby serca, niż rozumu. Nie mówię o forsie, bo to nowy i sztuczny nie naturalny piąty żywioł. Żywioły – woda, ogień, ziemia, powietrze.
Mężczyźni najchętniej realizują zakulisowo potrzeby swojego instynktu – natury ! Bo, dla nich niby ważniejsza jest władza, polityka ….to scena na której lubią brylować.
Choć zaczyna się coś dziać w sposobie reżyserowania tego świata przez mężczyzn, co widać w filmach. Bo, tam to najłatwiej i najszybciej można dostrzec.
Przyznają się otwarcie i szczerze, że coś sknocili oraz mówią, że tęsknią za romantyzmem i idealną miłością 🙂
Przepraszam za „szarogęszenie” się oraz za występy „gościnne” miłą właścicielkę bloga.
Pozdrawiam
Przepraszam za takie cyniczno-sceptyczne stwierdzenie na temat altruizmu. Musle, ze nie mam racji
Witam 🙂
Cóż a ja, też przepraszam, że nie jestem Matką Teresą 🙂
I mam już dość swojego cyniczno – sceptycznego tonu, który zaprowadził mnie na drogę frustracji.
W końcu jest wiosna, więc wolę iść na zieloną trawkę od niego…od autoanalizy, analizy, nonkonformizmu, konformizmu…wolę uprawiać obecnie konformizm bezrefleksyjny 🙂
Pozdrawiam
Ty beczko
Witaj Kotku
Beczka śmiechu 🙂 śmiech to zdrowie :)))
No, bo prawie każde uczucie dołujące da się zamienić w pozytywne.
Sposobem życia i bycia można się doprowadzić do ruiny. Tyko po co ?
Złość piękności szkodzi- mama mi to powtarzała.
A tatuś – z głupim się nie dyskutuje, bo sprowadzi cię na swój poziom. Dziecko omijaj ich szerokim łukiem i nie wdawaj się w żadne pyskówki, a jeśli już musisz to delikatnością okaż litość dla ich głupoty.
No, cóż tato i mama demonstrowali swoja niezłomną postawę na co dzień, bo mieliśmy nieznośnych sąsiadów u podstaw ich głupoty była tradycyjna Polska zawiść.
Kotku doznasz ulgi jeśli zamienisz dołujące uczucie na zdrowe 🙂 Czego życzę.
No, to Pa
Mam niestety podobne doświadczenia. Kobieta w stosunku do drugiej kobiety potrafi być dużo bardziej wredna niż do mężczyzny, który mocniej ją skrzywdzi. Ma to chyba w sporej mierze związek z zazdrością, ale z pewnością nie jest to jedyna przyczyna.
Dziękuję Pani Marto za ten reportaż. Myślę, że każdy z nas doświadczył podobnych sytuacji. A teraz prześlę ten artykuł mojej koleżance, która niestety boryka się z prześladowaniem w swojej klasie, właśnie ze strony dziewczyn. Psycholog mówi ; „Sama powinna Pani reagować na takie zachowania i bronić swojej osoby”. I tutaj kłania się teoria Darwina; „Utrzymanie się doskonalszych ras w walce o byt”. Jak widać, miał rację….nawet jeśli mówimy o gatunku ludzkim.
Pani Marto, jestem zafascynowana Pani osobą…. Pani trafnością spostrzeżeń i myśli prawdziwych! Kobieta kobiecie… Znów wyjęła Pani moje rozbałaganione przemyślenia z bolącego serca, ułożyła w piękną całość i nazwała po imieniu. „Kobieta kobiecie”, „Matka córce” – po takich przeżyciach ciężko się naprostować..i tu podpisuję się pod tym cytatem:
„Kiedy czas ostudził emocje i analizowałam sytuację z dystansu, widziałam, że nie powinna mnie dziwić powtórna krzywda. Stała się na moje życzenie, bo to ja uwierzyłam, że się nie powtórzy, a przecież powielamy mechanizmy zachowań, w podobnej sytuacji reagujemy podobnie, jakby życie niczego nas nie uczyło.”
Przestałam powielać… odpuściłam sobie wiarę w kobietę, w matkę….
Serdeczności dla Pani przesyłąm